
Pamiętam walkę z monopolem TP, a dziś przeczytałem, że lekarstwem na lokalną dominację kablówek może być narodowy operator. W grę wchodzi poluzowanie reżimu regulacyjnego na danym terenie, aby zwiększyć konkurencyjność dostępu do Internetu. Nie, nie żartuję. To wywiad z prezesem UKE, gdzie jest o tym mowa. Ktoś zapyta w czym kłopot? Przecież wystarczy, że TP wybuduje w danym miejscu nowoczesną sieć światłowodową i zaoferuje usługi porównywalne z kablówką (TV + net). Prawda, ale pies jest pogrzebany w tym, że TP to firma regulowana, która ma obowiązek udostępniać własną sieć konkurencji i oferować hurtowy dostęp do netu na ściśle określonych zasadach (BSA). Takich ograniczeń nie mają kablówki, które czasami niemal zmonopolizowały osiedle, czy nawet dzielnicę. Wpuszczenie na taki rynek silnego gracza na równych z nimi zasadach, może zaowocować większą konkurencją, a to spadkiem cen i zwiększeniem jakości usług. Jak dla mnie temat jest warty pochylenia się i znalezienia pomysłu, który będzie zgodny z prawem i zdrowym rozsądkiem. Skoro można było demonopolizować TP w skali kraju, to dlaczego teraz nie rozbijać neomonopoli operatorów kablowych.