;

Urządzenia

Testujemy TCL 20 5G (1)

Michał Rosiak

10 maja 2021

Testujemy TCL 20 5G
1

TCL 20 5G to telefon ze średniej półki, który bez żadnych problemów mógłby być moim podstawowym smartfonem. Fajnie jest mieć – a przynajmniej trochę potestować – flagowca. Wiedząc, że to kolejne urządzenie, do którego w żadnym miejscu nie da się przyczepić. Do TCL 20 5G przyczepić się da. Nie zmienia to jednak faktu, że w to urządzenie, które – biorąc pod uwagę możliwości i cenę – usatysfakcjonuje bardzo. A w paru kwestiach bardzo pozytywnie zaskoczy.

Od Alcatela do… ładnego telefonu

TCL 20 5G w całej okazałości

Najpierw rzut okiem na całość. Sama bryła robi wrażenie dość sporej. Mimo minimalnych różnic wydaje się znacząco większa np. od Oppo Find X3 Pro. Może to kwestia 206 gramów masy?

Tył bardzo ładnie opalizuje (podoba mi się przełamanie odcienia, przechodzące przez pionową, gustowną wysepkę z aparatami). Dopiero po postukaniu czuć, że jest… plastikowy. Do tego aluminiowa ramka i szkło (brak konkretnej informacji w specyfikacji), z naklejoną fabrycznie folią. Na dole głośnik mono, na górze gniazdo jack, z prawej strony przyciski głośności i włącznik (z czytnikiem odcisków palców, uwielbiam to miejsce). Z lewej dedykowany przycisk Asystenta Google. W końcu się przyzwyczaiłem i jeśli mam telefon w ręku, nie wygłupiam się, gadając do niego. To naprawdę ładny telefon. Wspominając Alcatele, poprzedników dzisiejszego TCL, widać jak długą drogę przeszła firma pod względem designu.

Wyspa z obiektywami TCL 20 5G

NXTVISION, czyli co?

Gdy spojrzymy na komunikację marketingową TCL 20 5G dominować wydają się kwestie wideo i ekranu. W ślepym teście nie powiedziałbym, że to średnia półka! 6,67-calowy wyświetlacz FHD+ o klasycznych już „niemal-kinowych” proporcjach 20:9 wspiera HDR10. Autorska technologia NXTVISION ma – według materiałów reklamowych producenta – zapewniać dokładność kolorów na nowym poziomie, wzmacniając ich nasycenie, czytelność i kontrast. No i ma też „tryb czytania”, w założeniu mający oszczędzać oczy niczym przy klasycznych książkach (czy raczej czytnikach e-booków). Puryści powiedzą: „Eeee, IPS, nie Amoled!”. A ja powiem, że naprawdę, jeśli nie mamy ekstremalnie wysokich wymagań, jest tak samo świetnie. Nie przytoczę Wam technicznych informacji o soczystościach, nasyceniach, bielach i czerniach –nie znam się na tym.

Mnie się po prostu na TCL 20 5G ogląda filmy z Netflixa, czy HBO GO równie przyjemnie jak na urządzeniach z wyższej półki.

Policzy kalorie na talerzu

Ponarzekam trochę w kwestii zdjęć, ale gdzieś te kompromisy muszą być, prawda? Tzn. nie jest aż tak źle. Głównej, 48-megapikselowej jednostce, nie można niczego zarzucić. Światło f/1.8, tryby super noc, portret (całkiem ładnie radzi sobie z rozmywaniem), slow motion do 8x (240 fps), długi czas ekspozycji, „zatrzymaj ruch” (czyli timelapse) i chyba najbardziej intuicyjny tryb pro, jaki widziałem w telefonach. Tajemnicza opcja „mnóstwo pikseli” to możliwość zrobienia zdjęcia w pełnym rozmiarze 48 Mpix (domyślnie mamy 8 Mpix 16:9 lub 12 Mpix 4:3). Sztuczna inteligencja aplikacji aparatu wspomaga też właściciela doborem parametrów w zależności od sceny (z dedykowanym trybem dla portretów). Po raz pierwszy spotkałem się z SI, oceniającą… liczbę kalorii w posiłku, którym obejmiemy obiektywem. Traktowałbym to jednak póki co jako ciekawostkę 🙂

Pozostałe aparaty… są. O ile ultraszerokokątny 118˚ w dobrym warunkach oświetleniowych faktycznie się przydaje, to 2-megapikselowy „super makro” szału nie zrobił. Obiektyw do selfie to standardowe 8 Mpix, tyle dobrego, że szersze niż standard. Czasem zdarza mi się robić selfie z synami, a kilku ich mam ;), więc im szerzej, tym lepiej!

