Oferta

Miesiąc z QLED TV – Samsung Q6FN 65″

Michał Rosiak Michał Rosiak
21 lipca 2018
Miesiąc z QLED TV – Samsung Q6FN 65″

Z okazji piłkarskiego mundialu udało mi się połączyć przyjemne z pożytecznym. Wiadomo, że w sytuacji, gdy w godzinach pracy na boiska wychodzą najlepsze drużyny świata (i Polska) trzeba być wyjątkowym twardzielem (albo nie interesować się piłką nożną), żeby nie chcieć rzucić okiem co się dzieje na rosyjskich boiskach. Dzięki uprzejmości Samsung Polska mieliśmy z kolegami okazję rzucać okiem na transmisje 4K na ekranie nowiutkiego 65-calowego Samsunga Q6FN. Teoretycznie "najsłabszego" z tegorocznych QLED, ale - TL;DR - wcale nie sprawiało to, że słabiej wyrywał z butów.

Wielki, ale nie przytłaczający

Pierwszy raz miałem okazję oglądać cokolwiek na tak wielkim urządzeniu. W średniej wielkości mieszkaniach 65" nie ma racji bytu, ale w warunkach mini-open space'u sprawdza się idealnie. Montaż jest trywialnie prosty - wystarczy włożyć nóżki w oznaczone otwory na spodzie ekranu, postawić go na równej powierzchni i włączyć. Mimo iż sama bryła telewizora jest ogromna, okazuje się być zaskakująco lekki. Oczywiście 24,5 kg to nie jest coś - szczególnie przy tych wymiarach - co podniesiemy samemu, ale "z krzyża" dźwigać nie trzeba :) Poza tym na szczęście pojęcie "nieistniejących ramek" nie jest tylko domeną telefonów - Q6FN to w zasadzie sam ekran. Potem już tylko konfiguracja, taka sama jak w przypadku pozostałych telewizorów Samsunga, z prowadzeniem użytkownika "za rączkę" przez cały proces.

Do tego momentu można by rzecz - nic wielkiego (no, może poza gabarytami :) ). Sytuacja zmieniła się po podłączeniu Orange Love - naszego internetu i dekodera ICU 100, z programami w standardzie 4K.

Orange Love + Samsung QLED = kosmos :)

Nie będę Was zarzucał liczbami, bo to po pierwsze nudne, a po drugie - patrzą na to tylko freakowie ;) Ja nie jestem specem od telewizorów - jest zwykłym widzem, oceniam z tego punktu widzenia i... cóż, trochę żałuję, że już kupiłem telewizor. Orange'owe 4K z Samsungowego QLED jest bowiem ob-łęd-ne! Na co dzień korzystam ze sprzętu 49" z nieco słabszej linii i tam różnice między Full HD i 4K... no, powiedzmy, że jakieś tak widziałem. W przypadku Q6FN, przełączając w trakcie meczu z TVP 4K na TVP 1/2 miałem wrażenie, że oglądam spotkanie z... no może nie z kasety VHS, ale co najwyżej w jakości DVD.

Wrażenie immersji było niesamowite, z czymś takim do tej pory się nie spotkałem. Ostrość, dokładność, kolory, głębia - no kurczę, widząc pierwszy raz obraz 4K miałem wrażenie, że oglądam teatr telewizji, ale tu ten teatr był... jeszcze bardziej. Mówienie o "kwantowej kropce" to nie marketingowe brednie - naprawdę jest olbrzymia różnica w odbiorze takiego obrazu. Jakieś blaknące kolory, nie-czarne czernie, kontrast falujący w zależności od sceny - niczego takiego tutaj nie uświadczycie. Smużenia przy dynamicznych sportowych scenach też nie, a gdy podłączyliśmy PS4 z Gran Turismo w 4K z HDR10 to... cóż, w zasadzie nawet nie trzeba było grać. Wystarczyło patrzeć na zachód słońca nad Górami Skalistymi. WOW.

Telewizor w ścianę wtopiony

Oczywiście poza oglądaniem filmów (nie tylko z TV, dostępne są też wszystkie możliwe aplikacje VOD) nowoczesne telewizory to też elementy inteligentnego domu. Nie inaczej jest w przypadku Q6FN, który może nawet udawać... ścianę, albo obraz Rembrandta. Po powieszeniu go na ścianie (u nas niestety stał na stole) tryb Ambient Mode pozwala na wyświetlanie zdjęć, dzieł sztuki, czy też ściany właśnie, przy założeniu, że wcześniej sfotografujemy przestrzeń za urządzeniem. W efekcie zobaczymy wyświetlany na "ścianie" zegar, prognozę pogody, czy wiadomość pop-up z innego inteligentnego urządzenia.

