Dowiedziałem się niedawno (dzięki dość zabawnej stronie http://www.onehourpersecond.com/), że w każdej sekundzie do serwisu YouTube dodawanych jest godzina nowych filmów. A to jest wiadomość z początku naszego roku, więc można się spodziewać, że teraz ten proces jeszcze przyśpieszył. Zacząłem się zastanawiać, kto to wszystko ogląda, ale YouTube zaklina się, że każdego dnia notują 4 miliardy wyświetleń, a liczba ta stale rośnie.
To mnie zdumiewa jeszcze bardziej. Wydaje się, że powinno to oznaczać klęskę telewizji stacjonarnej ale nie – z tego co wiem wszystkie FunPacki z oferty Orange sprzedają się całkiem nieźle. Sporym zainteresowaniem cieszą wszystkie „Video on demand” czy takie usługi jak Telewizja Tu i Tam (w której też jest opcja VOD). Równie dobrze ma się tradycyjna telewizja analogowa i cyfrowa. Dzienniki w popularnych stacjach notują po 4 miliony widzów w bardziej emocjonujące wieczory.
Stąd wniosek, że skoro telewizja ma się dobrze to generalnie wszyscy oglądamy coraz więcej materiałów wideo. Do tego YT twierdzi, że coraz więcej materiałów powstaje i pojawia się w sieci. A więc coraz więcej kręcimy, tworzymy, montujemy. Dziś każdy ma kamerę w aparacie. Nakręcony dopiero co film można od razu poddać edycji (na pewno są takie opcje w najnowszych Samsungach Galaxy) i od razu opublikować.
Tak zrobił mój kolega, nagrał panią jadącą samochodem z zaciągniętym ręcznym hamulcem – jego film w 2 tygodnie miał 2 miliony wyświetleń, zamieściło go na swoich kanałach kilkanaście osób (notując dodatkowe kilkaset tysięcy per kanał) a on sam sprzedał prawa do filmu za godziwe pieniądze. Ale nie tylko my sami przyczyniamy się do tego.
Producenci sprzętu myślą za nas jak umożliwić nam tworzenie filmów w warunkach w jakich do tej pory było to niemożliwe. I nie mam tu na myśli wstrząsoodpornych i wodoodpornych kamer typu GO Pro. Raczej zdalnie sterowane za pomocą iPada latające drony czy kamery w kształcie piłki, przesyłające obraz otoczenia w promieniu 360 stopni, które można wrzucić nawet do płonącego budynku.
A przecież to jeszcze nie koniec. W tym momencie wojskowi testują kamery przyszłości. Takie, które mogą łączyć w sobie wiele różnych sensorów, widzących obraz za pomocą różnych długości fal. W opisywanym urządzeniu-kamerze te wszystkie informacje będą nakładane na siebie i tak prezentowane użytkownikowi. I nie straszne będą ciemności, dym, mgła czy być może przeszkody w postaci ścian (kto to wie?) I jak to zwykle w historii bywa prawdopodobnie technologia ta z czasem z wojska trafi pod strzechy i będzie wykorzystywana do celów komercyjnych lub hobbystycznych (jak wzmacniacze obrazu czy noktowizory w dzisiejszych kamerach wideo).
Jest więc szansa, że wideo (również dzięki YouTube) będzie następnym językiem internetu. Podobno jedno zdjęcie mowi więcej niż 1000 słów. A 30 klatek na sekundę? A godzina fimu w sekundę? Czeka nas prawdziwy zalew informacji. A moze wąż zacznie zjadać własny ogon i nam się to wszystko zwyczajnie znudzi?