Piotr Świerczewski, trener-menedżer ŁKS-u, w ubiegłym tygodniu tak mówił na łamach „Przeglądu Sportowego”: „(…) jest gra faul, należy taktycznie łamać przepisy, prowokacja przeciwnika. Tak robi cały świat, tak Francuzi stracili mistrzostwo świata w finale z Włochami. Ale skąd nasi trenerzy mają to wiedzieć, jeśli jadą na staż i stoją podczas treningu za płotem, a potem opowiadają, gdzie to oni nie byli?”.
Nie wiem, co martwi mnie bardziej. Bzdury, które na temat fauli opowiada Piotr Świerczewski, czy raczej fakt, że ktoś go tego w czasie bogatej kariery piłkarskiej rzeczywiście nauczył? Czyż nie o tym opowiadał w programie Kuby Wojewódzkiego Wojciech Szczęsny, tłumacząc, jak piłkarze się wyzywają, by wzajemnie się deprymować i prowokować? Czy w ogóle powinniśmy się dziwić, skoro na co dzień, w czasie transmisji meczów, wielokrotnie słyszymy słowa tzw. ekspertów, obwiniających za utratę bramki piłkarzy, którzy nie przerwali gry faulem?!
Faul to przewinienie. Jest karane - kartką, rzutem wolnym, rzutem karnym, wyrzuceniem z boiska, pauzą w meczach, finansowo, czasowym zawieszeniem. Faul nie jest stałym elementem gry, który można stosować z rozmysłem! Ktoś jednak tego pana Piotra nauczył, on uczy kolejnych piłkarzy, i w ten sposób oglądamy widowiska, w których wszyscy kopią się nawzajem i nie ma to nic wspólnego z piłką nożną, nic wspólnego ze sportem! Zaraz usłyszę głosy, że piłka nożna to twarda, męska gra, ale na miłość boską - nie polega na udowadnianiu, kto jest większym cwaniakiem, kto skuteczniej prowokuje, kto bardziej realistycznie symuluje i kto częściej uniknie kartki za celowy faul!
Na tej samej stronie dziennika, obok wywiadu ze Świerczewskim, trener Jagiellonii Tomasz Hajto mówi o tym, że w relacjach z piłkarzami powinien dominować dialog. Super! Tyle tylko, że kilka pytań dalej pan Hajto odnosi się do pracy Frankowskiego w charakterze trenera napastników reprezentacji Polski: „Podczas kursów miałem wiele wykładów na temat etyki i kultury, jaką powinien posługiwać się trener, a k… mnie bierze - i proszę to dokładnie zacytować - kiedy słyszę, że w profesjonalnym futbolu zawodnik ode mnie z klubu jest powoływany do reprezentacji w roli trenera. To patologia dziesiątego stopnia”.
Czy na tym zdaniem Hajty polega dialog? Reprezentacja Polski jest największym krajowym dobrem. Wszystko powinno być jej podporządkowane. Jeżeli selekcjoner widzi w swojej kadrze miejsce dla Frankowskiego jako trenera i jego rola została ustalona z klubem jeszcze zanim Hajto został trenerem, to jak szkoleniowiec Jagiellonii może ten fakt podważać?
Nie chcę, by piłka nożna kojarzyła się ludziom z prymitywną walką - obojętnie, czy słowną, czy fizyczną. Nie chcę, by bardziej istotna niż liczba goli była liczba pokazanych kartek, tak jak w miniony weekend stało się w meczu Granada - Valencia. Skończyło się 4:9 - cztery do dziewięciu w żółtych kartkach. Ale to i tak mniej, niż pokazano w finale mistrzostw świata pomiędzy Holandią i Hiszpanią - tam zobaczyliśmy 14 żółtych kartek i jedną czerwoną. Nie chcę oglądać takiego finału w czasie Euro 2012.