Czytając już chyba w każdym możliwym medium (zaczęła Zaufana Trzecia Strona) o tym, jak to w aplikacji Strava można łatwo znaleźć tajne wojskowe bazy na całym świecie, zacząłem się zastanawiać nad tym problemem od nieco innej strony. Mleko już się wylało, prywatność i tajemnice stały się fikcją, Strava udostępniła publicznie istotne dane, a ludzie są – jak zawsze – niefrasobliwi. Pora jednak zadać pytanie: czy da się coś z tym zrobić?
Prywatność? Panie, nie mam czasu na głupoty
Jasne, że się da! Co więcej – nawet nie wymaga to wielkiej pracy. Nieco z przekory w dniu, gdy wybuchła burza w szklance wody... zainstalowałem Stravę. Na pierwszą aktywność fizyczną jeszcze chwilę poczekam ;), tym niemniej pierwszym, co zrobiłem, było zajrzenie w ustawienia aplikacji. I co?
I jest tak, jak się spodziewałem. To nie kwestia „niedobrej firmy” tylko po raz kolejny leniwych użytkowników! Zdaję sobie sprawę z tego, że ja dzięki pracy w CERT Orange Polska jestem... hmmm, inny :), tym niemniej w świecie, gdzie prywatność coraz częściej widujemy w roli hasła w Słowniku Języka Polskiego, warto starać się hołubić jej resztki gdzie tylko się da. I od szukania dotyczących jej ustawień zaczynać konfigurację każdej nowej aplikacji. A jeśli ich nie ma, to może warto poszukać alternatywy?
Cienka czerwona linia
Nie będę pierwszy rzucać kamieniem, ja też mam w sobie nieco internetowego ekshibicjonisty, ale staram się nad tym panować. Twitterowi nie dałem dostępu do lokalizacji, w telefonach, wyłączam geotagowanie zdjęć, wrzucając fotkę na Instagram zaznaczam miejsce jej zrobienia tylko wtedy, gdy jest się czym pochwalić ;), dostęp do moich treningów na Endomondo mają tylko znajomi (a do tej grupy trafiają tylko ludzie, których faktycznie znam), zaś na Stravie stworzyłem już sobie „privacy zones”. Lans od ekshibicjonizmu dzieli tylko cienka czerwona linia, po której przekroczeniu pojawia się sporo elementów ryzyka: od zwykłych bandytów i stalkerów skończywszy, na przypadkowym zdradzeniu lokalizacji tajnej bazy skończywszy. Tak to jest, gdy prywatność zostaje na koniec.
Komentarze