
Wiecie, co było kluczem do tego, że tegoroczna konferencja z okazji Dnia Bezpiecznego Internetu była najciekawsza z dotychczasowych? Rozwiązanie genialne w Twojej prostocie, które od razu, gdy zdałem sobie zeń sprawę, walnęło mnie silnie w głowę, niczym kulka Pomysłowego Dobromira. Skoro co roku rozmawiamy o bezpieczeństwie dzieci i młodzieży, to może warto byłoby oddać głos właśnie im?
Dla mnie to właśnie trójka uczniów: Weronika Pietrzak, Dawid Słoninka i Aleksander Karłowski była bohaterami najistotniejszego punktu konferencji, debaty, prowadzonej przez red. Justynę Suchecką z Gazety Wyborczej, bowiem dzięki nim mogliśmy spojrzeć na bezpieczeństwo w sieci z całkiem innej perspektywy. Czy uczniowie rozmawiają z nauczycielami o bezpieczeństwie w sieci?
– A dlaczego mielibyśmy rozmawiać? Czy nauczyciel powie mi coś nowego o internecie? Będzie mnie uczyć, żeby uważać, co wrzucam do sieci? Przecież nauczyciele publikują znacznie gorsze rzeczy niż my i raczej nie planowo, tylko z nieświadomości.
Choć powyższa seria cytatów może wyglądać nieco agresywnie, to tylko wrażenie, bowiem umieściłem na niej najmocniejsze fragmenty. Młodzież odpowiadała w sposób spokojny, wyważony i nierzadko… zawstydzający stanowiących większość w sali jednego ze stołecznych kin nauczycieli. Jednym z wyjątków w tej grupie była inna z debatujących, Ewa Kędracka z Ośrodka Edukacji Informatycznej i Zastosowań Komputerów, po godzinach pełniąca też rolę społeczną babci 🙂
– Rodzice nie wspierają dzieci w kwestiach związanych z technologiami, czy internetem, bo sami nie są w tym kierunku wykształceni. A szkoła też nie pomaga, bowiem w programie podstawówki, przy sporej liczbie zajęć poświęconych bezpieczeństwu, nie ma ani minuty o cyber-bezpieczeństwie! – zdradziła.
A może powinno być tak, że akurat w tym aspekcie obie strony uczą się nawzajem? Uczniowie wspierają nauczycieli znajomością technologii, zaś w drugą stronę – doświadczeniem życiowym, przystającym zarówno do świata online, jak i offline? Z mojego punktu widzenia wydaje się to mieć sens, ale z dyskusji wynikało, że niekoniecznie obie strony – przynajmniej bazując na grupie obecnej podczas konferencji – miałyby na to ochotę.
Jedno jest jednak pewne – godzinna debata udowodniła, że rozmawiać o dzieciach i młodzieży bez ich udziału, niejako z pozycji siły, absolutnie nie ma sensu. Tym bardziej, że marudzenie o „tej dzisiejszej młodzieży” niekoniecznie musi mieć rację bytu.
– Jaka zasada związana z posiłkami powinna panować w domu? Przynajmniej przy posiłkach absolutnie nie korzystamy z telefonu
– Ludzie jadą autobusem i bez przerwy gapią się w telefon, a ja czytam książkę i rozglądam się naokoło. Kiedyś ludzie w ogóle oduczą się rozglądać, bo przecież mają swoje małe ekraniki!
Myślicie, że to głos nauczycieli, dorosłych? Nope. To opinia młodych uczestników debaty. I z tym krzepiącym akcentem Was zostawiam. Mnie się jakoś milej na sercu zrobiło.
Komentarze
-
Eeee tam bezpieczny internet, dzisiaj jest inne ważniejsze święto :-D http://businessinsider.com.pl/lifestyle/miedzynarodowy-dzien-pizzy/d00dwqs