Warszawskie kajtki w bramach skaczą z radości. Tegoroczny Puchar Polski dla drużyny z Syreniego Grodu. I choć spotkanie na początku wcale nie układało się po warszawskiej stronie, to wszystko zakończyło się kolejną szczęśliwą balladą. Do napisania tej legendy przyczynił się Manu, który strzelił swoją pierwszą bramkę w sezonie. Za zakup Portugalczyka, Legia musiała wypchać piter dukatów o łącznej wartości 200 tysięcy Euro. Czy na szalach można postawić dwa zdania wstecz?
Warto przypomnieć, że swoją pierwszą bramkę kilka dni temu strzelił również Cabral. Argentyńczyk w ligowym meczu z Widzewem dał pewność Legii na utrzymanie, bo przecież wiadomo jak ciasno wygląda sytuacja w tabeli Ekstraklasy. W tym wypadku Legia musiała wypchać piter dukatów o łącznej wartości 150 tysięcy dolarów z opcją wykupienia. Czy na szalach można postawić dwa zdania wstecz? Oczywiście, w tym wypadku sprawa ma się troszkę inaczej. To nie bajer, że w Legii cele są dużo większe niż utrzymanie w Ekstraklasie. Cabral miał strzelać bramki na mistrzostwo, a nie o utrzymanie. Jednak paradoks tego sezonu polega na tym, że istnieją jeszcze matematyczne szanse na drugą koronę. Mierne, ale istnieją. Wszakże tak piszą się najwspanialsze ballady.
Trzeba przyznać, że to cwaniactwo warszawskiej drużyny, które objawiło się najwcześniejszymi wakacjami z zapewnieniem udziału w europejskich pucharach. Powstaje pytanie, czy taka istota sprawy zmotywuje do końca sezonu czy tylko położy na laurach? To jak wybór pomiędzy legendą a mitem.