Odpowiedzialny biznes

Cyfrowa szkoła z ludzką twarzą

Bartłomiej Kuczyński Bartłomiej Kuczyński
05 września 2019
Cyfrowa szkoła z ludzką twarzą

Właśnie rozpoczęliśmy duży projekt Lekcja:Enter, w ramach którego 75 000 nauczycieli z całej Polski podniesie swoje kompetencje cyfrowe. Przy tej okazji spotkaliśmy się z osobą, która zjadła zęby na wprowadzaniu nowatorskich rozwiązań w szkole. Specjalnie dla Was rozmowa z Oktawią Gorzeńską, dyrektorem ZSO 8 w Gdyni, pierwszej Microsoft Flagship School w Europie Centralnej.

 

BK: Często słyszymy o innowacji. Czym konkretnie jest ona w szkole?

OG: Kiedy mówimy o innowacji, przede wszystkim musimy spojrzeć na szkołę całościowo. Zobaczyć, jak możemy zmienić w niej kulturę pracy. W innowacyjnej szkole ludzie mają przestrzeń do podejmowania inicjatyw, maja prawo do błędu. Stawiamy na współpracę, a nie na rywalizację. Kluczowe jest to, by dyrektor jako lider wzmacniał ludzi, dawał im twórczą przestrzeń. W szkole wszystko zaczyna się od zespołu nauczycieli. Jeżeli oni są wzmocnieni i mają kompetencje, to w dobry sposób pracują z młodymi ludźmi.

Mówi Pani jak rasowy menedżer z dobrze zarządzanej firmy.

Raczej jak dobry przywódca. Nasza szkoła jest systemowa, duża, po przejściu trudnej transformacji: byliśmy gimnazjum, potem przekształciliśmy się w liceum, teraz będziemy zespołem szkół łączącym podstawówkę i liceum. A wszystko to w krótkim czasie. Takie doświadczenia pokazują, że wszystko jest możliwe, jeśli ma się dar i chęć włączania ludzi. Czasem trzeba usiąść przy stole i w otwartej dyskusji zdjąć z siebie dyrektorską rolę.

Ma Pani trudne zadanie – częste zmiany w wielkiej szkole, a cały kontekst wymusza na Pani trudne decyzje. Mimo to, przez cały czas, gdy rozmawiamy o szkole – jest Pani uśmiechnięta.

Edukacja to moja pasja. Jestem blogerką edukacyjną i współnicjatorką ruchu #wiosnaedukacji na rzecz zmiany edukacyjnej. Edukacja to największa część mojego życia. Wynika to zresztą z moich trudnych doświadczeń w szkole. Gdy byłam dzieckiem, szkoła była dość siermiężna. Pamiętam wpatrywanie się w okno w klasie starej, pruskiej szkoły w jednym z wielkopolskich miasteczek – i pragnienie, by wyjść poza ciasne i duszne mury szkoły. Motywacją były także złe doświadczenia szkolne mojego syna – stąd pasja, by zmieniać szkołę i pociągać do tego ludzi.

W Fundacji Orange czasem marzymy, żeby wszyscy nauczyciele mieli takie podejście! A nasze główne zadanie to praca z technologiami w edukacji. Jak Pani widzi ich rolę? Jak je dobrze i mądrze wprowadzać do szkoły?

Technologia jest bardzo ważna, ale jest tylko narzędziem. Czymś, co powinno nam towarzyszyć. W naszej szkole jest jej dużo, ale powinna być niewidoczna. Ważne, żeby cyfrowa szkoła miała ludzką twarz. Człowiek jest najważniejszy, a technologia wspiera procesy edukacyjne, sieciowanie, otwiera okno na świat, pomaga w organizacji pracy. Czy wspiera komunikację, która zazwyczaj w szkołach szwankuje. Np. dzięki skype’owi w klasie możemy zaprosić eksperta z dowolnego zakątka świata. Dla przykładu: po lekcji o wulkanach, można zabrać uczniów na wycieczkę na wulkan na San Salvadorze, którą prowadzi ekspert (można go znaleźć na platformie Microsoft Education), a po lekcji o rafie koralowej połączyć się z Australijczykiem, który jest specjalistą od takich ekosystemów i odpowiada na wszystkie pytania uczniów z tego tematu. Możemy przeprowadzić „mystery Skype”, gdzie uczniowie zgadują, z kim mają do czynienia, świetnie się przy tym bawiąc i… tworząc strategię zadawania pytań.