Android czysty i przyjazny

Konfigurując TCL 20 5G obawiałem się dyskomfortu. Przesiadałem się nań z urządzenia teoretycznie o klasę lepszego. Faktycznie różnice czułem – przełączenie się ze Snapdragona 8xx na procesor z serii 6xx (690), szczególnie przy wymagającym PUBG, musiało być widoczne. Nie było jednak „przycinek”, utrudniających grę. Jakość grafiki była na tyle dobra, że wciąż widziałem czających się w krzakach wrogów 🙂 Pomyśleć, że kiedyś twierdziłem, że 6 GB RAMu to fanaberia… Oj nie, czuję, że z 4 gigabajtami nie byłoby tak dobrze.

Stawiam bitcoiny przeciwko orzechom, że pomogła w tym nakładka TCL UI („z pudełka” napędzająca Androida 10). To surowy, w zasadzie czysty Android. W wersji bardzo przyjaznej dla użytkownika (np. z listą ostatnich aplikacji, gdy wejdziemy w menu „Aplikacje”, czy podziałem aplikacji w „szufladzie” według kategorii). Żadnych niepotrzebnych ozdobników.

Podsumowanie

„Nie kupujcie flagowców, TCL 20 5G wystarczy!”

Nie sądzicie, że strzeliłbym sobie w stopę, wysuwając taką tezę na blogu operatora telekomunikacyjnego? 🙂 Oczywiście to przewrotna teza. Choćby dlatego, że choć o flagowcu (prawie) każdy marzy, jest wielu takich, u których to marzenie nie koreluje z zawartością portfela/konta. Takie telefony jak TCL 20 5G, ale także sporo innych terminali ze średniej półki sprawiają, że nie musimy czuć, jakby dużo nam brakowało. To telefon naprawdę dobry. W przypadku ekranu nawet dorównujący czołowym terminalom. Nie brakuje mu gniazda jack (przez które potrafi emitować dźwięki HiRes), ma wszystkie standardy WiFi, BT 5.1, nawet aptX HD. Do tego niezła 4,5-amperogodzinowa bateria (starcza bez problemu na cały dzień), ze wsparciem dla Quick Charge 4+ (niestety tylko 18W, ale – cóż – kompromisy).

Przez miesiąc używałem go jako mojego podstawowego telefonu. Ani razu nie pomyślałem: „A może go jednak odłożę, tam obok mam lepszy”. Jeśli też chcecie to sprawdzić – zerknijcie do naszego sklepu! Jeśli się pospieszycie, dostaniecie dodatkowo bezprzewodowe słuchawki TCL MoveAudio S150!

 

Udostępnij: Testujemy TCL 20 5G
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the House. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

Komentarze

  • komentarz
    pablo_ck 01:32 11-05-2021
    Myślę że w tych plnach Motorola będzie lepszym wyborem ;p
    Odpowiedz

;

Urządzenia

Co w gadżetach piszczy (36) (1)

Michał Rosiak

8 maja 2021

Co w gadżetach piszczy (36)
1

Wracamy z gadżetami, już 36. raz! Jak tak dalej pójdzie (poprzedni odcinek był raptem dwa miesiące temu) to do 50. części dojdę przed 2025 rokiem 🙂 Dziś bohaterami są przede wszystkim telefony. Dwa zupełnie różne, dla różnych grup odbiorców. Każdy z nich na swój sposób (ja zawsze znajdę coś pozytywnego 🙂 ) wyjątkowy. Ale żeby nie było nudno, między dwóch „najlepszych przyjaciół człowieka” wrzuciłem drukarkę. Jak sami zobaczycie – nie byle jaką.

Moto G30 – Marzyliśmy o takich „średniakach”?

Mam wrażenie, że gdyby ustawić na kupce telefony ze średniej półki wszystkich firm o rozpoznawalnych markach, ta z logo Motoroli (sterta, nie półka) byłaby jedną z najwyższych. Czym różnią się od siebie poszczególne modele? Tu mam problem z określeniem. Bo o ile taki G100 to flagowiec, a G50 to najtańszy telefon z 5G (dostępny również u nas, test niebawem), to biorąc pod uwagę „bebechy”, G30 powinien znaleźć się… między nimi.

Wielka bateria, niezłe aparaty i procesor, radzący sobie z większością wyzwań. Do tego ładna, atrakcyjna, ale nieprzesadzona obudowa. No i cena na wolnym rynku poniżej 900 złotych? Czego chcieć więcej? Hmmm, może trochę wydajności. G30 napędzany tym samym procesor, co opisywany w lutym G9 Power, podobnie jak on cierpi na lekkie niedostatki w aspekcie wydajności. Czy przeszkadzają? Może czasami, ale jak na telefon za takie pieniądze? Pamiętam w czasach wcześniejszych Androidów, gdy podobne urządzenia bardziej udawały, niż działały.

Na pewno nie robiły takich fajnych zdjęć. Nie miały dwóch (trzeci i czwarty, 2-megapikselowe makro i sensor głębi… cóż, są) obiektywów, a my nie marzyliśmy o 64-megapikselowych obiektywach ze światłem f/1.7. Czy o baterii wystarczającej nawet na dwa dni, ładowanej do pełna w godzinę.

Moto G30, kolejny telefon z logo ze skrzydełkami, działający na niemal czystym Androidzie, z intuicyjną, bardzo pomocną i konfigurowalną nakładką My UX to kolejna warta uwagi propozycja ze średniej półki. A wszystkie Moto, dostępne w naszym sklepie, znajdziecie tutaj.

Brother DCP-T420W – Nowy tusz raz do roku

Jaka jest Wasza pierwsza myśl, gdy kupujecie drukarkę? Ja się zawsze zastanawiam, jaką niespodziankę szykuje dla mnie producent… Wiecie, coś w stylu: „Mam dla Ciebie fajną drukarkę. Tania, co nie?”. Potem po wydrukowaniu kilku stron kończy się tusz w zestawie sprzedażowym. A gdy znajdziesz ceny materiałów eksploatacyjnych do swojego nowego zakupu, włosy stają Ci dęba. Hmmm… Nigdy więcej?

Pomysł drukarki z widocznymi zbiornikami tuszu od początku mnie zaintrygował. Genialny w swojej prostocie. Koniec niespodzianek, kiedy nagle z dnia na dzień trzeba będzie szukać tuszu w sieci, a tu czekają dokumenty do wydrukowania. Co więcej, dostarczane z drukarką tusze to po prostu małe buteleczki. Otwieramy je, wkładamy do oznaczonych odpowiednimi kolorami (ależ mnie kusiło, żeby się pomylić 😉 ) otworów i dajemy im się wlać. Nawet taka pierdoła jak ja nie zdołała się ubrudzić.

Podanej wydajności nie miałem niestety okazji sprawdzić. Dwutygodniowe testy to „trochę” mało na wydrukowanie deklarowanych 5000 (w kolorze), czy 7,5 tys. (czarnych) stron. Z takimi liczbami do tej pory się nie spotkałem, a jeśli – w co jestem w stanie uwierzyć, patrząc jak wolno ubywało atramentu – by się sprawdziły, to w domu, nawet w warunkach home office, musiałbym chyba uzupełniać tusz raz do roku. W cenie za oryginały takiej, że zamienników nawet nie opłaca się szukać.

