
Przypominam sobie debatę zorganizowaną przez UKE 15 czerwca, poświęconą Karcie Równoważności, czyli alternatywie dla podziału TP, który jest forsowany przez regulatora i operatorów skupionych w KIGEiT. Organizacji gdzie pierwsze skrzypce gra Netia. Nasza propozycja została skrytykowana, a debata zakończyła się obietnicą wspólnej pracy przedstawicieli TP i operatorów alternatywnych pod egidą UKE nad nową wersją KR, która ma lepiej spełniać ich oczekiwania. Deklarację słyszeli wszyscy obecni. W czwartek doszło do spotkania tzw. grupy roboczej w KIGEiT. Jednak zamiast rozmawiać o konkretnych rozwiązaniach stało się ono areną PR-owych występów. Posypały się zarzuty, które okazały się pretekstem, aby ku uciesze kilku przybyłych dziennikarzy, rozmowy zerwać i powiedzieć, że nie będą już kontynuowane. Z winy TP rzecz jasna. Dziś niemal we wszystkich gazetach można było o tym przeczytać. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że konkurencji chodzi tylko o utrzymywanie permanentnego stanu wojny. – Kiedy dziennikarzy nie ma pracujemy z operatorami i osiągamy kompromisy – powiedziała mi dziś koleżanka, która uczestniczyła we wcześniejszych rozmowach. Skąd zatem takie nagłe działania? Dlaczego konkurencja nie chce rozmawiać i nie zależy jej na spokoju oraz stabilizacji na rynku? Czy to tylko gra obliczona np. na zmuszenie TP do wydania nawet miliarda złotych na podział i osłabienia konkurenta? Mam nadzieję, że tak nie jest, rozmowy definytywnie się nie zakończyły, a regulator pomoże doprowadzić do wznowienia dialogu. Przecież tylko rozmawiając można znaleźć satysfakcjonujące wszystkich rozwiązania. Klienci z wojny operatorów i podziału TP, za który de facto zapłacą nie będą mieli żadnego pożytku. Zarobią tylko prawnicy, a nie o to chodzi.