Reasumując, nie wyobrażam sobie szkoły bez technologii, ale należy stosować ją z głową, a najważniejsza jest celowość działań.

Skoro już mówimy o lekcjach: jak rozpoczęliście zajęcia w tym roku?

Miałam osiem rozpoczęć roku szkolnego. Nie żartuję! Wystartowaliśmy ze szkołą w nowej lokalizacji, z wielką społecznością ponad 1200 uczniów i 105 nauczycieli. Założyliśmy, że chcemy zbudować dobrą atmosferę na cały rok. Wyświechtane hasło „witaj szkoło” poszło precz i zaczęliśmy, mówiąc „cieszymy się, że jesteś z nami”.

My z kolei ruszyliśmy z ogólnopolskim projektem Lekcja:Enter. Jak widzi Pani wartość takich działań?

To bardzo potrzebny projekt. Śledzę informacje o nim od początku, wczytałam się w założenia. Myślę, że spaja i łączy wiele ważnych aspektów: po pierwsze, pokazuje możliwości sieci i zasobów cyfrowych, wskazuje,  jak nauczyciel może poruszać się w cyfrowym świecie i radzić sobie w nim. Po drugie, powoduje, że nauczyciel staje się twórcą. Zabójstwem edukacji jest powtarzanie po innych, odtwórcze nauczanie. Sytuacja, w której nauczyciel sam może tworzyć sytuację w klasie w autorski sposób to po prostu petarda!

Dziękuję za miłe słowa i rozmowę!

Oktawia Gorzeńska, dyrektor ZSO 8 w Gdyni

Przeczytaj także: To, co wymyśliłem, ma sens, mimo, że jest trochę szalone - rozmowa z Piotrem, który skonstruował profesjonalne organy z rur PCV.

Premiera polskiej wersji międzynarodowej aplikacji - rozmowa z prof. Lechem Mankiewiczem z wydziału Fizyki Teoretycznej PAN

 

Lekcja:Enter to największy obecnie projekt edukacji cyfrowej w Polsce skierowany do szkół. Przez cztery lata udzielimy wsparcia około 100 placówkom edukacyjnym na szkolenia dla nauczycieli z lepszego wykorzystywania nowych technologii i e-zasobów w edukacji dzieci i młodzieży. Dostaną od nas wsparcie finansowe oraz merytorycznie, aby móc jak najlepiej przygotować szkolenia dla pedagogów w swoim regionie. Projekt finansowany ze środków UE prowadzimy wspólnie z Fundacją Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego oraz Instytutem Spraw Publicznych. Więcej informacji znajdziecie pod adresem: https://fundacja.orange.pl/nasze-programy/lekcjaenter oraz w informacji prasowej. 

Infografika - projekt Lekcja:Enter

Komentarze

Agnieszka K_F
Agnieszka K_F 12:03 05-09-2019

Zazdrościmy Gdyni takiej szkoły! Wierzę, że dzięki projektowi Lekcja Enter, więcej nauczycieli będzie korzystało z nowoczesnych technologii podczas zajęć, z korzyścią dla naszych dzieci.
#OrangeTeam

Odpowiedz
    Bartłomiej Kuczyński
    Bartłomiej Kuczyński 12:07 05-09-2019

    Ja jeszcze nie byłem w tej szkole, ale wciąż jestem pod wrażeniem opowieści Oktawii Gorzeńskiej 🙂

    Odpowiedz
      Oktawia
      Oktawia 06:14 06-09-2019

      Jesteśmy w procesie tworzenia, początek mega trudny, ale warto. Zapraszamy do Gdyni 🙂

      Odpowiedz
    Oktawia
    Oktawia 06:13 06-09-2019

    Myślę, że projekt pozytywnie wpłynie na wielu nauczycieli i ich warsztat pracy.

