Niezwykle podziwiam Oresta Lenczyka. Po każdej kolejce Ekstraklasy zawsze w pierwszej kolejności słuchałem bądź też czytałem pomeczowe wypowiedzi na konferencjach prasowych. To jedyny trener, powtórzę jedyny, potrafiący bawić się słowem, który po meczu nie powie frazesu w stylu przeciwnik wymagający, graliśmy na zero z tyłu i podobne sztampy, które można przewidzieć i publikować przed ich wypowiedzeniem. Usłyszymy za to: [...]Zapaliła się na razie stodoła, a nie chałupa. Trzeba ugasić w niej pożar. Ja się pytam, czy Lenczykowi nagle odebrało rozum. Ci, którzy uważają, że Lenczyk podejmuje złe decyzje, prawdopodobnie sądzą, że płonie już chałupa i trzeba zmienić strażaka do gaszenia. Jeśli drużyna miała walczyć o mistrzostwo Polski, to należało ją solidnie wzmocnić.
Pierwsze oznaki wiosny wskazywały, że Lenczykowi i za chwile może zacząć palić się chałupa. Sromotna przegrana we Wrocławiu z Legią Warszawa 0:4, później porażka z Koroną Kielce, a także Lechem Poznań. Jednak strażaka zmieniać nie było potrzeby.
Mocne więzi łączą Oresta Lenczyka z Krakowem. Uważam, że ja wiele rzeczy w życiu umiałem robić. Wtedy miałem możliwość otworzenia firmy przewozowej. Miałem samochód półciężarowy i prawo jazdy zawodowe. Robiłem już nawet kurs, po którym mogłem otworzyć przedsiębiorstwo przewozowe i być na przykład taksówkarzem. Uczyłem się na pamięć wszystkich ulic w Krakowie. Ale to przy ulicy Reymonta zaparkował swoją sportową taksówkę, gdzie z Wisłą zdobył swoje pierwsze mistrzostwo Polski i... teraz drugie, ze Śląskiem Wrocław również wywalczone na krakowskiej ziemi. Mecz przyjaźni. Rzadki widok, gdzie przyjezdna drużyna cieszyła się wraz z gospodarzami. I jeszcze jedna zależność. Gospodarz oddał tytuł gościom.
Jakiś czas temu został zapytany o prowadzenie reprezentacji Polski. Odpowiedział krótko: CV to ja mogę wysłać do Bangladeszu czy Singapuru.
Po zeszłorocznych meczach Wisły Kraków z Apoelem Nikozja, Orest Lenczyk skomentował sprawę następująco: Jakiś czas temu powiedziałem, że żaden polski klub nie zagra w Lidze Mistrzów przez najbliższe 10 lat. Po tych słowach ludzie „kopali” mnie bez przerwy. Rzadko wraca się do sytuacji, w których drugi człowiek ma rację. Trenerze od wczoraj powstała szansa na przełamanie tej złej passy...