Bezpieczeństwo

Okiem mamy: bańki mydlane lepsze niż informacyjne

7 marca 2022

Okiem mamy: bańki mydlane lepsze niż informacyjne

Młodzi ludzie są ciekawi świata i codziennie szukają informacji. Jednak nie wszystkie źródła, z których czerpią wiedzę są wiarygodne i rzetelne. Dzieci, szczególnie te mniejsze nie mają umiejętności rozróżniania prawdy od kłamstwa. A fałszywych informacji w sieci jest coraz więcej. Dodatkowo przez wojnę w Ukrainie ich wysyp jest zatrważający. Jak chronić dzieci przed dezinformacją i jak pomóc im rozpoznać fałszywe wiadomości?

Nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkich informacji, które zdobywa dziecko. Często nawet nam dorosłym trudno rozróżnić, co jest prawdą a co nie. Dlatego warto, aby dzieci wiedziały, że nie wszystko co podają media elektroniczne, musi być prawdą. Uczmy od najmłodszych lat krytycznego myślenia, refleksji i ograniczonego zaufania do treści publikowanych w internecie.

W tak trudnym czasie jak teraz, my i nasze dzieci jesteśmy bardziej podatni na dezinformację. A ta jest jednym z narzędzi wywoływania w nas konkretnych poglądów i reakcji. Jako rodzice warto byśmy wiedzieli, jak radzić sobie podczas czytania i oglądania doniesień z Ukrainy. I jak to wyjaśnić dzieciom.

Oto kilka podstawowych zasad, jakie staram się stosować:

  • Rozpoznaj fałszywą wiadomość (fake news). Nie jest to łatwe, ale możliwe. Musimy uważać przede wszystkim na emocjonalne treści. Często są pisane dużymi literami, dobrane słowa są mocne i nacechowane silnym ładunkiem emocjonalnym. Nierzadko zakończone wykrzyknikami. Mówią o sensacji albo skandalu. Ważne jest wtedy, by uświadomić dziecku, które widziało taką wiadomość, że w internecie może natknąć się zarówno na informacje prawdziwe, jak i fałszywe.
  • Nie podawaj dalej niesprawdzonych informacji. Jeśli widzisz, że coś mocno dotknęło lub zaniepokoiło twoje dziecko to z dużym prawdopodobieństwem może być fake news. Takich informacji dziecko nie powinno przekazywać dalej. Dlatego wytłumacz mu, że nie może tego publikować na swoich mediach społecznościowych.
  • Znajdź wiarygodne źródła. Poszperaj w internecie, raczej na sprawdzonych, poważnych serwisach. Sprawdź co mówią na ten temat agencje informacyjne oraz strony weryfikujące informacje tzw. fact-cheking. Rekomenduję Demagog.pl, Konkret24 i Oko.press. Mniejsze dzieci nie będą umiały tego zrobić same, dlatego w takiej sytuacji powinny wiedzieć, że mogą dać znać rodzicom. Dobrze, gdyby dziecko umiało zawsze zastanowić się nad wiarygodnością źródła i wiedziało, że warto potwierdzić tę wiarygodność z dorosłym.
  • Miej ograniczone zaufanie do informacji w internecie. Tak jak tłumaczymy dzieciom, by nie ufały nieznajomym, tak nie powinny ufać wszystkiemu, co widzą w internecie. Szczególnie trzeba uważać na grupy w serwisach społecznościowych i filmy w sieci. Odłóż telefon, ochłoń na chwilę, porozmawiaj z kimś o tym, zanim udostępnisz.
  • Nie wzmagaj szumu informacyjnego. Last but not least. Zanim udostępnisz wiadomość, zastanów się, czy jest to niezbędne.

Rozmowa przede wszystkim

Z mojego doświadczenia wiem, że najważniejsze abyśmy, jako rodzice rozmawiali z dziećmi. Internet jest pożyteczny, ale można znaleźć w nim wiele fałszywych informacji i dziecko musi mieć tego świadomość. Jeśli zobaczy „podejrzaną” wiadomość powinna mu się zapalić „czerwona lampka” i wiedzieć, że w takich sytuacjach może z nami porozmawiać. Walka z dezinformacją nie jest łatwa, ale warto podjąć próbę. Pobawcie się z dziećmi w bańki mydlane a te informacyjne zostawcie. Powodzenia.