    Odpowiedz
pablo_ck
pablo_ck 16:29 05-09-2019

Mega. Szkoda ze nie da się cofnąć czasu. Chciałbym sam chodzić do takiej szkoły.

Odpowiedz
    Bartłomiej Kuczyński
    Bartłomiej Kuczyński 16:32 05-09-2019

    Też tak mam, gdy widzę różne świetne szkoły czy inicjatywy, które się w nich dzieją. Cóż, nie cofniemy się w czasie, ale super, możemy takie pozytywne projekty z Fundacją współtworzyć i wspierać.

    Odpowiedz
Gonia
Gonia 19:10 08-09-2019

Czy w województwie śląskim jest szansa na uruchomienie programu.

Odpowiedz

Rozrywka

Łódź podwodna, Błyskawica i NSP-1

Ryszard Kaminski Ryszard Kaminski
03 września 2019
Łódź podwodna, Błyskawica i NSP-1

Jest wieczór 1940 roku, Stanisław Rodowicz (ppor. „Stanisław”) schodzi do piwnicy domu przy ul. Fortecznej 4 w Warszawie. Wyjmuje ostatni stopień schodów, pod nim we wgłębieniu betonu jest rura z kranem, z którego po odkręceniu kurka leciała woda. On jednak łamie kran wraz z rurą tuż przy podłodze i zwalnia zatrzask. Przesuwa na specjalnych szynach podłogę i otwiera niewidoczny wcześniej właz, przez który po drabinie schodzi do „łodzi podwodnej”. Tam rozpoczyna 6-godzinny dyżur radiowy. Nawiązuje łączność z placówką radiową polskiego Naczelnego Dowództwa w Stanmore pod Londynem.

 

Łódź podwodna

Już w pięć miesięcy po przegranej wojnie, 4 marca 1940 roku, Związek Walki Zbrojnej (ZWZ) nawiązał łączność radiową z polskimi władzami we Francji. Radiostacją ulokowaną na Fortecznej 4 przechodziły rozkazy, instrukcje i meldunki dla państwa podziemnego a w drugą stronę płynęły informacje o sytuacji w kraju. Przez kilka miesięcy, był to jedyny kanał wymiany informacji i korespondencji między podziemiem i władzami na uchodźstwie. A wszystko za sprawą 10-osobowego zespołu dowodzonego przez Stanisława Rodowicza, który w tajemnicy przed okupantem stworzył doskonale ukrytą radiostację w domu Rodowiczów na warszawskim Żoliborzu.

Zainstalowano tu sprzęt radiowy, który udało się ocalić przed Niemcami. Pod piwnicą zniszczonego w ostatnim dniu walk o Warszawę budynku powstał schron z przewodami wentylacyjnymi, ogrzewaniem, instalacją wodną, systemem alarmowym i podsłuchowym oraz osobnym źródłem energii elektrycznej wprost z miejskiej sieci. Anteny nadawcze były ukryte m.in. w przewodach kominowych. W środku dość długiego, wąskiego pomieszczenia z wejściem w suficie (stąd „łódź podwodna”) wyciszonego i odizolowanego od otoczenia, były powiększające je lustra, kozetka, stoły, mała biblioteka oraz oczywiście broń i zapasy żywności. Można było w niej przetrwać dwa tygodnie bez wychodzenia na zewnątrz.

Niemcy zdawali sobie sprawę z codziennego działania warszawskiej radiostacji i intensywnie jej szukali. Z nasłuchu naziemnego i lotniczego znali przybliżoną lokalizację. Wielokrotnie organizowali obławy, w jednej z nich wzięło udział aż 2000 żołnierzy. Dwa razy Gestapo przeszukiwało nawet dom na Fortecznej, ale nigdy niczego podejrzanego nie znaleźli i nikt z obsługi „łodzi” nie wpadł w ich ręce. W końcu postanowili zablokować swobodny przepływ ludzi w okolicy. System posterunków i kontrolowali spowodował, że bezpieczne przemieszczanie się radiotelegrafistów i kurierów z meldunkami stało się niemożliwe. Z tego powodu w 1942 roku „łódź podwodna” przestała nadawać.

 

Radiostacja NSP-1

Stworzenie sieci łączności w okupowanym kraju wymagało oczywiście nie tylko radiostacji do kontaktów z zagranicą, ale również wielu niewielkich urządzeń do komunikacji pomiędzy strukturami ZWZ a potem Armii Krajowej (AK). I znów, znaleźli się odważni ludzie, którzy umieli sprostać temu zadaniu. W warunkach konspiracji nadajniki musiały mieć niewielkie wymiary, by można było je łatwo przenosić i ukrywać. Ponieważ możliwości zaopatrzenia się w taki sprzęt z zewnątrz były niewielkie, konspiracyjne dowództwo wojsk łączności zdecydowało by budować je w kraju, w konspiracji.

Radiostacje tworzono z dostępnych części lub takich, które były wykradane z lokalnych zakładów produkujących sprzęt łączności dla wojsk niemieckich. Jednym z takich miejsc była Fabryka Philipsa przy ul. Karolkowej w Warszawie, gdzie w czasie II wojny światowej produkowano nadajniki dla sił zbrojnych III Rzeszy. Poza oficjalną produkcją powstawały tam radiostacje dla podziemia. W Warszawie poza „Philipsem” działało też klika innych montowni, m.in. na Politechnice Warszawskiej w lokalu Zakładu Radiotechniki, przy ulicy Cegłowskiej 5 czy na ulicy Żelaznej i Chmielnej w warsztacie, który wytwarzał oficjalnie dogotowywacze. W ten sposób, pod bokiem Niemców udało się wyprodukować zaskakująco dużą liczbę nadajników.

Przybliżoną ewidencję zaczęto prowadzić w 1943 r., dzięki czemu wiemy, że tylko w latach 1943-44 AK wyprodukowała 130 nadajników, głównie z rodziny NSP. Była to konstrukcja opracowana na przełomie 1940 i 1941 r., na bazie przechwyconych przez polskie podziemie radiostacji niemieckich. Dzięki inżynierii odwrotnej polskim inżynierom udało się poznać zasady jej działania i skonstruować własne radiostacje. W trakcie produkcji do NSP wprowadzano usprawnienia i modyfikacje. Pierwsza była radiostacja NSP-1, oparta na lampie radiowej produkowanej w warszawskim „Philipsie”. Następna generacja NSP-2 wykorzystywała już amerykańskie lampy radiowe pochodzące ze zrzutów lotniczych z Anglii. Powstały też trzecia i czwarta wersja, w tej ostatniej był już wbudowany klucz nadawania. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że było to najczęściej konstruowana radiostacja konspiracyjna w okupowanej Europie.

Do dziś przetrwały dwa unikatowe egzemplarze NSP-1. Jeden z nich w listopadzie 2018 r. Jean-François Fallacher, prezes Orange Polska, przekazał Muzeum Historii Polski. Przekazany nadajnik o numerze seryjnym 84 będzie częścią stałej ekspozycji muzeum. Znajdzie się w centrum zrekonstruowanej „łodzi podwodnej”, która ma wiernie oddać realia konspiracyjnego centrum nadawczego z warszawskiego Żoliborza. Będzie to jednocześnie jedyna radiostacja tego typu, pokazywana na ekspozycji stałej w polskim muzeum. Drugi zachowany nadajnik znajduje się w zbiorach Muzeum Powstania Warszawskiego.

