Hogwarts Legacy jest ogromnym hitem. Dawno żadna gra wideo nie zrobiła takiego szumu w mediach jak dzieło Avalanche Studios. Czy naprawdę jest aż tak dobra? Skąd wziął się jej sukces?
Mam dziwne wrażenie, że internet podzielił się na dwa obozy. Tych, którzy grali w Hogwarts Legacy i tych, którzy jeszcze nie. Z produkcją wiąże się też wiele kontrowersji, spekulacji i skrajnych emocji.
Przełamałem się i kupiłem Hogwarts Legacy
Nie jestem Potterheadem, czyli wielkim fanem marki. O produkcji tylko słyszałem i obserwowałem wydarzenia z nią związane z perspektywy "dziennikarskiej". Czuję się w obowiązku, być na bieżąco ze światem gier i technologii. Samo Hogwarts Legacy nie znalazło się jednak na mojej liście zakupów. Szczególnie, że to droga przyjemność - za wydanie konsolowe ok. 300 zł. Mimo tego, już kilka dni przed premierą gry widziałem dziesiątki, jak nie setki treści związanych z Hogwarts Legacy! Gra była wszędzie. Na TikToku, Facebooku, Youtube i Instagramie. Wzbudziła ogromne zainteresowanie, a fani sami tworzyli reklamę dla producenta.
Nie wszystkim jednak dzieło spod marki Harry'ego Pottera się spodobało. Niektórzy postanowili "zbojkotować" produkt, ze względu na kontrowersyjne, publiczne wypowiedzi J.K Rowling.
To nie przeszkadzało, by w jednym momencie na samym Steamie w grę grało ponad 500 tys. użytkowników! A pamiętajmy, że do statystyk wliczane są tylko wydania PC na platformie Steam, a gra była sprzedawana jeszcze w Epic Games Store, czy na konsolach nowej generacji. Mamy więc bezdyskusyjnie do czynienia z hitem. Czy jest on jednak wart uwagi i co przyciągnęło tylu graczy do Hogwarts Legacy? Mimo początkowego dystansu postanowiłem to sprawdzić.
Pierwsze wrażenia piątoklasisty z Hogwarts Legacy
Hogwarts Legacy to po prostu spełnienie marzeń, a dokładniej spełnienie marzeń pokoleń Y i Z, które wychowały się na książkach i filmach z Harrym Potterem. Doczekali, że mogą otrzymać list z Hogwartu i rozpocząć naukę sztuki magii! Na tym aspekcie bazuje cała gra i wydaje mi się, że jest to jeden z najważniejszych czynników sprzedażowych. Już na początku, jeszcze przed stworzeniem własnej postaci, otrzymujemy korespondencję od wicedyrektorki szkoły.
Z jednej strony fabuła gra pierwsze skrzypce, bo stajesz się uczniem Hogwartu, z wyjątkowymi umiejętnościami rozumienia prastarej magii, który zaczyna naukę od piątego roku. To jednak nie wszystko. W magicznym świecie mamy bunt gnomów, który próbujemy stłamsić. Hogwarts Legacy tworzy własną, unikalną historię. Choć dzieje się w świecie Harry'ego Pottera, chronologicznie ma miejsce jeszcze przed narodzinami Chłopca-Który-Przeżył i nastaniem Volde... tzn. sami-wiecie-kogo. Trzonem wydarzenia jest poznawanie Hogwartu oraz rozbudowa motywów pierwotnie znanych z książek i filmów.
Niby magia, ale trochę mechaniki
Mechanika gry jest dość złożona. W końcu to RPG, ale aż prosiłoby się, żeby niektóre z jej aspektów rozbudować. Całość gry krąży wokół poznawania tajników magii oraz środowiska nauki młodych czarodziejów z Wielkiej Brytanii, czyli Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Także nasz protagonista rozpoczyna przygodę ze zdobywaniem wiedzy o sztukach magicznych. Towarzyszyć mu w tym będą specjalne minigry, np: rysowanie wzoru za pomocą analoga by nauczyć się nowego zaklęcia. Weźmie udział w pojedynkach magicznych oraz odkryje nowe zakamarki zamku za pomocą czaru "Revelio". Można powiedzieć, że jest to połączenie gier z serii Harry Potter, ale w bardziej rozbudowanej formie oraz bez elementów platformowych i Quiditcha (nad tym mocno ubolewam). Mimo braku najpopularniejszego sportu w świecie magii, nadal możemy latać na miotle i zwiedzać nie tylko Hogwart, ale również jego okolice.
Te aspekty wywołały na mojej twarzy ogromnego "banana". W końcu poczułem się jakbym brał udział w filmie z uniwersum Pottera. Tego odczucia nie dały mi poprzednie gry od EA. Mniej radochy sprawia forma w jakiej przedstawiona jest gra. Gatunek RPG cechuje się dużą ilością "zdobyć", "znajdziek" oraz innych zapychaczy. Te wpływają na rozwój postaci. Jest ich sporo, bo główny bohater zdobywa punkty doświadczenia przez naukę. Co jak co, ale ma wiele informacji do przyswojenia jako uczeń piątego roku. Niestety gra rozwija się powoli. Zanim zdobędziemy podstawowe umiejętności, minie trochę czasu. Zaklęć możemy używać głównie na oskryptowanych elementach gry, co oznacza, że sianie zamętu za pomocą "Vingardium Leviosa" ("Lewiooosa! Nie Lewio-SA!") jest niemożliwe.
Hogwart żyje, ale uczniowie chyba zostali spetryfikowani
Chociaż cały zamek jest pełny nie tylko magii, ale również i interakcji z obiektami, nie do końca spełnia moje oczekiwania. Głównie dlatego, że NPC, z którymi mamy możliwość wejścia w dialog okazują się... dość drętwi. Większość ścieżek rozmów jest dość przewidywalna. Brakuje akcji, niepewności. Postaci poboczne są do bólu archetypowe. Niestety to odbiera uroku Hogwartu. Już na początku gry, gdy dochodzi do wyboru Domu, do którego będziemy należeć, prosty quiz przeprowadzony przez Tiarę Przydziału jest... no cóż, prosty. To dwa niezależne od siebie pytania, które różnią się jedynie kilkoma zdaniami. Jedynie drugie pytanie o to, jaki jest nasz charakter decyduje o przydziale. Jeżeli choć trochę jesteś zaznajomiony z uniwersum Harry'ego Pottera i wiesz czym cechują się poszczególne Domy, nie będzie dla Ciebie niespodzianką do jakiego trafisz.
Podsumowując, rozumiem dlaczego internet jest zafascynowany grą. Hogwarts Legacy to dobra zabawa i spełnienie marzeń niejednego millenialsa, a jednocześnie prosta, ale bardzo przyjemna gra RPG.