Oferta

Co w gadżetach piszczy (36)

Michał Rosiak Michał Rosiak
08 maja 2021
Co w gadżetach piszczy (36)

Wracamy z gadżetami, już 36. raz! Jak tak dalej pójdzie (poprzedni odcinek był raptem dwa miesiące temu) to do 50. części dojdę przed 2025 rokiem :) Dziś bohaterami są przede wszystkim telefony. Dwa zupełnie różne, dla różnych grup odbiorców. Każdy z nich na swój sposób (ja zawsze znajdę coś pozytywnego :) ) wyjątkowy. Ale żeby nie było nudno, między dwóch "najlepszych przyjaciół człowieka" wrzuciłem drukarkę. Jak sami zobaczycie - nie byle jaką.

Moto G30 – Marzyliśmy o takich „średniakach”?

Mam wrażenie, że gdyby ustawić na kupce telefony ze średniej półki wszystkich firm o rozpoznawalnych markach, ta z logo Motoroli (sterta, nie półka) byłaby jedną z najwyższych. Czym różnią się od siebie poszczególne modele? Tu mam problem z określeniem. Bo o ile taki G100 to flagowiec, a G50 to najtańszy telefon z 5G (dostępny również u nas, test niebawem), to biorąc pod uwagę „bebechy”, G30 powinien znaleźć się... między nimi.

Wielka bateria, niezłe aparaty i procesor, radzący sobie z większością wyzwań. Do tego ładna, atrakcyjna, ale nieprzesadzona obudowa. No i cena na wolnym rynku poniżej 900 złotych? Czego chcieć więcej? Hmmm, może trochę wydajności. G30 napędzany tym samym procesor, co opisywany w lutym G9 Power, podobnie jak on cierpi na lekkie niedostatki w aspekcie wydajności. Czy przeszkadzają? Może czasami, ale jak na telefon za takie pieniądze? Pamiętam w czasach wcześniejszych Androidów, gdy podobne urządzenia bardziej udawały, niż działały.

Na pewno nie robiły takich fajnych zdjęć. Nie miały dwóch (trzeci i czwarty, 2-megapikselowe makro i sensor głębi... cóż, są) obiektywów, a my nie marzyliśmy o 64-megapikselowych obiektywach ze światłem f/1.7. Czy o baterii wystarczającej nawet na dwa dni, ładowanej do pełna w godzinę.

Moto G30, kolejny telefon z logo ze skrzydełkami, działający na niemal czystym Androidzie, z intuicyjną, bardzo pomocną i konfigurowalną nakładką My UX to kolejna warta uwagi propozycja ze średniej półki. A wszystkie Moto, dostępne w naszym sklepie, znajdziecie tutaj.

Brother DCP-T420W – Nowy tusz raz do roku

Jaka jest Wasza pierwsza myśl, gdy kupujecie drukarkę? Ja się zawsze zastanawiam, jaką niespodziankę szykuje dla mnie producent... Wiecie, coś w stylu: „Mam dla Ciebie fajną drukarkę. Tania, co nie?”. Potem po wydrukowaniu kilku stron kończy się tusz w zestawie sprzedażowym. A gdy znajdziesz ceny materiałów eksploatacyjnych do swojego nowego zakupu, włosy stają Ci dęba. Hmmm... Nigdy więcej?

Pomysł drukarki z widocznymi zbiornikami tuszu od początku mnie zaintrygował. Genialny w swojej prostocie. Koniec niespodzianek, kiedy nagle z dnia na dzień trzeba będzie szukać tuszu w sieci, a tu czekają dokumenty do wydrukowania. Co więcej, dostarczane z drukarką tusze to po prostu małe buteleczki. Otwieramy je, wkładamy do oznaczonych odpowiednimi kolorami (ależ mnie kusiło, żeby się pomylić ;) ) otworów i dajemy im się wlać. Nawet taka pierdoła jak ja nie zdołała się ubrudzić.

Podanej wydajności nie miałem niestety okazji sprawdzić. Dwutygodniowe testy to „trochę” mało na wydrukowanie deklarowanych 5000 (w kolorze), czy 7,5 tys. (czarnych) stron. Z takimi liczbami do tej pory się nie spotkałem, a jeśli – w co jestem w stanie uwierzyć, patrząc jak wolno ubywało atramentu – by się sprawdziły, to w domu, nawet w warunkach home office, musiałbym chyba uzupełniać tusz raz do roku. W cenie za oryginały takiej, że zamienników nawet nie opłaca się szukać.

Dobra, ale drukarka to przede wszystkim drukowanie. W przypadku Brothera DCP-T420W zaskakująco szybkie (bliżej laserowej, niż klasycznej atramentówce). Wyraźne i z soczystymi kolorami. Choć akurat testowanemu przeze mnie modelowi zabrakło opcji wydruku dwustronnego, ale w serii są też modele spełniające ten warunek. Do tego intuicyjna instalacja, prowadząca użytkownika za rękę przez każdy krok i kompaktowe, jak na możliwości, gabaryty.

Sam bym sobie taką u siebie postawił.

