
Boniek siedzi rok na fotelu prezesa PZPN i jako prezent na rocznicę zafundował sobie i oczywiście nam na selekcjonera Adama Nawałkę. Złośliwi mówią, że prezent to kryzysowy i oszczędny, bo trener Górnika Zabrze zarobi ponoć tylko 80 tysięcy złotych, a zagraniczny pewnie chciałby kilka razy więcej.
Zadanie nowy selekcjoner ma jedno – awansować do Euro 2016. Na razie ma 10 miesięcy spokoju bo pierwsze mecze o punkty białoczerwoni zagrają we wrześniu 2014. Później będzie pod górkę bo losowani z czwartego koszyka możemy mieć grupę tak silną, jak silnej jeszcze nie mieliśmy. Trzeba więc się solidnie przygotować. Jest rok, ale meczów towarzyskich w tym czasie tylko sześć do ośmiu. Więc okazji do poznania zawodników i przećwiczenia różnych wariantów tak dużo wcale nie ma.
Wybór selekcjonera dziś nie wzbudził specjalnych zachwytów wśród kibiców, ale też sprzeciwów i jakiejś poważniejszej krytyki też nie było. Jest to bowiem od lat postać znana w środowisku piłkarskim, zarówno jako zawodnik, jak i trener, ale też człowiek potrafiący dążyć do celu.
Efektu „wow” na pewno nie było, co nie oznacza, że nie będzie. Bez względu na dzisiejsze odczucia selecjonera zweryfikuje jedno – wyniki. To autorski wybór Zbigniewa Bońka, który kończy pierwszy rok na fotelu prezesa właśnie bez wyników sportowych na miarę aspiracji polskich kibiców. Dotąd mógł się bronić, że trenera oddziedziczył po ekipie Grzegorza Lato. Dziś to jego wybór i jego odpowiedzialność. Czy postąpił słusznie zobaczymy jednak dopiero za dwa lata.
Zarówno dla krytyków, jak i entuzjastów tego wyboru tylko jedno zdanie. Nowy trener to nowa nadzieja i tą nadzieją dziś żyje, że Nawałka nie tylko wie co chce osiągnąć, ale też wie z kim i jak to zrobić