Boicie się czasami o swoje karty płatnicze? Albo inaczej – czy bywacie o nie… zadrośni? Np. o to, że pójdą sobie to kogo innego? 😉
Dobra, żarty na bok. Ubiegłoroczne udane ataki w USA na kasy m.in. sieci Target i Home Depot udowodniły, że utrata numeru karty płatniczej nie jest tak trudna, jak mogłoby się wydawać. Ba – nie trzeba patrzeć za ocean, mój kolega z departamentu ostatnio znalazł skimmer na bankomacie w stolicy z którego usiłował wypłacić pieniądze… Mało brakowało, a dowiedziałby się, że jego karta w rubryce „hobby” mogłaby sobie wpisać: „podróże”…
Co z tym zrobić? Visa wpadła właśnie na niezly pomysł, ale – jak to bywa z genialnymi pomysłami – coś za coś. Z jednej strony unikamy sytuacji, gdy ktoś używając danych z naszej karty robi zakupy w jakiejś uroczej krainie za siedmioma górami. Z drugiej jednak – musimy wyrazić zgodę na to, by kolejna firma mogła śledzić nasz telefon komórkowy. Po co ta zgoda? Ano po to, by w momencie, gdy używana jest nasza karta, bankowe systemy sprawdziły, gdzie w tym momencie jest nasz telefon. I tym samym, jeśli my akurat siedzimy w pracy w warszawskim biurze, jednocześnie wypłacając gotówkę z bankomatu np. w Argentynie, to po pierwsze podły złodziej dostanie odmowę, po drugie zaś – my dostaniemy informację, że ktoś usiłuje zrobić nam przykrość. Same plusy – gdyby nie to, że dajemy się inwigilować.
Co Wy na to? Cel uświęca środki? Korzystalibyście z takiej funkcjonalności? Ja muszę się jeszcze chwilę zastanowić, ale mam wrażenie, że chyba tak. Mogę oddać odrobinę swojej prywatności za świadomość, że ordynarnie nie rąbną mi kasy.