Vivo X51 – (nie tylko) wielkie oko

5G professional photography – taką informację możemy przeczytać na górze obudowy Vivo X51. Telefonu, który podczas kilkumiesięcznych testów bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, nie tylko tym, co firma uznała za najważniejsze.

Przez moje ręce przeszło już tyle smartfonów, że niemal każdy wydaje się być mniej lub bardziej podobny do poprzedników. Z takim podejściem wyciągałem z pudełka Vivo X51, by poczuć lekkie przyspieszenie pulsu. Oczywiście to tylko telefon, ale designerom kolejnej-mało-znanej-w-Europie-chińskiej-firmy udało się zrobić smartfona, który potrafi wyróżnić się w tłumie!

Patrząc na tył, przede wszystkim ze względu na wieeelkie „oko” 48-megapikselowego głównego, wyjątkowo jasnego (f/1.6) aparatu, z... gimbalem. Tak, to nie pomyłka, z mechanicznym, trójosiowym „gimbalątkiem”. Autorskie rozwiązanie Vivo redukuje drgania ręki do tego stopnia, że nawet długo naświetlane zdjęcia nocne wychodziły mi ostre jak żyleta. Trochę żałuję, że testowałem Vivo X51 na jesieni i w zimie, bo strasznie kusiło mnie przypięcie go do roweru i sprawdzeniu jak wyglądałby film z jazdy po wybojach. Obiecuję Wam taki film, jeśli dostanę do testów któryś z Vivo z serii X60!

Faktycznie aparaty są mocnym punktem X51 (świetny teleskopowy zoom 5x), choć w słabym świetle trzeba się zdać na główny obiektyw. Fotografie z niego jednak nawet w nocy wychodzą szczegółowo i naturalnie. Gracze będą zadowoleni z konfigurowalnego trybu „e-sportowego”, w którym możemy spriorytetyzować wydajność pod kątem uruchomionej aplikacji i automatycznie blokować wszystkie „przeszkadzajki”. A grając choćby w moje ulubione PUBG nie powiedziałbym, że to telefon z procesorem o półkę niższym, niż flagowce, tym bardziej, że obrazki widziałem na obłędnym Amoledzie.

Czy jest idealnie? Nie, bo Vivo X51 nie można ładować bezprzewodowo i trzeba uważać na deszczu, bo nie jest wodoodporny (!). Niektórym nie spodoba się też nakładka FunTouch (mnie się podobała). Nie zmienia to faktu, że to ładne, zgrabne i wyjątkowo smukłe urządzenie to dla mnie jeden z najfajniejszych telefonów przełomu lat. Średniak? Jaki średniak?!

Komentarze

pablo_ck
pablo_ck 09:09 10-05-2021

Vivo X51 z tego co piszesz to świetny fotosmartfon, szkoda tylko że nie ma wodoszczelności. A w tej cenie ten parametr mógłby być obecny.

Odpowiedz

Oferta

Co obejrzeć w maju? Nowości w Orange VOD

Beata Giska Beata Giska
07 maja 2021
Co obejrzeć w maju? Nowości w Orange VOD

Doskonałe thrillery, fascynujące dramaty i spora dawka fantastyki czekają na Was w maju w Orange VOD na dekoderach Telewizji Orange i w aplikacji Orange TV Go. Obejrzyjcie takie filmy, jak „Wiedźmy”, „Ruchomy chaos”, „Wirtuoz. Pojedynek zabójców” czy „Dreamland”.

 

Premiery VOD

Od 5 maja polecamy trzymający w napięciu thriller pt.: „Wirtuoz. Pojedynek zabójców”, w którym wystąpił zdobywca dwóch Oscarów® Anthony Hopkins. Wirtuoz to płatny zabójca, przed którym nie ma ucieczki. Zawsze skrupulatny i opanowany, nigdy nie popełnia błędów. Wkrótce dostaje nowe zlecenie - ma wytropić zbuntowanego kolegę po fachu. Jednak sęk w tym, że nie zna jego tożsamości. Czy tym razem uda mu się wykonać zadanie i ujść z życiem?

Od 7 maja obejrzyjcie dramat biograficzny pt.: „Dobry zdrajca”. To inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia Henrika Kauffmanna, duńskiego dyplomaty w Waszyngtonie, który po wybuchu II wojny światowej miał odwagę zaryzykować wszystko i walczyć o przyszłość swoich rodaków.

11 maja w naszej ofercie znajdziecie „Francuskie wyjście”, czyli doskonały słodko-gorzki komediodramat z Michelle Pfeiffer w roli głównej. To opowieść o 60-letniej bogatej wdowie z Nowego Jorku, która po stracie całego majątku musi zrezygnować z wystawnego życia. Postanawia opuścić Manhattan i zamieszkać w wynajmowanym mieszkaniu, w Paryżu, ze swoim pozbawionym ambicji synem i bardzo specyficznym…kotem.

