Pisałem Wam zdaje się ostatnio tutaj, że na urlopie spróbuję się wyleczyć z FOMO i w ogóle zapomnieć o elektronice? Kłamałem... Szybko okazało się, że bez technologii nie da się wytrzymać i zastanawiam się, czy tylko ja tak mam?
Udało mi się tylko jedno – poświęciłem więcej czasu na czytanie, choć i tu nie ustrzegłem się wpływu technologii, bo ze względu na oszczędność miejsca w domu już kilka lat temu przerzuciłem się z papieru na e-booki. Noszenie „prawdziwego” aparatu na górskie wycieczki wydawało mi się jakieś takie... passe, poza tym wisząc na szyi przeszkadzałby mi w pilnowaniu dzieci :) A jako, że profesjonalistą w kwestii fotografii nie jestem, uznałem, że wystarczy mi Nokia Lumia 930. Patrząc na jakość zdjęć myślę, że określenie „dała radę” to duże niedopowiedzenie. Tak dobrych zdjęć z komórki, jak przy użyciu Lumiowego 20-megapikselowego aparatu z optyką Carl Zeiss, nie widziałem. Biją na głowę nawet średniej jakości aparaty, czego przykład sami możecie zobaczyć poniżej. Z pomarańczową 930 niebawem wchodzę do naszego blogowego studia telewizyjnego, a efekt powinniście zobaczyć na początku sierpnia. Jeśli miałbym podsumować najlepszą obecnie Lumię jednym zdaniem, powiedziałbym, że to pierwszy telefon z mobilnym Windowsem, dla którego byłbym w stanie rzucić Androida. W moich ustach to olbrzymi komplement :) A oczywiście sam telefon niebawem trafi do naszej oferty.
930 to nie jedyny telefon, którego używałem do zdjęć, bo choć jej wygląd budzi zaufanie, jakoś nie miałem odwagi włożyć jej do basenu. Za kamerę podwodną robiła mi Sony Xperia Z1 (dostępna w Orange w wersji Compact i w nowszej odmianie Z2) i przyznam szczerze, że niektóre fotografie, które zrobiłem moim synom spod wody wyglądały wręcz kosmicznie.
No a po powrocie do pokoju można czasami obejrzeć jakiś film, albo przynajmniej zerknąć, co się dzieje na świecie. Koledzy, zajmujący się terminalami mobilnymi dali mi „na drogę” nowego AirBoxa. Hotel stał w zasięgu LTE - chciałem napisać, że "szczęśliwie", ale zasięg LTE w naszym kraju coraz częściej staje się regułą, a nie wyjątkiem - więc urządzenie jak najbardziej się przydało, bo zawsze lepiej mieć 50 Mbps na 5 urządzeń, niż 5 Mbps na 50 urządzeń :) Wstyd się przyznać, ale na urlopie w ramach relaksu zeszło mi ponad 20 GB transferu... Bardzo poręczne, wygodne urządzenie, przydatne również w domu jako repeater WiFi. Jeśli ktoś chce zerknąć na trochę szerszy opis, zapraszam tutaj po sąsiedzku na Orange Eksperta.
Z telewizji też nie udało mi się do końca zrezygnować, choćby ze względu na piłkarskie mistrzostwa świata, ale i Tour de France, w którym eksperci słusznie spodziewali się widocznego udziału Polaków. I o ile podstawowe programy były dostępne w hotelowej kablówce, niepowtarzalnego komentarza Tomasza Jarońskiego i Krzysztofa Wyrzykowskiego w Eurosporcie mogłem słuchać dzięki Telewizji Tu i Tam, rzuconej na duży ekran za pośrednictwem urządzenia Ferguson FBOX. Szczegółowy test „inteligencji do telewizora” również możecie zobaczyć na Orange Ekspercie. To sprzęt o tyle ciekawy, że o ile swoją główną rolę pełni w domu, równie przydatny okazuje się na wyjeździe, a na podróż można go – najlepiej razem z AirBoxem – spakować do kieszeni plecaka :)
Tak więc jak widzicie, z bólem muszę stwierdzić, że bez technologii żyć się nie da. Chyba mnie to przeraża. Na następny urlop muszę pojechać w daleeekie Bieszczady. Tam przynajmniej internetu nie będzie. Moja żona twierdzi, że taki odwyk zdecydowanie mi się przyda.
|