[KGVID width="750" height="422"]https://biuroprasowe.orange.pl/wp-content/uploads/2018/11/animacja-powstancza-radiostacja-dla-muzeum-historii-polski.mp4[/KGVID]

 

Powstańcze radiostacje „Błyskawica” i „Burza”

W czasie Powstania Warszawskiego w mieście działały dwie dużej mocy radiostacje Armii Krajowej: "Błyskawica" i "Burza". Obie informowały o aktualnej sytuacji walczącego miasta oraz utrzymywały stałą łączność z centralami radiowymi w Wielkiej Brytanii i południowych Włoszech. W 1943 r. Antoni Zębik („Biegły”) z Częstochowy zbudował w uzgodnieniu z por. Czesławem Brodziakiem („Adler”) z dowództwa wojsk łączności AK, dużej mocy radiostację, która mogła nawiązać łączność z Londynem. 1 września 1943 r. nadajnik został uruchomiony. Do Warszawy radiostację przywieziono 31 grudnia. Pod nazwą „Błyskawica” była w powstaniu najważniejszym nadajnikiem Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. Nie obyło się jednak bez problemów. W dniu wybuchu powstania okazało się, że wskutek niewłaściwego przechowywania „Błyskawica” jest uszkodzona i wymaga kilkudniowej konserwacji.

W tej sytuacji pilnie trzeba było zbudować konstrukcję o podobnych parametrach. 2 sierpnia 1944 r. wykonał ją Włodzimierz Markowski w dwóch pokojach Poczty Głównej przy pl. Napoleona (dziś pl. Powstańców Warszawy). Około 2 w nocy 3 sierpnia nadano pierwszą próbną audycję powstańczą, a radiostacja została nazwana „Burza”. Jej operatorem, redaktorem programów i spikerem był w jednej osobie twórca nadajnika.

Audycje polegały na 15-30 minutowych transmisjach biuletynów Komendy Głównej AK. Potem nadawano komunikaty o aktualnej sytuacji w mieście, dotyczyły poszukiwanych ludzi, potrzebie udzielenia pomocy i apelach o pomoc zagraniczną dla walczącej Warszawy. „Burza” nadawała komunikaty trzy razy dziennie o 10.00, 14.00 i 17.00. Z kolei 8 sierpnia 1944 r. por. Czesławowi Brodziakowi („Adler”) udało się uruchomić „Błyskawicę”, która nadawała z gmachu PKO przy ul. Świętokrzyskiej. Jej programy nadawano cztery razy dziennie o 9.45, 14.00, 19.30 i 22.00 na falach krótkich 32,8 m (9,2 MHz) i 52,1 m (5,8 MHz). Czas trwania audycji nie przekraczał godziny, głównym spikerem był Zbigniew Świętochowski („Krzysztof”).

W sierpniu 1944 r. „Burza” została namierzona. Przez kilka dni budynek Poczty Głównej był bombardowany przez niemieckie samoloty, w efekcie 26 sierpnia radiostacja została zniszczona. Z kolei „Błyskawica” była kilkakrotnie przenoszona przez powstańców, 8 września przetrwała bombardowanie budynku, z którego nadawała. Ostatnią audycję „Błyskawica” nadała 4 października 1944 r. wieczorem po czym została zniszczona przez powstańców.

 

Komentarze


Oferta

„Pokémon: Detektyw Pikachu” w jakości 4K we wrześniu w Orange VOD

Kasia Barys Kasia Barys
03 września 2019
„Pokémon: Detektyw Pikachu” w jakości 4K we wrześniu w Orange VOD

Hit, który podbił serca milionów widzów na całym świecie - „Pokémon: Detektyw Pikachu”, przerażający horror - „Topielisko. Klątwa La Llorony”, przezabawna komedia w gwiazdorskiej obsadzie - „Niedobrani” oraz polska produkcja kryminalna - „Ciemno, prawie noc” już we wrześniu w Orange VOD, usłudze dostępnej na dekoderze telewizyjnym Orange TV i w aplikacji Orange TV Go. To w skrócie, a wszystkie nowości poniżej.

Komedie na poprawę humoru

Od 1 września dostępna na VOD w Orange TV jest już doskonała komedia romantyczna pt.: „Całe szczęście”, w której wystąpili Roma Gąsiorowska i Piotr Adamczyk. To pełna humoru i wakacyjnej energii historia miłości nieśmiałego muzyka i popularnej gwiazdy fitness.