Nasz testowy egzemplarz trafił do nas jako pierwszych, jeszcze z folią na ekranie :) Stawiam bitcoiny przeciwko orzechom, że ten model - i jego drożsi bracia - będzie się cieszył wielkim powodzeniem. Bo choć nie należy do najtańszych, wrażenia wizualne zrekompensują wydatek. A do spółki z naszym światłowodem to normalnie Love ;)

Komentarze

Juzew
Juzew 16:25 21-07-2018

Czy ten telewizor można obsługiwać z pilota od waszego dekodera ICU 100? W końcu i to i to Samsung.

Odpowiedz
    Michał Rosiak
    Michał Rosiak 10:42 23-07-2018

    Przyznam się, szczerze, że… nie sprawdzałem 🙁 Ale na pewno HDMI-CEC działa w drugą stronę, przełączałem kanały pilotem od TV.

    Odpowiedz
pablo_ck
pablo_ck 09:40 22-07-2018

TV super. Przy wyborze TV zawsze pamiętajmy o: https://hdtvpolska.com/kalkulator-odleglosci/ Zdrowe oczy to cenny dar 🙂

Odpowiedz
    Michał Rosiak
    Michał Rosiak 10:43 23-07-2018

    O, to przypadkiem się udało 🙂 Od mojego biurka stał tak na oko jakieś 2,2 m.

    Odpowiedz

Oferta

O czym trzeba pamiętać, gdy jedzie się za granicę? – roaming w Orange

Regina Jabczyńska Regina Jabczyńska
20 lipca 2018
O czym trzeba pamiętać, gdy jedzie się za granicę? – roaming w Orange

Wakacje sprzyjają zagranicznym podróżom. Ciekawi nowych miejsc, pragniemy zapomnieć o codziennych sprawach - pakujemy walizki i w drogę!  Zazwyczaj jednak chcemy zadzwonić, a może wysłać SMS-a, MMS-a, by na gorąco dzielić się swoimi wrażeniami lub dodatkowo umilić sobie czas, śledząc w  internecie ulubione portale społecznościowe. W końcu  w podróż wybieramy się też  ze swoim smartfonem lub tabletem. Warto więc wyrobić sobie nawyk rozsądnego korzystania z roamingu, aby nie dać się zaskoczyć wysokością rachunku po powrocie. Postanowiliśmy przyjść Wam z pomocą i zadbaliśmy o to, abyście wiedzieli, jak z głową korzystać  z usług Orange w czasie podróży zagranicznych. Tak działa roaming w Orange oraz rozmowy międzynarodowe w naszej sieci.

Zanim wyjedziesz

Zacznijmy od tego, czym się różni roaming od połączeń międzynarodowych. Kiedy jesteście za granicą i korzystacie z usług, to jest roaming, a jeśli jesteście w Polsce i dzwonicie pod numery zagraniczne, to wykonujecie  połączenia międzynarodowe.

Przed wyjazdem warto zapoznać się ze szczegółowymi informacjami na temat kosztów połączeń telefonicznych i wysłanych wiadomości w danym kraju. Takie informacje znajdziecie na www.orange.pl/roaming i sprawdzicie je korzystając z naszej interaktywnej mapy. Wystarczy, że  w mapę wpiszecie kraje, które Was interesują, a poznacie koszty roamingu w dowolnie wybranym kierunku na świecie lub ceny za połączenia międzynarodowe. Na stronie udostępniliśmy też „poradnik roamingowy” , w którym krok, po kroku przygotowujemy Was do podróży – podpowiadamy na co zwrócić uwagę i wyjaśniamy, jakie usługi warto aktywować, jak bezpiecznie korzystać z internetu.  Najlepiej od razu pobrać go na telefon, aby w każdej chwili mieć dostęp do informacji na przykład o: konfiguracji roamingu w telefonie, zasadach korzystania z poczty internetowej za granicą, czy używaniu telefonu na statkach i promach.

