Bezpieczeństwo

Zabójcze CV

Michał Rosiak Michał Rosiak
16 lutego 2017
Zabójcze CV

Michał Rosiak

Update: Zanim o CV, kilka zdań w kwestii bieżącego ostrzeżenia. CERT Orange Polska zaobserwował ostatni znaczący wzrost maili phishingowych, udających "nieopłacone faktury", bądź "powiadomienia od kuriera" (w ostatnich dniach UPS). W nic nie klikajcie, bo większość linków prowadzi do ransomware'a! Jeśli nie macie pewności, czy to do Was - zadzwońcie do domniemanego nadawcy.

A teraz na główny temat :) Kiedyś pisało się życiorys, od jakiegoś czasu jest to już (z języka korpolskiego) "SiWi". Liczba aktywnych zawodowo Polaków przekracza 17 milionów, firm na rynku też mamy sporo, dlatego mam wrażenie, że w mailach dziennie krążą przynajmniej dziesiątki tysięcy dokumentów CV. Niektóre w formacie PDF, inne w DOC - te formaty na pewno stanowią większość. A co je łączy? To, że da się w nich schować "niespodziankę" w postaci złośliwego kodu.

Przyznam się Wam szczerze, że nie myślałem o tym wektorze ataku, do momentu, aż nie przeczytałem ciekawej informacji prasowej firmy Barracuda. A przecież jest on (atak, nie samiec barakudy) genialny w swojej prostocie. I co gorsza, nie dla byle jakiego masowego phishingu, tylko dla najgroźniejszej broni dla biznesu, ataków APT (Advanced Persistent Threat, zaawansowane długotrwałe zagrożenie). O ile samo pojęcie APT, którym wielu rzuca na lewo i prawo, mocno się zdewaluowało, tutaj wydaje się pasować idealnie. No bo spójrzcie sami. Firma, którą zainteresowali się przestępcy, poszukuje pracowników. No to co - przyszykujemy CV, żadnej ściemy, z doświadczeniem, zdjęciem ze stocka, nawet numer telefonu można dać, prepaida jakiegoś, a nuż zadzwonią. Nie otworzą? Jasne, że otworzą, jeśli Word/PDF Reader okaże się podatny to robak wpełznie do sieci ofiary i nikt nie będzie niczego świadom! Przecież nie było żadnego phishingu, to było zwykłe CV! I nic się nie wykryło, bo prawdziwy malware ściągnął się dopiero później.

Co potem? Hulaj dusza, piekła nie ma. Można wysłać maile z zainfekowanego konta, można po prostu siedzieć i czekać, analizując przychodzącą i wychodzącą pocztę i albo próbować kolejnych ataków, bądź też - jeśli firma ofiary nie zadbała zbytnio o bezpieczeństwo - przebić się do innych miejsc firmowej sieci. A skoro nikt nic nie będzie wiedział, to dane będą się systematycznie (a raczej niesystematycznie, żeby nikt się nie zorientował) się wysyłać, trafiając albo do konkurencji albo do przestępcy, który bez wątpienia znajdzie na nie chętnych.

Jak sobie z tym poradzić? Z jednej strony zabezpieczeniami technicznymi, instalując regularnie łatki bezpieczeństwa na używane aplikacje; architekturowymi - dając fizyczny dostęp tylko do systemów niezbędnych konkretnej grupie pracowników; i wreszcie ludzkimi - uważamy, co otwieramy, nie klikamy odruchowo, gdy plik Worda spyta się, czy chcemy uruchomić makra, a jeśli mamy wątpliwość co do maila od kolegi/koleżanki - zadzwońmy i upewnijmy się bezpośrednio u domniemanego nadawcy, czy to na pewno on jest autorem.

Komentarze

MAURYCY
MAURYCY 10:37 16-02-2017

Może jakby tak każda firma dostawała takie kwiatki i ponosiła z tego powodu straty to by nie olewali aplikujących i odpisywali im (chociażby że nie są zainteresowani albo że się nie spełnia ich oczekiwań), a tak to się 99% CV wysyła w próżnię albo do zbieraczy danych osobowych, którzy te dane potem sprzedają spamerom i innym januszom biznesu. Do mnie co chwilę dzwonią jakieś spamerskie firmy dysponujące moim imieniem, nazwiskiem, telefonem i nawet mailem, choć o ich istnieniu nie miałem nawet pojęcia. Dziwne że wzmogło się to zdecydowanie od czasu przejścia do nju…

Odpowiedz
mike278
mike278 10:55 16-02-2017

Artykuł niepodpisany ale stawiam na Pana Michała. Pomysł ciekawy, i kolejny dowód na to że „zło czai się wszędzie”.
„będą się systematycznie (a raczej niesystematycznie, żeby nikt się nie zorientował) się wysyłać,” nie ma tu czasem o jedno się za dużo?