Od 5 września w Orange VOD będą królowały „Oszustki”. Obejrzyjcie brawurową komedię, w której Anne Hathaway i Rebel Wilson rywalizują o względy młodego milionera. Która z kobiet wygra to starcie?

Od 13 września zwariowana, pełna ciepła komedia pt.: „Królowe życia”, w której zagrała Diane Keaton. To opowieść o grupie kobiet z domu spokojnej starości, które postanawiają spełnić jedno ze swoich marzeń z młodości. Tworzą drużynę cheerleaderek i rzucą wyzwanie starości udowadniając, że nadal potrafią żyć pełnią życia.

Od 20 września w naszej ofercie znajdziecie rewelacyjną komedię pt.: „Niedobrani”, w której mistrzowsko zagrali Charlize Theron i Seth Rogen. To inspirująca opowieść o tym, że czasami najbardziej zgrane są niedobrane pary.

Dla dzieci na zakończenie wakacji i nie tylko

Od 6 września zapraszam na produkcję najwyższych lotów - „Manu. Bądź sobą”. To piękna i zabawna animacja o ptaszku, który całe dzieciństwo myślał, że jest mewą. Kiedy okazuje się, że jest z innego gatunku skrzydlatych, zostaje odrzucony przez swoje stado. Ptasi bohater musi wyruszyć w pełną przygód podróż, aby odkryć prawdę o swojej tożsamości.

Od 23 września w Orange VOD będą rządziły Pokémony! W hicie „Pokémon: Detektyw Pikachu” nie zabraknie humoru, zaskakujących zwrotów akcji i rewelacyjnych, puchatych stworków. Ten film pokochały miliony widzów na całym świecie - dołącz do nich, a jeśli jesteś klientem Orange TV i posiadasz Dekoder Premium 4K (ICU 100) lub Dekoder 4K (IWU 200), to ten hit możesz obejrzeć także w jakości 4K. Więcej o nowej  ofercie i mulinagrywarce przeczytacie tutaj.

Mocne kino

Od 2 września polecam horror pt.: „Topielisko. Klątwa La Llorony”. Producentem filmu jest James Wan, twórca takich przebojów, jak „Piła” czy „Obecność”. Obejrzyj historię kobiety, która musi uchronić swoje dzieci przed przerażającą zjawą - La Lloroną. Czy można uciec przed prastarą klątwą?

Od 5 września zobaczcie także mroczny dramat pt.: „Vox Lux”, w którym zagrali Natalie Portman i Jude Law. To opowieść o gwieździe pop, która po latach chce wrócić na szczyty sławy i zorganizować wielką trasę koncertową. Aby tego dokonać, musi zmierzyć się ze wspomnieniami tragicznych wydarzeń z przeszłości.

Od 18 września obejrzyjcie doskonały dramat biograficzny pt.: „Tolkien”, w którym wystąpili Nicholas Hoult i Lily Collins. Sprawdź, jak naprawdę wyglądały lata młodości J.R.R. Tolkiena, jednego z najsłynniejszych pisarzy w historii i co zainspirowało mistrza do napisania kultowej powieści fantasy pt.: „Władca Pierścieni”.

Od 19 września zobaczcie wstrząsającą produkcję pt.: „Podły, okrutny, zły”. Poznaj prawdziwą historię jednego z  najbardziej brutalnych seryjnych morderców - Teda Bundy’ego - którego zbrodnie wstrząsnęły Ameryką w latach 70-tych XX wieku. W rolę główną wcielił się Zac Effron.

Na koniec miesiąca, od 27 września polecam rodzimą produkcję pt.: „Ciemno, prawie noc”, w której wystąpiła plejada gwiazd polskiego kina, m.in.: Magdalena Cielecka, Marcin Dorociński, Dawid Ogrodnik czy Piotr Fronczewski. To zaskakujący kryminał o dziennikarce, która powraca do rodzinnego miasta, by napisać reportaż o tajemniczych zaginięciach dzieci. To, co odkryje wstrząśnie wszystkimi.

 

Miłego oglądania!

Komentarze

Scroll to Top