Kiedy Benfica grając w dziesiątkę wyrównała i kompletnie zepchnęła do defensywy Chelsea, zaskakująca mogła się wydawać zmiana, jaką przeprowadził tymczasowy (czy jednak na pewno?) trener gospodarzy. Roberto di Matteo ściągnął z boiska Torresa, a wprowadził Didiera Drogbę. Była 88 minuta meczu. Chwilę później rzut wolny dla Benfici, miękka piłka z łatwością wybita przez obrońcę, błyskawiczny start Raula Meirelesa, który czubkiem buta uprzedził rywala. Zaczął pędzić w kierunku bramki, ale na nic by się to zdało, gdyby nie Drogba właśnie, który pognał pod pole karne jeszcze szybciej, ściągnął na siebie obrońców i zrobił miejsce Meirelesowi. Ten huknął przepięknie w okienko i ustalił wynik meczu. Ale pięknych bramek w pozostałych ćwierćfinałach nie brakowało.
Zwłaszcza w Madrycie. Z zapałem zasiadłem do oglądania transmisji meczu Real - Apoel, chyba podświadomie marząc o tym, by goście sprawili choćby najmniejszą niespodziankę. Nic z tego. Już po kilkunastu minutach zadawałem sobie pytanie, jak to się stało, że cypryjski klub dotarł tak daleko. Goście niemal nie dotykali piłki, byli bezbronni, a meczu nie dało się oglądać. Real atakował seriami, każdy gracz ze swobodą mijał dwóch przeciwników nawet bez jakichś wymyślnych zwodów, a jedynie dzięki szybkości. Piłkarzom wychodziło niemal wszystko. Kaka trafił przepięknym uderzeniem w długi róg, podkręconym strzałem sprzed pola karnego. Podobną bramkę z rzutu wolnego zdobył Ronaldo, a spektakl zakończył bajecznym lobem di Maria. Apoel mimo wszystko przegrał z honorem, jedną bramkę zdobył po ładnej kontrze, drugą z rzutu karnego.
Messi już w pierwszych sześciu minutach rewanżu z Milanem oddał dwa strzały, w jedenastej wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul na nim. Milan nawiązał walkę. Największy udział w zdobyciu wyrównującej bramki miał Robinho. Brazylijczyk w pozornie niegroźnej sytuacji przyjął piłkę bliżej środka boiska niż pola karnego, prostym zwodem oszukał dwóch graczy Barcelony jednocześnie, nie dał sobie odebrać piłki wślizgiem trzeciemu i zdołał zagrać do Ibrahimovicia, który podaniem otworzył drogę do bramki Nocerino. Przed końcem pierwszej połowy Messi zdobył jednak drugiego gola, znowu z rzutu karnego, i choć dla wielu kibiców była to sytuacja kontrowersyjna, to Nesta po prostu ciągnął rywala za koszulkę, za co dostał zresztą żółtą kartkę. Trzecią bramkę dołożył Iniesta.
Bayern jako jedyny wygrał dwumecz bez straty gola. Błyskawiczna akcja, po której Olic zdobył swoją drugą bramkę w meczu na Alllianz Arena, zaczęła się po wyłuskaniu piłki przy chorągiewce na wysokości własnego pola karnego! Podopieczni Heynckesa są o krok od awansu do finału, który zostanie rozegrany na ich stadionie. - Być może oba hiszpańskie kluby nadal minimalnie nas przewyższają, ale w dwóch meczach możesz pokonać nawet Real Madryt - stwierdził trener Bayernu.
Pierwsze mecze półfinałowe 17 i 18, a rewanże 24 i 25 kwietnia.
Rewanżowe mecze ćwierćfinałowe:
Real Madryt - APOEL Nikozja 5:2
Ronaldo 26 i 75, Kaka 37, Callejon 80, di Maria 84 - Manduca 67, Solari 82 (karny)
Barcelona - Milan 3:1
Messi 11 i 41 (obie z karnych), Iniesta 53 - Nocerino 32
Chelsea - Benfica 2:1
Lampard 21 (karny), Raul Meireles 90 - Garcia 85
Bayern - Marsylia 2:0
Olic 13 i 37