Od 12 maja zobaczcie niezwykle optymistyczny i „dodający skrzydeł” „Magiczny świat Davida Copperfielda”. To ekranizacja bestsellerowej powieści Karola Dickensa, w której wystąpili m.in.: Tilda Swinton i Hugh Laurie. Poznajcie losy tytułowego Davida, który próbuje odnaleźć się w realiach wiktoriańskiej Anglii. Pomimo trudnego dzieciństwa i wielu przeciwności losu bohater nie poddaje się i robi wszystko, aby spełnić swoje marzenia.

13 maja w Orange VOD będą rządziły „Wiedźmy” z Anne Hathaway na czele. Obejrzyjcie najnowszy film Roberta Zemeckisa, reżysera takich hitów, jak „Powrót do przyszłości” czy „Cast Away - poza światem”. To pełna mrocznego humoru, ale także wzruszeń opowieść o małym chłopcu, który musi pokrzyżować niecne plany diabolicznych wiedźm.

Od 20 maja polecamy doskonałą produkcję pt.: „Dreamland”, w której główną rolę zagrała Margot Robbie. To historia złodziejki, która po kolejnym napadzie na bank staje się celem numer jeden dla stróżów prawa. Kobieta zrobi wszystko, aby nie wpaść w ręce władz. Wkrótce jednak na jej drodze staje młody chłopak, od którego decyzji będzie zależało jej życie.

Także 20 maja zobaczcie elektryzujący thriller „Uwikłana”, w którym wystąpili: zdobywca Oscara® Morgan Freeman oraz Ruby Rose, znana z seriali "Orange Is The New Black" oraz "Batwoman". Emerytowany policjant porywa córkę byłej przestępczyni i zmusza ją do wykonania śmiertelnie niebezpiecznego zadania. Kobieta jeszcze nie wie, że to dopiero początek koszmaru.

27 maja obejrzyjcie fantastyczną produkcję pt.: „Ruchomy chaos”, ekranizację pierwszej części bestsellerowej trylogii Patricka Nessa. W filmie wystąpiły takie gwiazdy, jak Tom Holland, Daisy Ridley czy Mads Mikkelsen. To mroczna i pełna tajemnic opowieść o dystopijnym świecie, w którym wszystkie kobiety wyginęły, a mężczyźni bez przerwy słyszą Szum, czyli myśli innych mieszkańców. Po wielu latach na planecie rozbija się statek kosmiczny, a jedyną ocalałą z katastrofy jest Viola. Skąd przybyła i dlaczego nie umarła, jak inne kobiety?

[KGVID]https://biuroprasowe.orange.pl/wp-content/uploads/2021/05/maj-VOD.mp4[/KGVID]

Komentarze


Innowacje

Fotowoltaika produkuje energię i… chroni przed deszczem

Daria Drabik Daria Drabik
07 maja 2021
Fotowoltaika produkuje energię i… chroni przed deszczem

Firma Ryłko, to ceniona marka na rynku obuwniczym, która perfekcyjnie łączy tradycje z nowoczesnymi rozwiązaniami. I nie chodzi tylko o projektowanie butów. Dzięki naszemu rozwiązaniu IoT Smart Energy, słońce zasila ich maszyny i urządzenia.

Na terenie zakładów Ryłko powstały instalacje fotowoltaiczne o łącznej mocy 498 kWp. Zajęliśmy się wszystkim. Od audytu i planów, przez „papierologię”, montaż, testy aż do uruchomienia. Rozwiązanie przyniesie firmie znaczące oszczędności na rachunkach za prąd, ponieważ instalacja wyprodukuje blisko 500 MWh energii rocznie. To mniej więcej tyle energii, ile przez rok zużywa 300 gospodarstw domowych. Tyle samo energii potrzebowałby samochód elektryczny, aby okrążyć kulę ziemską… 85 razy.

Za monitoring pracy instalacji oraz podłączonych do niej urządzeń i obwodów odpowiada Smart Energy Controller, unikalne rozwiązanie z zakresu Internetu Rzeczy od Orange. O tym „mózgu” instalacji fotowoltaicznej możecie poczytać tutaj.  W skrócie - to sprytne urządzenie, które kontroluje w czasie rzeczywistym kilkadziesiąt parametrów energetycznych. Wysyła też alarmy, gdy wykryje nieprawidłowości oraz pełni funkcję „strażnika mocy” tzn. umożliwia zdalne wyłączenie urządzeń lub całych obwodów.

No i najważniejsze: instalacja fotowoltaiczna w Ryłko to korzyści dla środowiska. Dzięki wykorzystaniu ekologicznego źródła energii, firma ograniczy swoją emisję CO2 o ok. 380 ton rocznie. To tyle, ile dwutlenku węgla absorbuje 76 tys. drzew.

Właśnie takie rozwiązania, z których płynie wiele różnych korzyści, lubimy najbardziej. Dzięki nowym technologiom wspieramy klientów w ich zielonej transformacji. Pomagamy zmniejszyć rachunki za prąd i ograniczamy emisję CO2. W nieoczywisty sposób, z fotowoltaiki skorzystają też pracownicy Ryłko. Instalacja tworzy… rodzaj zadaszenia, chroniącego ich przed deszczem i słońcem w drodze z parkingu do miejsca pracy.

Komentarze

Scroll to Top