Dobra, ale drukarka to przede wszystkim drukowanie. W przypadku Brothera DCP-T420W zaskakująco szybkie (bliżej laserowej, niż klasycznej atramentówce). Wyraźne i z soczystymi kolorami. Choć akurat testowanemu przeze mnie modelowi zabrakło opcji wydruku dwustronnego, ale w serii są też modele spełniające ten warunek. Do tego intuicyjna instalacja, prowadząca użytkownika za rękę przez każdy krok i kompaktowe, jak na możliwości, gabaryty.

Sam bym sobie taką u siebie postawił.

Vivo X51 – (nie tylko) wielkie oko

5G professional photography – taką informację możemy przeczytać na górze obudowy Vivo X51. Telefonu, który podczas kilkumiesięcznych testów bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, nie tylko tym, co firma uznała za najważniejsze.

Przez moje ręce przeszło już tyle smartfonów, że niemal każdy wydaje się być mniej lub bardziej podobny do poprzedników. Z takim podejściem wyciągałem z pudełka Vivo X51, by poczuć lekkie przyspieszenie pulsu. Oczywiście to tylko telefon, ale designerom kolejnej-mało-znanej-w-Europie-chińskiej-firmy udało się zrobić smartfona, który potrafi wyróżnić się w tłumie!

Patrząc na tył, przede wszystkim ze względu na wieeelkie „oko” 48-megapikselowego głównego, wyjątkowo jasnego (f/1.6) aparatu, z… gimbalem. Tak, to nie pomyłka, z mechanicznym, trójosiowym „gimbalątkiem”. Autorskie rozwiązanie Vivo redukuje drgania ręki do tego stopnia, że nawet długo naświetlane zdjęcia nocne wychodziły mi ostre jak żyleta. Trochę żałuję, że testowałem Vivo X51 na jesieni i w zimie, bo strasznie kusiło mnie przypięcie go do roweru i sprawdzeniu jak wyglądałby film z jazdy po wybojach. Obiecuję Wam taki film, jeśli dostanę do testów któryś z Vivo z serii X60!

Faktycznie aparaty są mocnym punktem X51 (świetny teleskopowy zoom 5x), choć w słabym świetle trzeba się zdać na główny obiektyw. Fotografie z niego jednak nawet w nocy wychodzą szczegółowo i naturalnie. Gracze będą zadowoleni z konfigurowalnego trybu „e-sportowego”, w którym możemy spriorytetyzować wydajność pod kątem uruchomionej aplikacji i automatycznie blokować wszystkie „przeszkadzajki”. A grając choćby w moje ulubione PUBG nie powiedziałbym, że to telefon z procesorem o półkę niższym, niż flagowce, tym bardziej, że obrazki widziałem na obłędnym Amoledzie.

Czy jest idealnie? Nie, bo Vivo X51 nie można ładować bezprzewodowo i trzeba uważać na deszczu, bo nie jest wodoodporny (!). Niektórym nie spodoba się też nakładka FunTouch (mnie się podobała). Nie zmienia to faktu, że to ładne, zgrabne i wyjątkowo smukłe urządzenie to dla mnie jeden z najfajniejszych telefonów przełomu lat. Średniak? Jaki średniak?!

Udostępnij: Co w gadżetach piszczy (36)
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Star. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

Komentarze

  • komentarz
    pablo_ck 09:09 10-05-2021
    Vivo X51 z tego co piszesz to świetny fotosmartfon, szkoda tylko że nie ma wodoszczelności. A w tej cenie ten parametr mógłby być obecny.
    Odpowiedz

;

Oferta

Co obejrzeć w maju? Nowości w Orange VOD (1)

Beata Giska

7 maja 2021

Co obejrzeć w maju? Nowości w Orange VOD
1

Doskonałe thrillery, fascynujące dramaty i spora dawka fantastyki czekają na Was w maju w Orange VOD na dekoderach Telewizji Orange i w aplikacji Orange TV Go. Obejrzyjcie takie filmy, jak „Wiedźmy”, „Ruchomy chaos”, „Wirtuoz. Pojedynek zabójców” czy „Dreamland”.