A jak najlepiej przygotować się do wyjazdu za granicę pod kątem używania internetu? Sprawdzajcie nasze oferty z roamingiem i wybierajcie najkorzystniejsze dla siebie rozwiązanie tam, dokąd jedziecie. Jeżeli wybieracie się do kraju nienależącego do Unii Europejskiej, zachęcamy Was do zapoznania się z ofertą naszych pakietów, umożliwiających obniżenie cen połączeń, SMS-ów i internetu oraz kontrolę kosztów w roamingu w wybranych krajach:

  • Pakiet GO 150 za 50 zł ważny 10 dni, w ramach którego otrzymujecie 150 MB pakietu danych, a koszt połączeń obniżony jest do 1,5 zł za minutę i 1,5 zł za SMS/MMS;
  • Pakiet GO 500 za 150 zł ważny 30 dni, w ramach którego otrzymujecie 500 MB pakietu danych wraz z obniżeniem kosztów połączeń do 1,5 zł za minutę i 1,5 zł za SMS/MMS.

Przeczytacie o nich w tekście "Orange wprowadza korzystne pakiety roamnigowe dla krajów poza Unią Europejską"

Te wszystkie informacje znajdziecie również na www.orange.pl/roaming, gdzie możecie wybrać najlepszy dla siebie pakiet na czas podróżowania. Strona zawiera dużo więcej cennych wskazówek, przydatnych przed, w trakcie i po powrocie z podróży zagranicznej. Dlatego gorąco Wam ją polecam, by dowiedzieć się więcej o roamingu w Orange.

Ważne, jeśli zdecydujecie się skorzystać z usługi dodatkowej, po wykorzystaniu transmisji danych w ramach pakietu, internet zostanie zablokowany, a żadne dodatkowe koszty za transmisję nie zostaną naliczone. Co więcej, otrzymacie od nas powiadomienia o wykorzystaniu 80%, a później 100% transmisji danych w ramach pakietu.

Pamiętajcie, że po przekraczaniu granicy Polski telefon komórkowy lub tablet automatycznie łączy się z lokalną siecią.  Dlatego za nim wyruszycie w drogę upewnijcie się, czy macie włączoną usługę roamingu. Można to zrobić na kilka sposobów: samodzielnie na swoim koncie w Mój Orange (w sekcji Umowy, urządzenia i usługi dodatkowe), w aplikacji mobilnej Mój Orange (w sekcji Usługi) lub kontaktując się z nami pod numerem *500. Polecam też obejrzenie filmu z Orange Ekspertem jak włączyć internet w roamingu w telefonie. Więcej trafnych wskazówek od Orange Ekspertów jak zawsze czeka na Was na kanale Orange Polska na YouTube w playliście Orange Ekspert – Zarządzanie kontem i Pomoc Techniczna. W razie potrzeby zawsze możecie zapytać społeczność Nasz Orange.

Kiedy jesteś za granicą - jak działa roaming w Orange?

Gdy jesteście już za granicą możecie skorzystać z następujących opcji połączenia z internetem – z wykorzystaniem pakietów roamingowych albo WiFi. Opcja pierwsza roamingu w Orange jest bezpieczna i wygodna, bo z góry wiadomo ile zapłacimy i możecie korzystać z telefonu wszędzie, nie zwracając uwagi, czy w danym miejscu jest dostępna sieć WiFI ;-) Pamiętajcie, że po wyczerpaniu się danych w ramach pakietu zablokujemy internet, ale jeśli nadal potrzebujecie  być „online” - zawsze możecie dokupić kolejny pakiet. Jego aktywacja odbywa się szybko, poprzez wysłanie SMS-a o treści: odpowiednio GO150 (koszt pakietu 50 zł) lub GO500 (koszt pakietu 150 zł) pod numer 80060. Wysyłając pod ten numery SMS-a o treści „ILE” zwrotnie otrzymacie informacje, ile pakietu pozostało do zużycia. Jeżeli jesteście na terenie UE, skorzystajcie z „Limitów GB” w ramach swojej oferty. W ten sposób również na bieżąco sprawdzicie limit transferu danych, jaki Wam pozostał do wykorzystania, wystarczy wysłać SMS-a „ILE” pod numer 8095 lub sprawdzić poprzez aplikację Mój Orange.

Podczas pobytu za granicą jak najczęściej korzystajcie z mobilnych wersji stron www, bo zużywają znacznie mniej transferu. I pamiętajcie, że pakiet internetowy zużywa się także podczas samoczynnej aktualizacji oprogramowania lub aplikacji w telefonie. Ponad to jeśli macie włączoną pocztę głosową, a Wasz telefon za granicą będzie wyłączony, to za połączenie z Waszą poczta głosową także naliczone zostaną opłaty, zgodnie z cennikiem za połączenie przychodzące i wychodzące.

