Odpowiedzialny biznes

Nie zagraliśmy jak Kolumbia ani jak Widzew

Marek Wajda Marek Wajda
09 czerwca 2010
Nie zagraliśmy jak Kolumbia ani jak Widzew

Drogi Jarku,

Zapewne wczoraj oglądałeś mecz Polska - Hiszpania. Ostatni sprawdzian przed Mistrzostwami Świata - nie dla nas niestety. Wierzyłem że nasz zespół może sprawić niespodziankę chociażby jak Kolumbia w Chorzowie.

Początek meczu. Mamy piłkę na środku pola. Możemy ich zaatakować... i pierwsze podanie do tyłu. 1 minuta a tu rzut rożny dla Hiszpanii. Nie minął nawet 1 kwadrans a tu już straciliśmy 2 gole. Przy drugim ośmieszyli całą nasza obronę i pomoc razem wziętą. Miałem jeszcze nadzieję, że może pod wodzą Smudy reprezentacja zagra jak Widzew i odwróci losy meczu w końcówce. Polski "Cruyff" nawet strzelił gola, ale po rykoszecie do własnej bramki.

Po tym widowisku nawet cieszę się, że nasi nie grają w MŚ, bo przez większą część meczu wyglądało to na grę w dziada (nie muszę opisywać, kto biegał w kółko patrząc tylko za piłką?). Trafny komentarz TVP: "zabrali nam piłkę i nie chcą jej oddać" : )

Trzeba jednak pamiętać, że zespoły są na różnym etapie przygotowań. Hiszpania właśnie wyrusza po mistrzostwo 2010, my szykujemy się, żeby wyjść z grupy w 2012. Smuda ma więc ponad 2 lata by stworzyć machinę do zwycięstw, czego kilka przebłysków na szczęście widzieliśmy w tym meczu. Dobrze chocia, że nie cofnęli się do rozpaczliwej obrony i z utytułowanymi i bardziej wartościowymi finansowo zawodnikami (pewnie jeden kosztuje tyle, co cała nasza kadra łącznie z ławką rezerwową) próbowali grać otwarty futbol.

Jarku, już w piątek zaczynają się MŚ, nasi zawodnicy i my będziemy mogli zobaczyć jak powinno grać się w piłkę.


Odpowiedzialny biznes

Rowerem do pracy

Marek Wajda Marek Wajda
09 czerwca 2010
Rowerem do pracy

Jeżeli dojeżdżacie do pracy samochodem lub korzystacie z komunikacji miejskiej doskonale wiecie, jak jest to uciążliwe: godziny spędzone w kilometrowych korkach, spóźnione autobusy i tramwaje. Chyba nikt tego nie lubi... Są jednak tacy, którzy znaleźli sposób na codzienne bolączki i przesiedli się na rowery. Gazeta Wyborcza zachęcała w maju by do pracy dojeżdżać rowerem. Finał akcji nastąpił w ub. piątek. Nasza firma na szczęście jest przyjazna dla rowerzystów. Specjalnie dla maniaków dwóch kółek w wybranych 17 lokalizacjach w całej Polsce zostały zamontowane stojaki na rowery. Administracja zachęca pracowników do zgłaszania takiej potrzeby i w ramach możliwości będą tworzone kolejne parkingi dla rowerzystów. W niektórych budynkach udało się również zapewnić prysznice. Kto dojeżdża do pracy w lecie, ten wie jak bardzo jest to potrzebne, zwłaszcza, gdy mamy później biznesowe spotkania : )

Lucyna i Ola (fot. P. Orzechowski)

Jedną z osób, która od początku kwietnia konsekwentnie, mimo deszczu i raczej nieprzyjaznej pogody, dojezdża do pracy jest Lucyna z biura prasowego. Droga zajmuje jej ok. 30 min. „Bardzo lubię jeździć na rowerze i mam dosyć blisko do pracy, a po drodze piękną okolicę - Mokotów, co mnie dodatkowo motywuje. Poza tym, w tym roku nasza firma zorganizowała dodatkowe stojaki na rowery i prysznice, co też zachęca. Korzystanie z komunikacji miejskiej jest uciążliwe i jeżeli muszę na tak krótkiej trasie (ok. 6 przystanków) przynajmniej raz się przesiadać to zdecydowanie wolę rower” – mówi Lucyna. Jak wiele osób dojeżdża do pracy? „Spotykam coraz więcej osób, które dojeżdżają do pracy rowerem. W ubiegłym roku zdarzało się to sporadycznie, ale teraz sporo kolegów przesiadło się na rowery. Są tacy, którzy narzekają, że nie ma ścieżek i że jazda po Warszawie jest niebezpieczna. Cóż, jak ktoś nie chce przesiąść się na rower, to każdy powód jest dobry. Ja jednak sprawdziłam i wiem, że Warszawa staje się przyjazna rowerzystom i to mi się podoba!” – dodaje.

A Wy jak dojeżdżacie do pracy i jak to wygląda w Waszych firmach?


Bezpieczeństwo

Nowe prawo chroni dzieci w sieci

Monika Kulik Monika Kulik
08 czerwca 2010
Nowe prawo chroni dzieci w sieci

Na pewno pamiętacie kampanię społeczną Fundacji Dzieci Niczyje „Nigdy nie wiesz, kto jest po drugiej stronie” z 2004 roku. 12 - letnia Ania szukając w internecie przyjaciół trafia na dorosłego mężczyznę podającego się za jej rówieśnika. Ta kampania zwróciła uwagę na problem pedofilii w sieci, a wielu rodziców powstrzymała przed zakupem internetu. Teraz ci bohaterowie wracają w nowej odsłonie w kampanii „Każdy ruch w Internecie zostawia ślad”. Problem ten sam, ale zmieniło się prawo.

Od dziś nawet samo nawiązywanie w Internecie kontaktów z dzieckiem, aby umawiać się na spotkanie w celu wykorzystania seksualnego (grooming), jest przestępstwem. Zgodnie z nowymi przepisami za próbę uwiedzenia w Internecie osoby poniżej 15. roku życia lub skłaniania jej do udziału w produkcji pornograficznej grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Karą do trzech lat więzienia zagrożone jest nadużycie zaufania lub wykorzystanie niewiedzy dziecka w celach seksualnych.

Według badań, blisko 3/4 spośród najmłodszych internautów otrzymuje w sieci propozycje spotkania w świecie realnym. Ponad 1/4 skorzystała z niej co najmniej raz, zazwyczaj nie informując o tym swoich rodziców. Do Helpline.org.pl, którego konsultanci świadczą pomoc młodym internautom, niemal co trzeci dzień trafia zgłoszenie dotyczące próby uwiedzenia dziecka w internecie. Tym większym sukcesem jest więc wprowadzenie przepisów pozwalających na ściganie i karanie osób, których zamiarem jest wykorzystanie dziecka.

A o tym, jak uczyć dziecko bezpiecznych zachowań w sieci dowiecie się ze strony www.dzieckowsieci.pl lub z naszego przewodnika www.bezpiecznemedia.pl

Scroll to Top