 

Premiery VOD

Od 5 maja polecamy trzymający w napięciu thriller pt.: „Wirtuoz. Pojedynek zabójców”, w którym wystąpił zdobywca dwóch Oscarów® Anthony Hopkins. Wirtuoz to płatny zabójca, przed którym nie ma ucieczki. Zawsze skrupulatny i opanowany, nigdy nie popełnia błędów. Wkrótce dostaje nowe zlecenie – ma wytropić zbuntowanego kolegę po fachu. Jednak sęk w tym, że nie zna jego tożsamości. Czy tym razem uda mu się wykonać zadanie i ujść z życiem?

Od 7 maja obejrzyjcie dramat biograficzny pt.: „Dobry zdrajca”. To inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia Henrika Kauffmanna, duńskiego dyplomaty w Waszyngtonie, który po wybuchu II wojny światowej miał odwagę zaryzykować wszystko i walczyć o przyszłość swoich rodaków.

11 maja w naszej ofercie znajdziecie „Francuskie wyjście”, czyli doskonały słodko-gorzki komediodramat z Michelle Pfeiffer w roli głównej. To opowieść o 60-letniej bogatej wdowie z Nowego Jorku, która po stracie całego majątku musi zrezygnować z wystawnego życia. Postanawia opuścić Manhattan i zamieszkać w wynajmowanym mieszkaniu, w Paryżu, ze swoim pozbawionym ambicji synem i bardzo specyficznym…kotem.

Od 12 maja zobaczcie niezwykle optymistyczny i „dodający skrzydeł” „Magiczny świat Davida Copperfielda”. To ekranizacja bestsellerowej powieści Karola Dickensa, w której wystąpili m.in.: Tilda Swinton i Hugh Laurie. Poznajcie losy tytułowego Davida, który próbuje odnaleźć się w realiach wiktoriańskiej Anglii. Pomimo trudnego dzieciństwa i wielu przeciwności losu bohater nie poddaje się i robi wszystko, aby spełnić swoje marzenia.

13 maja w Orange VOD będą rządziły „Wiedźmy” z Anne Hathaway na czele. Obejrzyjcie najnowszy film Roberta Zemeckisa, reżysera takich hitów, jak „Powrót do przyszłości” czy „Cast Away – poza światem”. To pełna mrocznego humoru, ale także wzruszeń opowieść o małym chłopcu, który musi pokrzyżować niecne plany diabolicznych wiedźm.

Od 20 maja polecamy doskonałą produkcję pt.: „Dreamland”, w której główną rolę zagrała Margot Robbie. To historia złodziejki, która po kolejnym napadzie na bank staje się celem numer jeden dla stróżów prawa. Kobieta zrobi wszystko, aby nie wpaść w ręce władz. Wkrótce jednak na jej drodze staje młody chłopak, od którego decyzji będzie zależało jej życie.

Także 20 maja zobaczcie elektryzujący thriller „Uwikłana”, w którym wystąpili: zdobywca Oscara® Morgan Freeman oraz Ruby Rose, znana z seriali „Orange Is The New Black” oraz „Batwoman”. Emerytowany policjant porywa córkę byłej przestępczyni i zmusza ją do wykonania śmiertelnie niebezpiecznego zadania. Kobieta jeszcze nie wie, że to dopiero początek koszmaru.

27 maja obejrzyjcie fantastyczną produkcję pt.: „Ruchomy chaos”, ekranizację pierwszej części bestsellerowej trylogii Patricka Nessa. W filmie wystąpiły takie gwiazdy, jak Tom Holland, Daisy Ridley czy Mads Mikkelsen. To mroczna i pełna tajemnic opowieść o dystopijnym świecie, w którym wszystkie kobiety wyginęły, a mężczyźni bez przerwy słyszą Szum, czyli myśli innych mieszkańców. Po wielu latach na planecie rozbija się statek kosmiczny, a jedyną ocalałą z katastrofy jest Viola. Skąd przybyła i dlaczego nie umarła, jak inne kobiety?

Udostępnij: Co obejrzeć w maju? Nowości w Orange VOD
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the House. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

Komentarze

  • komentarz
    pablo_ck 22:38 07-05-2021
    Maj pełen super produkcji. Choć nie jestem kino maniakiem to niektóre z tych filmów też chętnie bym obejrzał.
    Odpowiedz

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej