Odpowiedzialny biznes

Jedna wojna, trzy historie nauczycielek

27 kwietnia 2022

Jedna wojna, trzy historie nauczycielek

Poznały się na wolontariacie w cerkwi w Chersoniu. Trzy nauczycielki ze zburzonego miasta – Ludmiła, Sasha i Tatiana uciekały razem przed rosyjskimi czołgami i znalazły schronienie w Polsce. W Warszawie uczą ukraińskie dzieci online i pomagają uchodźcom. Swoją wiedzę przekażą też Fundacji Orange.

Na rozmowę z dziewczynami umawiam się dzięki uprzejmości Olgi Kulyny, Ukrainki mieszającej w Polsce od 16 lat – nauczycielki oraz tłumaczki języka angielskiego i rosyjskiego. – Możemy spotkać się nawet dziś wieczorem na Zoomie – zaproponowała.

Uczą dzieci z powołania

– Zawsze byłam dobra z historii – mówi Sasha Taratina, która pracuje w Liceum Fizyczno-Technicznym w Chersoniu. Bada też historię Holokaustu i ukończyła kurs w instytucie Yad Vashem w Izraelu. – Mój tata pracował w sierocińcu i w naszym domu zawsze było dużo dzieci. Pomagałam mu i nabrałam humanistycznej wrażliwości. Zostałam nauczycielką, bo tak chciałam.

Pradziadek i wujek Ludmiły (imię zmienione na jej prośbę) byli nauczycielami fizyki. – Poszłam w ich ślady. Nie mogło być inaczej – wspomina. Uczy fizyki, astronomii i informatyki.

Tatiana Kuzniecowa wychowała się w małej miejscowości na wschodzie Ukrainy. – Pamiętam, że imponowała mi nauczycielka angielskiego. Otworzyła moje okno na świat. Postanowiłam być taka sama jak ona – przekonuje. Uczy angielskiego od 5 lat.

Wszystkie żyły i pracowały w Chersoniu. Ich świat zawalił się 24 lutego.

Obudziły mnie wybuchy

– W takich sytuacjach wiedza historyczna nie pomaga. Ta wojna zaczęła się osiem lat temu – mówi Sasha. Do końca jednak wierzyła, że Rosja tylko straszy. Mimo to przygotowała się. Wcześniej zrobiła zakupy najpotrzebniejszych rzeczy. Kiedy w mieście pojawiły się czołgi, nie było już na co czekać. Postanowiła wyjechać do zachodniej Ukrainy.

– Nie planowałam wyjazdu i nie byłam na to przygotowana. Kiedy zaczęły się walki, spakowałam do torby dwa swetry, spodnie, bieliznę, świeczkę i zapałki – opisuje Tatiana. – Skąd pomysł na świeczkę i zapałki? – dopytuję. Nie wiedziałam, co nas czeka i gdzie będziemy w nocy.  

Ludmiła mieszkała sama. Obudziły ją wybuchy w mieście. Wiedziała, że wojna będzie, nie wiedziała tylko kiedy. W rodzinie ma wojskowych. Dlatego od pierwszych dni groziło jej śmiertelne niebezpieczeństwo, gdyby wpadła w ręce Rosjan. – Mój wujek zginął w walkach w 2014 roku. Drugi wujek jest na froncie. Wszystkie kobiety z rodziny wyjechały za granicę. Została tylko babcia. Nie chciała wyjeżdżać – mówi Ludmiła.

Dziewczyny przyjechały do Polski jednym transportem. Było ich dziesięć. Część pojechała dalej na Zachód lub znalazły miejsce u rodzin w naszym kraju.

Potrzebne nauczycielki

Sasha, Ludmiła i Tatiana postanowiły trzymać się razem. Mieszkają na warszawskiej Pradze. Właściciel mieszkania udostępnił je bezpłatnie. – Jesteśmy ogromnie wdzięczne. Polacy są dla nas bardzo dobrzy – mówią zgodnie. – Dzięki temu, mogłyśmy przestać płakać i zaczęłyśmy się organizować. Najważniejsze było znaleźć pracę.

– Dopiero tutaj zrozumiałam, jak człowiekowi czasami niewiele jest potrzebne do życia – dodaje Sasha. 

Wszystkie nadal prowadza lekcje online dla uczniów swoich szkół, o ile to jest możliwe. Właściciel mieszkania, powiedział o nich koledze pracującemu w Orange. – W Waszym ośrodku w Serocku gościcie ponad 320 kobiet i dzieci z Ukrainy. Od początku konfliktu było już tam ok. 600 osób. Doświadczone nauczycielki na pewno się przydadzą – przekonywał.

I tak zaopiekowała się nimi Fundacja Orange.

– W ośrodku nie da się prowadzić standardowych zajęć. Za duże różnice w wieku i poziomie wiedzy.  Mimo to dziewczynom udało się zorganizować kilka klas. Ale ukraińskie matki są surowe, jeśli chodzi o naukę dzieci. Stąd pomysł na korepetycje – mówi Sasha. – To się idealnie sprawdza. Robimy też dodatkowe zajęcia z informatyki. W Serocku jesteśmy dwa razy w tygodniu.

W Fundacji Orange poznały się z Olgą Kulyną. Wtedy urodził się pomysł.

Warto dzielić się wiedzą

Do Polski przyjechały tysiące uczniów i uczennic z Ukrainy. Uczą się w polskich szkołach i przez internet. Fundacja Orange od wielu lat realizuje programy edukacyjne, ale nie ma doświadczenia w działaniach dla dzieci uchodźców.

– Dlatego, by sprawniej organizować inicjatywy pomocowe i edukacyjne, Fundacja Orange powołała zespół ekspercki, do którego zaprosiliśmy Ludmiłę, Sashę i Tatianę, a ich pracę będzie koordynować Olga. Wiedza i doświadczenie nauczycielek są nie do przecenienia. Będą nam rekomendować najlepsze formy wsparcia, adekwatne do realnych potrzeb, a nie naszych wyobrażeń – przekonuje Konrad Ciesiołkiewicz, szef Fundacji Orange.

Olga Kulyna po 16 latach spędzonych w Polsce nie tylko świetnie mówi po polsku. Poznała nasze dobre i złe strony. Idealnie pasuje do roli „łącznika” między naszymi narodami i kulturami.

– Po studiach filologicznych zaczęłam pracę w Ukrainie, ale mój tata poprosił kolegę w Polsce, aby pomógł mi coś znaleźć w Waszym kraju – wspomina. – Trafiłam do szkoły uczyć angielskiego i rosyjskiego. Miało być tylko na rok czy dwa.

Kiedy Rosjanie zaatakowali, Olga pojechała na granicę jako wolontariuszka. Znając języki pomagała w punkcie kontaktowym. Teraz w Warszawie rozdziela dary, które trafiają do ukraińskich szpitali i dla wojska. W czasie wizyty premiera Polski oraz premiera Belgii w ośrodku w Serocku była tłumaczką.

Wrócimy i odbudujemy

– Wiem, że Warszawa została zrównana z ziemią w czasie II wojny światowej. Teraz spacerując po Waszej stolicy, mam nadzieję, że tak samo odbudujemy Chersoń i Mariupol – kończy Sasha.

Udostępnij: Jedna wojna, trzy historie nauczycielek

Inne

Konspiracyjna radiostacja trafi do Muzeum Historii Polski

21 listopada 2018

Konspiracyjna radiostacja trafi do Muzeum Historii Polski

Nadajnik radiowy NSP-1 to konspiracyjna polska produkcja. Wytwarzane „pod bokiem” Niemców w kilku warszawskich fabrykach sprzętu radiowego urządzenia były najpowszechniejszą radiostacją konspiracyjną w okupowanej Europie.

Jeżeli jesteście zainteresowani, obejrzyjcie to wideo.

Trudno to sobie wyobrazić, ale urządzenia te powstawały w tych samych fabrykach, które wytwarzały sprzęt radiowy na potrzeby niemieckich sił zbrojnych. Nie można określić dokładnej daty produkcji tego konkretnego egzemplarza, ponieważ nadajniki były budowane z części zbieranych z różnych fabryk, w różnym czasie. Na niektórych elementach naszego nadajnika można zobaczyć numer seryjny wskazujący na produkcję w 1942 r., co oznacza, że powstał on w pierwszej „serii” tych urządzeń.

Ten kawał telekomunikacyjnej bądź co bądź historii przekazaliśmy dzisiaj do Muzeum Historii Polski. Trafi do ekspozycji stałej poświęconej Polskiemu Państwu Podziemnemu. Eksponat zostanie zaprezentowany w ramach rekonstrukcji lokalu konspiracyjnego, z którego nadawała radiostacja Armii Krajowej. Drugi z ze znanych nadajników będących w zbiorach muzealnych jest w Muzeum Powstania Warszawskiego. W ten symboliczny sposób chcieliśmy dołożyć naszą cegiełkę do trwających obchodów stulecia polskiej niepodległości.

Swoją drogą, radiostacja jest świetnym przykładem tak zwanej „inżynierii wstecznej” – która bazując na gotowym produkcie rozkłada na czynniki pierwsze zasady jego działania, by stworzyć nową konstrukcję.

 

Udostępnij: Konspiracyjna radiostacja trafi do Muzeum Historii Polski

Mediateka

Zdjęcia do pobrania – Unikatowa radiostacja trafi do Muzeum Historii Polski

21 listopada 2018

Zdjęcia do pobrania – Unikatowa radiostacja trafi do Muzeum Historii Polski

Konspiracyjny nadajnik typu NSP-1, o numerze seryjnym 84, to jedno z ok. stu urządzeń, jakie zbudowano podczas Drugiej Wojny Światowej dzięki metodzie tzw. odwróconej inżynierii. Budowane były z podzespołów wynoszonych nielegalnie z zakładów, które produkowały części na zlecenie niemieckiego okupanta. To jeden z dwóch znanych nadajników radiowych NSP, które można będzie oglądać. Egzemplarz, który zasila zbiory Muzeum Historii Polski to zarazem jedyna radiostacja tego typu, pokazywana na ekspozycji stałej w polskim muzeum. Drugi zachowany nadajnik znajduje się w zbiorach Muzeum Powstania Warszawskiego.

Poniżej mogą Państwo pobrać wysokiej jakości zdjęcia radiostacji. Natomiast pod tym linkiem znajduje się animacja opisująca urządzenie. Zapraszamy do korzystania z tych materiałów

Udostępnij: Zdjęcia do pobrania – Unikatowa radiostacja trafi do Muzeum Historii Polski

Sieć

„1000 spraw. Jedna Idea” – jak się zaczęło?

12 marca 2018

„1000 spraw. Jedna Idea” – jak się zaczęło?

Na dzisiejszy, wiosenny wieczór mam dla Was kolejną odsłonę cyklu o 20 latach naszej sieci GSM. Tym razem bez niespodzianek, zwrotów akcji. Będzie to po prostu relacja z pierwszych lat funkcjonowania Idei. Najciekawsza w tym wszystkim jest skala działania. Ale to były przecież początki, w końcu gdy ruszała Idea, telefonia komórkowa była nie tylko usługą „premium”. O zasięgu obejmującym przeważającą większość powierzchni kraju, czy pakietach „no-limit” nikt jeszcze wtedy nawet nie marzył.

Pierwsza oferta operatora, dodam – bardzo w tamtych czasach atrakcyjna zaczynała się od 60 zł za abonament z pakietem 50 darmowych minut. Dodatkowo, koszt przyłączenia do sieci zamykał się w okrągłej stówce, a do tego trzeba jeszcze było doliczyć komórkę na przykład Ericsson PH 388, kosztujący tylko 333 zł netto (406 zł z VAT). I to wszystko w kraju, w którym średnia pensja wynosiła wtedy 1239 zł, czyli nieco ponad dwukrotność „kwoty na start” w sieci komórkowej.

Sieć zaplanowana na 300 tys. numerów

Nie powinno więc dziwić, że gdy Idea ruszała zakładano, że HLR –  element sieci determinujący liczbę numerów, które będzie mogła obsłużyć sieć, pomieści ich maksymalnie 300 tys. Warszawska centrala MSC mogła obsłużyć maksymalnie 100 tys. zalogowanych urządzeń jednocześnie.

Wydaje mi się, że wysokie ceny usług jednak nikogo nie odstraszały, bo liczba abonentów rosła lawinowo. W samym 1998 Idea, działająca na sieci GSM (a właściwie DCS 1800) pozyskała ponad 50 tys. abonentów, a mająca już kilka lat sieć NMT mogła pochwalić się liczbą 220 tys.

Jednak to był dopiero początek, bo 15 września 1998 roku wprowadzono ofertę bezabonamentową, czyli po prostu prepaid pod marką POP. Wtedy jeszcze bez SMS.

Idea tego rozwiązania jest prosta: klient płaci z góry za usługę, z której skorzysta, z kiedy będzie to dla niego wygodne. Istotna nowości pre-paid polega na tym, że informacja umożliwiająca korzystanie z puli opłaconych impulsów nie wymaga konkretnego fizycznego nośnika. Oznacza to możliwość znacznego obniżenia kosztów dystrybucji np. dzięki sprzedaży kuponów (już nie kart) w bankomatach, za pomocą internetu lub – w przyszłości – z wykorzystaniem samego telefonu.

Tak o POP mówił Zbigniew Saniewski, ówczesny dyrektor marketing i członek zarządu PTK Centertel. Swoją drogą wdrożenie prepaid to była sprawa dość poważna – wymagała bowiem platformy, która będzie potrafiła sama zmienić stan konta klienta.

1998 r to kilka innych nowinek. Uruchomiono pierwszy w Polsce serwis SMS –World Cup ’98. Klienci za darmo otrzymywali informacje o terminach rozgrywek i wynikach odbywającym się wtedy we Francji

Mundialu. Ruszył także sklep internetowy www.sklepcentertel.pl (nie klikajcie, już nic tam nie znajdziecie), a do końca roku podpisanych było już ponad 70 umów roamingowych.

A 1999?

1999 r. to był rok!

Wystarczy powiedzieć, że na jego koniec z sieci Idea korzystało 600 000 abonentów, kolejne 150 000 z POP, a dynamika wzrostu w porównaniu z poprzednik rokiem wyniosła 300%. Zasięg sieci docierał wtedy do blisko 15% powierzchni kraju.

Równie ważne były jednak kwestie częstotliwości. Sieć wystąpiła bowiem 14 czerwca 1999 do Ministerstwa Łączności o koncesję na pasmo 900 MHz, które otrzymała 22 lipca. Czemu ma to znaczenie? Po pierwsze pozwoliło to odpalić w 2000 r. pierwszą dwuzakresową sieć GSM w Polsce, a po drugie dawało szansę na znaczne poszerzenie zasięgu. Jednak 900 MHz znacznie lepiej niesie niż 1800 MHz 😉

Co jeszcze wydarzyło się w tym pamiętnym roku? Pokryto choćby zasięgiem główne szlaki komunikacyjne. Zapewne w związku z tym uruchomiono także wiadomość sieciową „Regiony”, która pozwalała określić, co będzie w danym momencie dla nas rozmową lokalną, a co zamiejscową. To z kolei przekładało się wtedy na ceny połączeń. Klienci mogli także otrzymywać poprzez SMS aktualny kurs głównych walut, od sierpnia skorzystać z Automatycznego Biura Obsługi Abonentów (IVR), a od grudnia wysyłać SMS w prepaid.

Na koniec 1999 roku zasięg sieci prezentował się tak:

mapa zasięgu sieci Idea w 1999 r obejmująca Szczecin, Poznań, Gdańsk, Olsztyn, Łódź, Wrocław, Opole, Kraków, Katowice i Lublin wraz z trasami pomiędzy nimi

A to był dopiero początek historii Idei, później było jeszcze ciekawiej! Dodam, że planowany „strategicznie” zakres działania został osiągnięty w 4 lata. Z ciekawostek – pierwsza centrala ulokowana na 16 piętrze budynku przy Nowogrodzkiej nadal pełni swoje funkcje… choć wypełniające ją urządzenia już kilkukrotnie zostały wymienione.

 

Udostępnij: „1000 spraw. Jedna Idea” – jak się zaczęło?

Sieć

To już pre-historia, czyli co było przed Ideą

2 marca 2018

To już pre-historia, czyli co było przed Ideą

20 lat temu ruszyła sieć IDEA – czyli GSM, a właściwie DCS 1800. Pisał o tym tym wczoraj Wojtek, a data ta przeszła do historii polskiej telekomunikacji. Jednak, jak się pewnie domyślacie, taka sieć nie rusza z dnia na dzień. Dlatego na początek zająłem się pre-historią, czyli tym wszystkim co działo się wcześniej. Bo działo się dużo 😉

Przed Ideą było NMT… i nie tylko

PTK Centertel i jego sieć NMT ruszyła w 18 czerwca 1992 r.,  a jej sygnał można było złapać w zasięgu 20 km od Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, gdzie znajdował się nadajnik. Pod koniec tego roku z sieci korzystało już 3,5 tys. klientów. W 1995 roku Centertel posiadał już 275 stacji bazowych, które pokrywały… uwaga… 80% powierzchni kraju. Z sieci korzystało wtedy 83 tys. abonentów.

