Oglądaliśmy mistrzostwa ludzi, a odnoszę wrażenie, że niewielu o tym pamięta. Brazylijczycy wyszarpali awans do półfinału i do tego momentu byli wielbieni. Nikt w Brazylii nie akceptuje, że to był szczyt ich możliwości. Nikt w Brazylii nie ma prawa rozumieć, jak to jest budzić się rano z myślą, że za chwilę gram mecz i miliony będą oczekiwać, że nie popełnię choćby najmniejszego błędu. Kibice ze wszystkich kontynentów dzięki kilkudziesięciu kamerom obejrzą każdy mój krok, każdy grymas bólu, każdą zmarszczkę i każdy włos. Zobaczą jak płaczę, jak się modlę. Presja jest przygniatająca, a piłkarze są tylko ludźmi. Nawet jak się jest Messim, można od lekarza usłyszeć: „nie wiem”. Nawet jak się jest Neymarem, można być o krok od sparaliżowania, jeśli tylko rywal zagra wystarczająco brutalnie.
Szczerze - miałem swoich faworytów, ale nie ma znaczenia, kto wygrał. Lubiłem poczucie, że za każdym razem, gdy włączę telewizor, zobaczę mecz. Lubiłem to, że następnego dnia w pracy wszyscy o nim rozmawiali. Lubiłem emocje i zwroty akcji. Zmiana bramkarza w ostatniej minucie dogrywki, przed karnymi. Oczekiwanie na powrót Luisa Suareza, który w pojedynkę rozbija Anglię, by za chwilę dostać dyskwalifikację, a w tle jeszcze przechodzi do Barcelony. Tim Howard zatrzymywał wszystkie strzały Belgów, jakby był bohaterem kreskówki. Niemcy - dziś już mistrzowie świata - męczyli się z Ghaną (2:2) i męczyli się z Algierią (2:1 po dogrywce). Po fazie grupowej musieli wracać do domu Cristiano Ronaldo, Wayne Rooney, Andres Iniesta i Andrea Pirlo.
Bolało mnie jednak, że sędziowie wypaczali wynik meczu. Irytowało, że mecze toczyły się dosłownie na śmierć i życie, a dążenie do sukcesu zaślepiało piłkarzy - mam na myśli i chamskie faule (w tym te zwane „taktycznymi”), i powroty na boisko po utracie przytomności, i walkę o pieniądze (Kamerun). Wszechobecna wśród kibiców szydera bywała sympatyczna, ale czasami przekraczała granice dobrego smaku. Raziła niesprawiedliwość - Messi nie zasłużył, by zostać najlepszym piłkarzem mundialu, a Dariusz Szpakowski - by komentować finał.
Po obejrzeniu tak wielu meczów reprezentacji z całego świata zwiększył się apetyt na mecze naszej kadry. Los przygotował dla nas niespodziankę. W pierwszym meczu eliminacji Euro 2016 zagramy z Gibraltarem, który dołączył do UEFA w 2013 roku i do tej pory rozegrał jedynie 5 meczów. Kolejny mecz zagramy z Niemcami, mistrzami świata.