Oferta

e-SPORT już w Orange TV

25 stycznia 2018

e-SPORT już w Orange TV

Za oknami zima w pełni, a ja mam gorącego newsa. Jak sądzę szczególnie ucieszy on tych z Was, którzy kochają najmłodszą z dyscyplin sportowych, czyli e-sport.

Kasia przedstawiła Wam zmiany jakie, zaszły w naszej ofercie telewizyjnej, która wzbogaciła się o wiele nowych kanałów. A ja chciałbym opowiedzieć o jednym z nich – pierwszym w Polsce kanale telewizji, w stu procentach poświęcony sportom elektronicznym http://esptv.pl/. Możecie go oglądać już w podstawowym pakiecie telewizji Orange – Optymalny. Kanał jest dostępny bez żadnych dodatkowych opłat. Jeśli macie telewizję Orange, e-Sport znajdziecie na pozycji 129. Jeśli nie macie naszej telewizji, cały pakiet możecie zamówić tutaj lub w ofercie Orange Love dla graczy. „Z kronikarskiego obowiązku” przypomnę tylko, że za światłowodowy internet do 100 Mb/s, abonament komórkowy – no limit, telefon domowy – no limit oraz pakiet 101 kanałów telewizyjnych z 46 kanałami HD zapłacicie tylko 99,99 zł miesięcznie. E-Sport mogą oglądać użytkownicy Orange Światłowód oraz klienci korzystający z technologii VDSL.

Świat gier w telewizji

Przyjrzyjmy się przez chwilę kanałowi telewizyjnemu, którego dostawcą jest działająca od 21 lat, warszawska firma Astro S.A. To pierwszy w Polsce – profesjonalny kanał telewizyjny tego typu. Jak na prawdziwą tv przystało, ma swoja ramówkę i godzinowy program. Znajdziemy w nim audycje cykliczne oraz transmisje z polskich i zagranicznych turniejów oraz imprez gamingowych. Nie brakuje newsów ze świata e-sportu, recenzji, wywiadów z gwiazdami gamingu oraz autorskich programów, których tematyka skupia się na najpopularniejszych grach oraz ciekawych nowościach. Analizy, poradniki i dyskusje to także ważne elementy e-Sport TV. Oferta programów jest naprawdę przebogata i trudno byłoby mi ją w przyzwoicie krótki sposób streścić – sami zobaczcie. Dość chyba powiedzieć, że coś interesującego znajdzie dla siebie wielbiciel praktycznie każdej kategorii gier. Od czołgów WOT, Warcrafta, przez CS, LOL, DOTA2 po pokemony – jest wszystko, a nawet więcej. Całość podana w ciekawej i dynamicznej formie – na najwyższym poziomie. Nie ujmując niczego moim ulubionym youtuberom, jest to po prostu „full profeska”, która z dużym prawdopodobieństwem będzie ich silną konkurencją.

Programy e-sport

e-sport? A w ogóle to… Co to takiego?

Prawdę mówiąc nie wierzę, żeby czytelnicy naszego bloga przynajmniej w zarysie nie wiedzieli, czym są sporty elektroniczne. Mimo to myślę, że warto im się przyjrzeć bliżej. Kategoria jest stosunkowo nowa i choć tak naprawdę początki e-sportów liczą sobie już wiele lat, to nadal mówienie o e-sporcie wzbudza czasem spore emocje. W niektórych kręgach przypisywanie „graniu w gry” miana sportu urasta do profanacji. Przeciwnicy twierdzą, że to nie żaden sport bo przecież nie ma w tym ruchu, wysiłku fizycznego, a gracze „uciekają” w świat virtualny, bo w realnym nie dają sobie rady z „prawdziwym sportem”. To skrajne i bardzo krzywdzące opinie. Przerysowując lekko, porównałbym je do stwierdzenia, że kierowca wyścigowy nic nie robi tylko jeździ samochodem… Bo nie umie chodzić.