Odpowiedz
    Michał Rosiak
    Michał Rosiak 10:59 16-02-2017

    Tak, to ja 🙂 Zapomniałem się.

    Odpowiedz
manyaky
manyaky 04:55 17-02-2017

Pewnie niejeden botnet na tym powstał.

Odpowiedz

Oferta

Światłowód dociera do stolicy Wielkopolski

Piotr Domański Piotr Domański
16 lutego 2017
Światłowód dociera do stolicy Wielkopolski

Piotrek Domański

Poznań jest miastem, którego nie było do tej pory na mapie Orange Światłowodu. Jednak teraz postanowiliśmy to zmienić. Może to efekt koniunkcji między wprowadzeniem oferty Orange Love i Walentynkami. Może przyczyny są inne, ale efekt jest jasny: Orange Światłowód dotarł do Poznania. Jest to możliwe dzięki współpracy naszej firmy z wielkopolskim operatorem INEA.

Dzielnice ze światłowodem w Poznaniu

Zaczynamy od pierwszych 10 tys. gospodarstw domowych na północy miasta. Chodzi między innymi o osiedle Jana III Sobieskiego, oraz Bonin i Winiary . Oczywiście na tym nie poprzestajemy. Kolejne będą dzielnice Grunwald i Rataje.

Dlaczego warto zainteresować się światłowodem? Po pierwsze to technologia, która zapewnia błyskawiczny transfer bez praktycznie żadnych ograniczeń. Po drugie, w przyszłości, gdy wzrosną potrzeby będzie można zwiększyć tę prędkość, tak by dostosować ją do rosnących potrzeb. To dla mnie – osoby, która pisze o technicznych aspektach sieci kluczowe argumenty. A inne? Przede wszystkim oferta Orange Love, w ramach której możecie korzystać z telewizji 4K, internetu światłowodowego, telefonii mobilnej i stacjonarnej za 69 zł przez pierwszy rok.

Jeżeli chcecie sprawdzić, czy jesteście już w zasięgu Orange Światłowodu zajrzyjcie na naszą stronę.

P.S.

Pamiętamy także o mniejszych miastach. Dzisiaj także podpisaliśmy porozumienia o współpracy w Siedlcach.

 

Mediateka

Komentarze


Rozrywka

Serce i Rozum jeszcze żyją!

Stella Widomska Stella Widomska
15 lutego 2017
Serce i Rozum jeszcze żyją!

Tak, tak. Mimo wielu newsów, jakie czytam w mediach od kilku dni Serce i Rozum jeszcze żyją i co więcej mają się dobrze. Serio. :-) To prawda, że na razie odpoczywają od kampanii telewizyjnych (no ile tak nieprzerwanie można pojawiać się w mediach?), ale są aktywni. Zwłaszcza w mediach społecznościowych.  I żeby się nie nudzić na tym chwilowym urlopie, panowie postanowili wesprzeć swoją celebryckością słuszną sprawę. Taką bardzo poważną i dotyczącą nas wszystkich.

Od dziś Serce i Rozum na swoim profilu na Facebooku będą Was namawiać do zostawienia serca na ziemi. A robią to wspólnie z Fundacją dla Transplantacji. Wiedzieliście, że w Polsce w 2016 roku (do sierpnia) przeszczepiono 60 serc, choć pobrano ich 350? W polskich warunkach serce do przeszczepu nadal przewożone jest w lodzie. Niestety maksymalny, bezpieczny czas w ten sposób zabezpieczonego organu od pobrania do wszczepienia to 4 godziny. Tymczasem istnieje sprzęt do przewozu bijącego serca, który pozwala ten czas wydłużyć do 12 godzin. A to z kolei prowadzi do podwojenia liczby przeszczepów serca. I właśnie dlatego uruchomiliśmy specjalny charytatywny SMS, a Serce i Rozum namawiają Was do wspierania zbiórki Fundacji dla Transplantacji. Ja już wysłałam SMS. A Wy?

serce i rozum

Komentarze

Scroll to Top