Druga opcja bezprzewodowej sieci WiFi ma tę zaletę, że często jest zupełnie darmowa, ale bywają miejsca gdzie jest ona niedostępna. Aby mieć pewność, że dane są pobierane przez WiFi sprawdzajcie ikonki na smartfonie i upewnijcie się,  czy na pewno tam, gdzie przebywacie jest ona zupełnie za darmo. Za granicą możecie korzystać również z usługi WiFi Calling, która pozwala dzwonić z dowolnego miejsca na świecie z telefonu komórkowego podłączonego do internet za pomocą dowolnego Hot Spota WiFi.

Witaj w domu

Po powrocie, po kilku dniach otrzymacie od nas fakturę. Koszty pobytu w roamingu mogą pojawić się również na kolejnej fakturze, jeśli operator zagraniczny nie przekaże nam danych na czas. Jeśli tylko świadomie korzystaliście z połączeń i z  transmisji danych koszty roamingu nie powinny Was zaskoczyć. Życzę samych udanych podróży ;-)

Zapraszam także do przeczytania drugiego tekstu: Roaming w Orange – odpowiadam na 5 najczęstszych zadawanych pytań

Komentarze


Bezpieczeństwo

Skąd phisherzy biorą informacje?

Michał Rosiak Michał Rosiak
19 lipca 2018
Skąd phisherzy biorą informacje?

Korzystacie z Facebooka? Nawet jeśli powiecie "nie", to będziecie w znacznej mniejszości, biorąc pod uwagę, że miesięcznie największy serwis społecznościowy świata odwiedza 2.19 miliarda (z czego 1.45 mld odwiedzających codziennie!) aktywnych użytkowników (dane za 1 kwartał 2018 za Statista.com). Dobra, jedna kwestia to czy korzystacie i choć sam dawno zrezygnowałem, jestem w stanie to zrozumieć. Ważniejsze pytanie brzmi jednak JAK korzystacie.

Phishing trudny do zauważenia

Pomysł na ten tekst wpadł mi, gdy pisałem na stronie CERT Orange Polska o nowym, niebezpiecznym phishingu (warto przeczytać, a najlepiej wbić sobie stronę do ulubionych :) ). Po raz kolejny zdałem sobie bowiem sprawę, jak łatwo nas oszukać, jak chętnie sami dajemy do ręki broń cyber-przestępcom. Co innego bowiem, gdy podejrzany mail dostaniemy od obcego (mam nadzieję, że uporczywe wbijanie ludziom w głowy, że w takiej sytuacji podchodzimy do korespondencji jak pies do jeża), a inna rzecz, gdy o przelew poprosi nas, i to jeszcze w stanowczy sposób, nasz przełożony. Wtedy emocje mogą spowodować, że o ile zobaczymy, że to Michał Rosiak, to fakt, iż pisze z adresu szukamfrajera@okradnijmnie.com, możemy już przegapić...

Skąd mają moje dane?

W takiej sytuacji oczywiście od razu nasuwa się pytanie: "Skąd przestępcy mają informacje, że A jest przełożonym B?". I to wracamy do pytania z leadu: jak korzystacie z mediów społecznościowych? Czy - skoro w dzisiejszych czasach bardzo często to nie praca, a... dom staje się naszym drugim domem, mieszamy w sieci nasze życie prywatne ze służbowym? Czy chwalimy się (albo narzekamy) naszą pracą? Tagujemy przełożonego na zdjęciach, czy w statusach? Każdy myślący przestępca, przygotowując się do włamania do firmowej sieci, zaczyna od wywiadu. Najpierw LinkedIn, potem Facebook, a potem, gdy uzyskają dalsze informacje - kolejne witryny, czy specjalistyczne fora. Im większa firma, tym większa szansa na znalezienie choćby jednego słabego punktu - czy to do takiego phishingu, jak opisywany na początku, czy też tematu (choćby rzadkiego hobby, np. hodowli krewetek), który przekona ofiarę do kliknięcia w odpowiednio spreparowany załącznik.

Pamiętajmy, że zazwyczaj do udanego włamania wystarczy jeden słaby punkt, a potem po nitce (lub kilku) można dojść do kłębka. Prywatność to dziś faktycznie iluzja, ale można się postarać, by zachować nad nią jakiś poziom kontroli.

Photo by Blogtrepreneur under the Creative Commons Attribution License

Komentarze

Scroll to Top