Udostępnij: Okiem mamy: bańki mydlane lepsze niż informacyjne

Bezpieczeństwo

Nigdy nie dezinformuj, (czasami) nie informuj

3 marca 2022

Nigdy nie dezinformuj, (czasami) nie informuj

Przeróżnego rodzaju „łańcuszki” krążące po sieci to zazwyczaj w łagodnej wersji rzeczy niewarte uwagi. W ostrzejszej mogą być narzędziami szerzenia dezinformacji, czy nawet paniki. Dziś jednak po sieci krąży obrazek, który jest wyjątkowym przypadkiem naprawdę użytecznego virala.

„Obyś żył w ciekawych czasach!”. Autorem tego powiedzonka, mylnie atrybuowanego nieznanemu chińskiemu mędrcowi, jest tak naprawdę brytyjski polityk Joseph Chamberlain. Nie da się ukryć, że żyjemy w czasach wyjątkowo ciekawych… A ja – świadom wielkiej wagi tego, co za chwilę opiszę – nie spodziewałem się, że będę miał okazję o tym pisać, w kontekście sytuacji w Polsce.

Nie pomagaj rosyjskim szpiegom!

Tak tak, to nie przesada. Jeśli ktoś sądzi, że w naszym kraju nie spotkamy zakonspirowanych pracowników wywiadu Federacji Rosyjskiej, szczególnie w sytuacji, gdy ich kraj zaatakował za naszą wschodnią granicą Ukrainę, jest – wybaczcie – naiwny. Jasne, informacja o jednej, czy dwóch kolumnach wojska pewnie wielkiej różnicy nie zrobi. Jednak wprawny analityk, mając dostęp do danych z całej sieci, jest w stanie uzyskać wiele bardzo wartościowych danych. A wartość informacji wywiadowczych w warunkach konfliktu zbrojnego jest nieoceniona, gdy wiadomo czego, z grubsza kiedy – i gdzie! – można się spodziewać.

Media społecznościowe, czyli wojna na żywo

Skąd w ogóle pomysł na taki tekst w cyklu o cyberbezpieczeństwie? Stąd, że wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, jak ważnym środkiem informacji jest internet. A przede wszystkim media społecznościowe! Nie bez przyczyny wyżej odmalowałem Wam obraz, kojarzący się raczej z filmami z II wojny światowej, czy Zimnej Wojny. Wtedy szpiedzy faktycznie na własne oczy wyglądali kolumn na szlakach komunikacyjnych. Teraz dużą część z ich roli może przejąć właśnie analityk. Siedzący spokojnie, w klimatyzowanym pomieszczeniu, w biurze, analizujący… wpisy w mediach społecznościowych.

Bo przecież nie ma lepszego źródła? To w mediach społecznościowych dzieje się znaczna część naszego życia (im młodsi użytkownicy, tym więcej). To do nich wrzucamy chętnie zdjęcia rodziny, posiłków, czy selfie z dowolnego miejsca. Kto by się nie pokusił o wrzucenie fotografii eszelonu z czołgami? Czy kolumny pojazdów opancerzonych mknącej drogą (dla nich niezbyt) szybkiego ruchu? Czy wojskowych ciężarówek obładowanych tak, że „buda” siedzi na nadkolu? Lajki lecą jak szalone, lans na dzielni…

Zapomnij o lajkach (chociaż na chwilę)

…a sprzęt – a przede wszystkim wykorzystujący go żołnierze – po przekroczeniu granicy i wjeździe na teren konfliktu, w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Zdjęcia są przecież geotagowane. A nawet jeśli nie (lub niedokładnie) to trochę pracy doświadczonego analityka wystarczy, by dokładnie zlokalizować transport, przewidzieć jego drogę i czas przejazdu. Wszystko po to, by wiedzieć, którędy i kiedy wiedzieć na teren, gdzie można go zaatakować, bez ryzyka eskalacji wojny na kolejne kraje.

Bądźmy odpowiedzialni. Nie tylko nie szerzmy coraz szerszej dezinformacji (ta może prowadzić do niepotrzebnej paniki), ale też czasami powstrzymajmy się od przesadnego informowania. Są chwile, gdy warto zaniechać ekshibicjonizmu w sieci. Pomyśleć o ludziach, którym ten sprzęt może pomóc w uniknięciu śmierci. I o tym, że to nie lajki w mediach społecznościowych definiują nas, jako ludzi.

Udostępnij: Nigdy nie dezinformuj, (czasami) nie informuj

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej