511 dni - tyle minęło od wejścia wojsk rosyjskiego agresora na terytorium Ukrainy. Ile dni minęło od wojny informacyjnej toczonej przez moskiewskie służby specjalne i ich trolli w cyberprzestrzeni? Myślę, że dużo więcej. Dlaczego w ogóle o tym piszę - bo teraz, przynajmniej przez jakiś czas, Rosjanom będzie dużo trudniej.
Myślę, że nie ma na świecie człowieka, który wierzyłby w to, że dzisiejsza wojna to tylko działania kinetyczne. Już 16 lat temu, w 2007 roku, przestępcy, kierowani przez rosyjskie służby tymczasowo sparaliżowali Estonię. Brak możliwości dostępu do infrastruktury publicznej, mediów, czy banków, sprawiał istotne problemy w jednym z najbardziej zinternetyzowanych krajów Europy. Wtedy szło tylko o przeniesienie sowieckiego pomnika z czasów II wojny światowej z centrum estońskiej stolicy. Teraz mamy regularną wojnę.
Sieć jest wszędzie - a w niej fałszywe informacje
Wybory prezydenckie w USA, na które dowiedziono aktywnego wpływu trolli rosyjskich służb specjalnych, a także kampania Brexitowa, to najbardziej jaskrawe przykłady tego, jak fałszywe informacje mogą wpłynąć na opinię publiczną.
W Raporcie CERT Orange Polska za 2021 rok poświęciliśmy duży rozdział dezinformacji. Mechanizmy kierujące ludzkim umysłem w przypadku "wojennej" dezinformacji są chwilami bliźniacze do tych, które powodują - wybaczcie bezpośredniość, że głupiejemy przy phishingu. Nośny temat, emocje - najczęściej skrajne - do tego antagonizowanie przeciwnych grup... I mamy receptę na nieszczęście.
Ile trolli mieści jedna farma
Rosjanie już od wielu lat udowadniają, że tak jak - co widzimy w Ukrainie - wojna kinetyczna może im nie iść, w dziedzinie wywiadu niestety radzą sobie znakomicie. A w społeczeństwie, które przez lata w mniejszy lub większy sposób było powiązane z sąsiadem, gdzie według danych z 2001 roku 17,3 % ludności stanowili etniczni Rosjanie, umiejętne zasianie niepokoju może okazać się bardzo groźną bronią. Wiedzą też o tym ukraińskie organy ścigania, które mimo wyjątkowej sytuacji w kraju zajmują się też śledzeniem farm trolli. Z sukcesami!
Kiedy wyobrażacie sobie farmę trolli, widzicie kilka/naście osób, biurka jak w korporacji, ewentualnie tablicę z dziesiątkami telefonów komórkowych? Amatorzy!
W efekcie 21 realizacji zabezpieczono 250 bramek GSM i 150 tys. kart SIM
150 TYSIĘCY kart SIM w lokalizacjach w Winnicy, Lwowie i będącym w pobliżu linii frontu (!) Zaporożu. W sumie, od początku inwazji, ukraińskie siły bezpieczeństwa przejęły infrastrukturę odpowiedzialną za przeszło MILION fałszywych kont w mediach społecznościowych. Milion kont!!! Biorąc pod uwagę ile szumu potrafić zrobić kilka/naście dobrze pozycjonowanych kont, macie pojęcie o potężnej skali dezinformacji kierowanej przez reżim z Kremla.
Co robić by się obronić
Ciężka sprawa. Przede wszystkim staram się ograniczać interakcje w mediach społecznościowych, a w używanym najczęściej Twitterze nie waham się korzystać z blokowania i wyciszania nieinteresujących mnie hashtagów, czy spamujących/irytujących użytkowników. Po pewnym czasie dbania o higienę timeline'u, zaczyna wyglądać już całkiem nieźle.
A co jeśli trafią się treści, co których mam wątpliwości? Podchodzę do nich podobnie jak do maili brzydko pachnących phishingiem. Zastanawiam się, czy wywołują we mnie duże emocje, czy ich treść brzmi tak, jakby ich celem było zantagonizowanie mnie z osobami myślącymi inaczej niż ja. Jeśli tak jest - traktuję informację jak fałszywą, a jej autor nierzadko trafia na banlistę. Natomiast gdy zdarzy się coś, co zainteresuje mnie nieco bardziej - szukam informacji na jej temat w innych miejscach sieci. W większości przypadków nie jest to żadne rocket science, a sytuacja, gdy hitową informację podaje wyłącznie na Twitterze jakiś Abelard z Pruszcza to wystarczający dowód na mijanie się z prawdą.
Pewnie przez pewien czas tych treści będzie mniej. Ale natura nie znosi próżni. Nie oszukujmy się - wrócą.
Zdjęcie tytułowe: Odessa Journal (https://odessa-journal.com/public/the-ssu-detained-the-organizers-of-the-russian-troll-factory-in-kyiv)