E-zawodnik to też sportowiec

Czy się to komuś podoba czy nie, prawda jest taka, że e-sport  to prawdziwy sport. Może nie jest to rzut oszczepem, czy tenis ziemny, ale czy w szachach albo brydżu sportowym potrzeba wielkiego wysiłku fizycznego? Nie potrzeba, a mimo to dyscypliny te są uznane za sportowe. Potencjał e-sportu dostrzegają już „prawdziwe” kluby sportowe. Najlepszym przykładem są kluby piłkarskie, które zakładają własne sekcje e-sportowe. Należą do nich m. in. Schalke 04, Paris Saint-Germain, Philadelphia 76ers. Do tego grona dołączają też polskie kluby – na przykład Legia Warszawa, która w ubiegłym roku zorganizowała “Legia Cup” – turniej dla klubów piłkarskich grających w FIFA.

Sami widzicie, że nie ma podstaw by odmawiać miana sportu całej palecie dyscyplin e-sportowych. Tym bardziej, że życie e-sportowca wcale nie jest takie łatwe i beztroskie jakby się wydawało. Na ogół oglądamy ich w blasku reflektorów podczas imprez e-sportowych, albo podziwiamy wyczyny w cyfrowym świecie gry. Dlatego łatwo zapomnieć, że życie e-zawodnika nie sprowadza się tylko do siedzenia w wygodnym fotelu przed monitorem komputera. Tu także, żeby być dobrym zawodnikiem trzeba trenować, uczyć się, eliminować błędy i jeszcze raz trenować. Niezbędny jest talent, wyćwiczony mózg ale i ciało, które musi podołać wielogodzinnym, nierzadko żmudnym treningom, które nie koniecznie są tylko fajną zabawą. To już nie zabawa – to już naprawdę sport i jak to w sporcie także popularność oraz duuuże pieniądze. To wszystko jest bardzo na serio.

dreamhack

Wielki świat e-sportu

Zawody e-sportowe cieszą się coraz większą popularnością, rywalizacja w grach wideo jest fenomenem na skalę światową. Organizowane są mistrzostwa świata różnych gier i kategorii. Podobnie jak w tradycyjnych dyscyplinach sportu, także tu działają różne federacje i organizacje rządzące się standardami i przepisami.  Choć niektórym z nas – zwłaszcza tym starszym, może się to wydawać nieprawdopodobne – nazwiska czołowych graczy znane są setkom tysięcy fanów. Tak jak we wszystkich sportach, na najlepszych czeka ogromna popularność, kontrakty reklamowe, uznanie publiczności i… naprawdę duże pieniądze. Żeby łatwiej zrozumieć o czym mówimy, spójrzmy na wyniki raportu Newzoo – organizacji specjalizującej się w badaniach światowego rynku gier i e-sportu. Wg ich badań, już w przyszłym roku e-sport będzie oglądać około 427 milionów ludzi na całym świecie. W Polsce, już teraz liczbę takich osób szacuje się na ponad milion.

Myślę, że wraz z dalszym rozwojem e-sportu i rosnącą liczbą jego kibiców, e-zawodnicy będą w stanie prześcignąć w popularności i wartości kontraktów nawet gwiazdy piłki nożnej. Wiem, to wydaje się tak samo nieprawdopodobne, jak 10 lat temu nieprawdopodobne wydawało nam się robienie zakupów przez aplikację w telefonie – w sklepie na drugiej półkuli. A przecież dziś dla wielu z nas to codzienność (służę przykładem). 😉

Pierwszy krok już dziś

Myślę, że zgodzicie się ze mną i banalnym stwierdzeniem, że świat się zmienia. Zmienia się i to znacznie szybciej niż kiedykolwiek, a szybkość zmian nadal rośnie. To zasługa rozwoju nauki i technologii, a w ślad za nimi – zmian w stylu życia. Zmienia się sposób oglądania telewizji – nieliniowej i dostępnej wszędzie, na wielu różnych urządzeniach. Zmienia się też treść tego, co oglądamy. Pojawienie się kanału telewizyjnego w całości poświęconego sportom elektronicznym nie jest w tej sytuacji niczym zaskakującym. Jest raczej potwierdzeniem kierunku, w którym zmierza świat i naturalną odpowiedzią na zapotrzebowanie, które będzie coraz większe. A my wsłuchujemy się w Wasze potrzeby i chcemy być najlepszym operatorem dla graczy w Polsce. Sam jestem graczem i dlatego cieszę się, że w ofercie Orange znalazł się kanał e-Sport. Z całą pewnością będziemy go oglądać razem z moim synem. Dla niego to nie będzie, żadne egzotyczne novum, a po prostu fajna telewizja trafiająca dokładnie w zainteresowania. W połączeniu ze światłowodem – raj dla każdego gracza.

