Wczoraj Legia przegrała dwa mecze. Jeden w Rzymie z Lazio 0:1. Drugi w siedzibie UEFA, również 0:1, bo na jeden mecz (przeciwko Apollonowi Limassol) europejska federacja zamknęła stołeczny stadion. Kary finansowe (150 tys Euro) plus straty z tytułu braku dochodów szacunkowo wyniosą ok. 3 mln złotych. A w grze jeszcze pozostaje wojewoda Kozłowski, i co na to kibice?. Kibice o czym pisał Marcin http://blog.orange.pl/sportowy/entry/kary-zamiast-punktow/ pokazali się w Rzymie znów od najgorszej strony.
Na boisku było niewiele lepiej. Według wloskiej prasy mieliśmy być europrzystawką Lazio przed derbami Rzymu i rzeczywiście byliśmy. Białoniebiescy bez kilku podstawowych graczy przetrwali napór Legii w pierwszej połowie i w drugiej po strzeleniu bramki w większości kontrolowali sytuację. A Legia - jak ma strzelać gole, kiedy jedyny z przodu Saganowski jest całkowicie odcięty od podań, a jedyny, który potrafi szarpnąć to Kosecki. Bałkański zaciąg stołecznej drużyny tym razem bez pary "imponował" raczej przetrzymywaniem piłki niż konstruowaniem akcji. Wiele jednak nie brakowało, gdyby Kosecki w pierwszej połowie inaczej uderzył w sytuacji sam na sam byłoby 1:0 dla gości i mecz mógłby się potoczyć inaczej .Szansa była w tym, że Lazio zlekceważylo Legię. Drugi raz w Warszawie się to nie zdarzy. Z drugiej strony Legia pokazała, że mimo, że skazana na porażkę, ma szanse powalczyć i nie jest wyraźnie gorsza. Lazio jest w zasięgu, a więc w zasięgu są też inni grupowi rywale.