Ostatnie dwa dni spędziłem - jak co roku - na konferencji o bezpieczeństwie dzieci w internecie. Choć sama konferencja jak zwykle świetnie zorganizowana i w każdej sesji można było znaleźć coś dla siebie, to spośród wniosków, które na niej wysnułem, spora część jest niestety daleka od optymizmu.
Chociaż z drugiej strony może to i dobrze, że choć ludziom tłumaczy się do oporu jak należy się zabezpieczać w sieci, to oni i tak robią swoje? To oznacza, że dla branży bezpieczeństwa IT zawsze będzie robota, a mało jest rzeczy fajniejszych, niż świadomość zatrudnienia :) No ale dobra, odsuńmy żarty na bok: dzieciom się nie chce dbać o bezpieczeństwo w sieci, bo rzucanie informacjami o sobie na lewo i prawo jest takie modne, dorośli zaś nie są świadomi nie tylko zagrożeń wynikających z sieci, ale także nawet tego, że informacje, które o sobie udostępniamy, można (i zawsze będzie można) tak łatwo znaleźć! Pernille Tranberg z organizacji Digital Self Defense dbałość o swoje wirtualne ja posunęła jak dla mnie wręcz do granic absurdu, sugerujac używanie wszędzie pseudonimów, połączeń VPN, alternatywnych wyszukiwarek, blokowanie cookies, używanie szyfrowanego klienta maila i komunikatora... Jedno z czym na pewno się zgadzam, to ekstremalna świadomość tego, co o sobie publikujemy i komu to udostęniamy: dane o zdrowiu, pieniądzach, plany podróży, trasy treningowe - to wszystko można albo zmonetyzować albo po prostu wykorzystać do dania nam w łeb.
Kamil Śliwowski z Fundacji Panoptykon zwrócił za to uwagę na aspekt, nad którym się do tej pory nie zastanawiałem - bezpieczeństwa "chmurowych" rozwiązań edukacyjnych. Fundacja przyjrzała się kilku z nich (nazwy pominę, ale były w tym gronie także te renomowane). I co się okazało? Przede wszystkim, że znaczna większość z nas nie czyta Terms of Service i w efekcie dobrowolnie oddajemy nasze BigData i nie tylko firmom z siedzibami na terenie Unii Europejskiej? Niby nic takiego, ale te dane mogą sobie potem odsprzedać i np. gdy nasze dziecko będzie ubiegać się o pracę, dowiedzieć się, że w gimnazjum słabo mu szło z matematyki...
Jeśli usługa jest za darmo - towarem jesteś TY! Albo co gorsza Twoje dziecko. W obsesję i manię prześladowczą bym nie popadał, ale warto o tym pamiętać.