 

Udostępnij: e-SPORT już w Orange TV

Bezpieczeństwo

Wpis przewrotnie antytechnologiczny

14 lipca 2016

Wpis przewrotnie antytechnologiczny

Szaleństwo Pokemonów w ostatnich dniach (wyczytałem, że ponoć ruch w sieci związany z grą Niantica przekroczył nawet ten, związany z pornografią!) spowodowało, że zacząłem się zastanawiać – nie pierwszy raz zresztą – nad tym, co by było, gdyby rzucić to wszystko w diabły i pojechać w Bieszczady 😀 Autentycznie mam coraz częściej chęć zamknąć się w jakiejś samotni i choć ostatnio na Twitterze żartowałem, że zrobiłbym to pod warunkiem, że będzie do niej dochodziło porządne FTTH (Fiber To The Hermitage 🙂 ), zrobiłem sobie listę, z czego musiałbym zrezygnować, rzucając świat online.

informacje on-line: akurat polityka niemiłosiernie irytuje mnie od ok. 10 lat, a cała reszta newsów to click-baity o tym, która gwiazda czego akurat nie założyła; trochę byłoby mi szkoda newsów technologicznych i czytanych od bodaj 7-8 lat codziennie RSSów ze Spiders Web i Antyweba; no i ominęłyby mnie szaleństwa Pokemonów i pomysłów polityków (nie wiem, co gorsze)
seriale: rezygnacja z dobrodziejstwa sieci bolałaby jak diabli, ale przynajmniej część seriali da się obejrzeć w stacjach telewizyjnych, a że z opóźnieniem? Cóż, bez sieci i tak nie wiedziałbym, który sezon akurat nadają w USA
– aparat fotograficzny: jakoś przed erą komórek radziłem sobie z cyfrową „idiotenkamerą”
– media społecznościowe: Twittera brakowałoby mi bardzo, ale wtedy przynajmniej wiedziałbym, który z przyjaciół jest naprawdę wartościowy i poświęci swój czas, by odwiedzić mnie w samotni
– nawigacja w mieście i poza nim: na przystankach są rozkłady jazdy, a atlasy drogowe zdaje się jeszcze produkują
– e-booki: na Kindle’u mam tyle nieprzeczytanych książek, że wystarczyłyby mi na roczny detoks

A co znalazłoby się po stronie zysków?

– spokój, koniec przygniatającego FOMO
– odpoczynek dla mózgu, nie nadążającego z przetwarzaniem nieprzerwanego ciągu danych
– przeżywanie swojego życia, zamiast przeżuwania podawanej nam papki
– odbudowa faktycznych, offline’owych więzi międzyludzkich

I – last, but not least:

– brak jakichkolwiek ryzyk, związanych z cyber-przestępczością

Przyznajcie się, kusi Was taki detoks? Mnie bardzo i spróbuję go wprowadzić w życie podczas urlopu: pomoże mi sytuacja, będę go bowiem spędzał za granicą, wystarczy po prostu nie kupić lokalnej karty prepaidowej z transferem internetu. Na co dzień też bym chciał podjąć to wyzwanie, ale charakter mojej pracy na to nie pozwala… A Wy? Gotowi byście byli podjąć wyzwanie, niech będzie: „Miesiąc bez internetu”? Amerykanie robią już nawet obozy „detoksykacyjne” – myślicie, że przyjęłoby się to w Polsce?

Frontpage photo: DavityDave/Flickr

Udostępnij: Wpis przewrotnie antytechnologiczny

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej