Romance scam - to internetowe oszustwo, o którym mówi się raczej rzadko. Niesłusznie, bowiem - przy dobrym przygotowaniu ze strony oszusta - może okazać się równie kosztowne, jak przejęcie danych logowania do naszego konta bankowego.
Zastanawiając się, dlaczego akurat o romance scam rzadko słychać w sieci, doszedłem do wniosku, że musi chodzić o wstyd. Ten ze strony oszukanego oczywiście. Złapanie się na socjotechniczne sztuczki pod szyldem fałszywych faktur, udawania maila z banku, czy rzekomej niedopłaty za gaz/prąd można zwalić na karb "sprytnego hakera". Ale przyznać się do tego, że ktoś, kto wzbudził w nas ciepłe uczucia i sprawił, że zadrżało nasze serce, okazał się oszustem? Że daliśmy się złapać "na miłość"? Dla niektórych to zbyt dużo.
Romance scam - o co w tym chodzi?
- Wzbudzić zainteresowanie ofiary
- Zbudować jej zaufanie
- Wzmocnić poczucie więzi
- Poprosić o pieniądze
- Dużo pieniędzy
W zasadzie schemat oszustwa "na miłość" da się streścić w pięciu punktach. Jak duże są te pieniądze z pkt. 5? W przypadku seniorki z Podlasia było to np. 350 tysięcy złotych. Na Confidence 2022 Dominik Rozdziałowski (wtedy jeszcze policjant, obecnie dyrektor Departamentu Cyberbezpieczeństwa MON) opowiadał o szajce, która wynajdując ofiary w sieci, przeprowadzając mozolny i szczegółowy rekonesans, potrafiła "zarobić" miliony złotych.
W zasadzie romance scam to takie "oszustwo na wnuczka", tylko nieco bardziej wyrafinowane, dłużej przygotowywane, "dopieszczane". A zaczyna się bardzo często na serwisach randkowych.
Tajemnicza dziewczyna z amerykańskim numerem...
Jednego ze schematów ataku doświadczyłem osobiście, więc mogę się z Wami podzielić opisem z pierwszej ręki :) Dość krótkim, bo kogo jak kogo, ale człowieka, który edukuje w zakresie zagrożeń w sieci ciężko oszukać, więc zorientowałem już na etapie 1. Niestety o tym, by napisać Wam o tym, pomyślałem nieco później, nie dysponuję więc zrzutami ekranów. Sorki :(
Zaczęło się od serwisu randkowego. Na nim konto ładnej dziewczyny. Dość tajemniczej, z małą - bliską zeru - liczbą informacji na swój temat. Seria zdjęć, z różnych sytuacji w życiu, no i tajemniczość. Ta jeszcze wzrosła, gdy użytkowniczka odwzajemniła zainteresowanie i... na tym poprzestała, nie odpisując na wiadomość. Minęło kilkanaście dni, po których zdążyłem już zapomnieć o całej sytuacji. Nagle aplikacja poinformowała mnie o nowej wiadomości, opatrzonej znanym mi nickiem:
Skontaktujmy się może na WhatsApp, tutaj rzadko bywam
Treść nie brzmiała chyba dosłownie tak, ale sensu nie zmieniłem. W tej sytuacji propozycja przerzucenia rozmowy na komunikator jeszcze mnie nie zaniepokoiła. To wygodniejsze, niż używanie interfejsu aplikacji, a WhatsApp to jedno z popularniejszych narzędzi do komunikacji.
Sytuacja zmieniła się jednak, gdy dostałem wiadomość o treści: "Już" (dość dziwna, jak na potencjalne randkowanie), wysłaną z numeru ze strefy numeracyjnej +1. Polski serwis, polskie personalia, amerykański numer? No dobrze. Ale może jest w tym jakiś sens, nawet niekoniecznie ukryty. Może zapytam grzecznie:
O to ciekawe! Dlaczego piszesz z numeru z USA?
Fajna dziewczyna, na pewno ma jakąś sensowną odpowiedź, prawda?
Tak.
Nie to, że ma odpowiedź. To BYŁA jej odpowiedź.
No dobra. Coś jest nie tak. A w takim razie pora na kolejny krok - poszukanie, czy zdjęcia rzekomej użytkowniczki nie ma gdzieś w sieci. Bo przecież jeśli oszust tworzy fałszywe konto w serwisie randkowym, musi skądś wziąć atrakcyjne zdjęcia! Ja użyłem najpopularniejszego i chyba najlepszego serwisu tego typu, TinEye (https://tineye.com/). I co? I bingo! Amerykańska instagramerka.
Mam cię! Blokujemy, zgłaszamy do administracji serwisu, zapominamy o sprawie. Przynajmniej do momentu, gdy temat - ku przestrodze - opiszę na blogu.
Jak nie dać się oszukać?
Mnie udało się zapobiec próbie ataku w punkcie 1, jednak im dalej w las, tym ciężej się wycofać. To m.in. efekt opisywanej przez Roberta Cialdiniego Zasady Zaangażowania i Konsekwencji, jednej z klasycznych technik manipulacji. Im bardziej angażujemy się w aktywność, tym ciężej będzie nam się z niej wycofać, bowiem sami przed sobą będziemy chcieli zachować konsekwencję.
A potem, w kolejnych krokach, dowiemy się, że nasza miłość - albo ktoś z jej bliskich - ciężko choruje. Albo ktoś ją porwał i musi zapłacić okup. Zdarzało się też, że oszust grał amerykańskiego żołnierza na misji, który potrzebuje pieniędzy, by przyjechać i wreszcie spotkać się ze "swoją ukochaną". Możliwości jest mnóstwo,
Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż się ich śniło waszym filozofom
William Shakespeare "Hamlet"
A co robić, by nie paść ofiarą oszustwa? To akurat proste - uciekać, gdy tylko amant/ka poprosi o pieniądze. Jest, rzecz jasna, możliwość, że proszący nie będzie oszustem i naprawdę będzie potrzebować naszej pomocy. W mojej opinii jest jednak na to ułamek procenta możliwości. I - cóż - nazwijcie mnie bezdusznym, ale w tej specyficznej sytuacji wolę stracić możliwość pomocy, niż duże pieniądze.
Grafika użyta w tekście została stworzona przez sztuczną inteligencję w ramach projektu Dall-E (https://labs.openai.com/)
Komentarze
Michał jak zawsze Jesteś najlepszym strażnikiem cyberbezpieczeństwa jakiego znam.
Odpowiedz