Czytaj także: Gdyby internet był samochodem, czyli porównanie prędkości, tekst z którego dowiesz się więcej o technologii NMT

Kolejny etap rozpoczął się w 1997 roku, gdy PTK Centertel złożyła dokumenty niezbędne do uzyskania częstotliwości 1800 MHz. Na zdjęciach można zobaczyć kilka aluminiowych skrzyń pełnych dokumentów i segregatorów. Było tam wszystko, łącznie z przewidywaniami dotyczącymi ruchu w centrali czy opisem doświadczenia pracowników – takie czasy.

Jak budowano DCS 1800 – stacje bazowe, centrale, częstotliwości

Jednym z elementów budowy sieci było stworzenie centrali. Pierwsza ruszyła w budynku przy ulicy Nowogrodzkiej na 16 piętrze. Gdy ją projektowano zakładano, że średnio 90% połączeń będzie wykonywana na numery stacjonarne, a 5% będzie połączeniami międzynarodowymi. Oczywiście projektujący tą centralę nie zapomnieli o połączeniach na telefony komórkowe – miały one stanowić maksymalnie 20% całego ruchu. I chodzi tu zarówno o połączenia na numery w sieci NMT jak i w sieciach GSM. W godzinach szczytu miała ona obsługiwać średnio połączenia wielkości 25.2 mErl, czyli miliErlangów na abonetna. Oznacza to… 1,5 minuty rozmów na godzinę przypadające średnio na jednego abonenta.

Wyjaśniając  – erlang to „jedna połączeniogodzina”, najpopularniejsza jednostka wykorzystywana to określania obciążenia sieci głosowej. Oznacza ona na przykład: jedno połączenie trwające godzinę, 6 połączeń trwających 10 minut czy 2 połączenia trwające pół godziny.

Wyposażenie do pierwszej sieci dostępowej Centertela dostarczył Nortel oraz Nokia. Pierwsza z tych firm odpowiadała za stacje bazowe, sterowniki stacji bazowych, a także dostarczała telefony komórkowe dostępne w ofercie. Z kolei Finowie, którzy byli wtedy na topie (a to nie był nawet jeszcze czas modelu 3310) dostarczali centrale, systemy zarządzania siecią, oraz „sieć inteligentną”. Zapewniała także wsparcie techniczne już po starcie sieci. Sieć była także wyposażona w SMSC, czyli platformę do wysyłania SMS.

Przygotowań oczywiście było dużo więcej – trzeba było znaleźć miejsca na stacje bazowe, połączyć je – wtedy jeszcze radioliniami, stworzyć punkty styku z innymi sieciami – przede wszystkim stacjonarną. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Wystarczy wspomnieć, że niezbędne było wprowadzenie w Centertelu choćby kart SIM, których w sieci NMT nie było.

Zarząd PTK Centertel z koncesją na budowę sieci GSM 1800

Zarząd PTK Centertel z koncesją na budowę sieci GSM 1800

25 sierpnia Centertel, na konferencji w Ministerstwie Łączności w czasie całkiem zacnej uroczystości wręczył koncesję na stworzenie sieci GSM (a właściwie DCS 1800 😉 ).  Następnie ruszyła budowa sieci w 10 aglomeracjach i na trasach między nimi. 14 lutego rozpoczęła się kampania wprowadzająca na rynek IDEA pod hasłem 1000 sprawa. Jedna Idea.

A sama sieć ruszyła niewiele później – 1 marca 1998 roku, na początku w aglomeracji warszawskiej. Wkrótce sieć ruszyła także w Lublinie, Wrocławiu, Poznaniu i Szczecinie oraz aglomeracji Gdańskiej  (całe Trójmiasto, wraz z przyległościami) oraz dwóch „podwójnych” aglomeracjach połączonych praktycznie od razu znajdującymi się w zasięgu szlakami komunikacyjnymi – Katowicami wraz z Krakowem i Bydgoszczą z Toruniem.

Mapa zasięgu sieci IDEA na początku istnienia obejmująca 10 aglomeracji - szczecińską, gdańską, bydgoską, toruńską, warszawską, wrocławską, katowicką, krakowską i łódzką oraz lubelską.

I tak zaczęła się historia!

P.S. Ten tekst nie powstałby bez Michała Drozińskiego, którego wiedza i pamięć pierwszych miesięcy działania sieci GSM okazały się niezastąpione.

Udostępnij: To już pre-historia, czyli co było przed Ideą

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej