Wracamy z gadżetami, już 36. raz! Jak tak dalej pójdzie (poprzedni odcinek był raptem dwa miesiące temu) to do 50. części dojdę przed 2025 rokiem :) Dziś bohaterami są przede wszystkim telefony. Dwa zupełnie różne, dla różnych grup odbiorców. Każdy z nich na swój sposób (ja zawsze znajdę coś pozytywnego :) ) wyjątkowy. Ale żeby nie było nudno, między dwóch "najlepszych przyjaciół człowieka" wrzuciłem drukarkę. Jak sami zobaczycie - nie byle jaką.
Moto G30 – Marzyliśmy o takich „średniakach”?
Mam wrażenie, że gdyby ustawić na kupce telefony ze średniej półki wszystkich firm o rozpoznawalnych markach, ta z logo Motoroli (sterta, nie półka) byłaby jedną z najwyższych. Czym różnią się od siebie poszczególne modele? Tu mam problem z określeniem. Bo o ile taki G100 to flagowiec, a G50 to najtańszy telefon z 5G (dostępny również u nas, test niebawem), to biorąc pod uwagę „bebechy”, G30 powinien znaleźć się... między nimi.
Wielka bateria, niezłe aparaty i procesor, radzący sobie z większością wyzwań. Do tego ładna, atrakcyjna, ale nieprzesadzona obudowa. No i cena na wolnym rynku poniżej 900 złotych? Czego chcieć więcej? Hmmm, może trochę wydajności. G30 napędzany tym samym procesor, co opisywany w lutym G9 Power, podobnie jak on cierpi na lekkie niedostatki w aspekcie wydajności. Czy przeszkadzają? Może czasami, ale jak na telefon za takie pieniądze? Pamiętam w czasach wcześniejszych Androidów, gdy podobne urządzenia bardziej udawały, niż działały.
Na pewno nie robiły takich fajnych zdjęć. Nie miały dwóch (trzeci i czwarty, 2-megapikselowe makro i sensor głębi... cóż, są) obiektywów, a my nie marzyliśmy o 64-megapikselowych obiektywach ze światłem f/1.7. Czy o baterii wystarczającej nawet na dwa dni, ładowanej do pełna w godzinę.
Moto G30, kolejny telefon z logo ze skrzydełkami, działający na niemal czystym Androidzie, z intuicyjną, bardzo pomocną i konfigurowalną nakładką My UX to kolejna warta uwagi propozycja ze średniej półki. A wszystkie Moto, dostępne w naszym sklepie, znajdziecie tutaj.
Brother DCP-T420W – Nowy tusz raz do roku
Jaka jest Wasza pierwsza myśl, gdy kupujecie drukarkę? Ja się zawsze zastanawiam, jaką niespodziankę szykuje dla mnie producent... Wiecie, coś w stylu: „Mam dla Ciebie fajną drukarkę. Tania, co nie?”. Potem po wydrukowaniu kilku stron kończy się tusz w zestawie sprzedażowym. A gdy znajdziesz ceny materiałów eksploatacyjnych do swojego nowego zakupu, włosy stają Ci dęba. Hmmm... Nigdy więcej?
Pomysł drukarki z widocznymi zbiornikami tuszu od początku mnie zaintrygował. Genialny w swojej prostocie. Koniec niespodzianek, kiedy nagle z dnia na dzień trzeba będzie szukać tuszu w sieci, a tu czekają dokumenty do wydrukowania. Co więcej, dostarczane z drukarką tusze to po prostu małe buteleczki. Otwieramy je, wkładamy do oznaczonych odpowiednimi kolorami (ależ mnie kusiło, żeby się pomylić ;) ) otworów i dajemy im się wlać. Nawet taka pierdoła jak ja nie zdołała się ubrudzić.
Podanej wydajności nie miałem niestety okazji sprawdzić. Dwutygodniowe testy to „trochę” mało na wydrukowanie deklarowanych 5000 (w kolorze), czy 7,5 tys. (czarnych) stron. Z takimi liczbami do tej pory się nie spotkałem, a jeśli – w co jestem w stanie uwierzyć, patrząc jak wolno ubywało atramentu – by się sprawdziły, to w domu, nawet w warunkach home office, musiałbym chyba uzupełniać tusz raz do roku. W cenie za oryginały takiej, że zamienników nawet nie opłaca się szukać.
Dobra, ale drukarka to przede wszystkim drukowanie. W przypadku Brothera DCP-T420W zaskakująco szybkie (bliżej laserowej, niż klasycznej atramentówce). Wyraźne i z soczystymi kolorami. Choć akurat testowanemu przeze mnie modelowi zabrakło opcji wydruku dwustronnego, ale w serii są też modele spełniające ten warunek. Do tego intuicyjna instalacja, prowadząca użytkownika za rękę przez każdy krok i kompaktowe, jak na możliwości, gabaryty.
Sam bym sobie taką u siebie postawił.
Vivo X51 – (nie tylko) wielkie oko
5G professional photography – taką informację możemy przeczytać na górze obudowy Vivo X51. Telefonu, który podczas kilkumiesięcznych testów bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, nie tylko tym, co firma uznała za najważniejsze.
Przez moje ręce przeszło już tyle smartfonów, że niemal każdy wydaje się być mniej lub bardziej podobny do poprzedników. Z takim podejściem wyciągałem z pudełka Vivo X51, by poczuć lekkie przyspieszenie pulsu. Oczywiście to tylko telefon, ale designerom kolejnej-mało-znanej-w-Europie-chińskiej-firmy udało się zrobić smartfona, który potrafi wyróżnić się w tłumie!
Patrząc na tył, przede wszystkim ze względu na wieeelkie „oko” 48-megapikselowego głównego, wyjątkowo jasnego (f/1.6) aparatu, z... gimbalem. Tak, to nie pomyłka, z mechanicznym, trójosiowym „gimbalątkiem”. Autorskie rozwiązanie Vivo redukuje drgania ręki do tego stopnia, że nawet długo naświetlane zdjęcia nocne wychodziły mi ostre jak żyleta. Trochę żałuję, że testowałem Vivo X51 na jesieni i w zimie, bo strasznie kusiło mnie przypięcie go do roweru i sprawdzeniu jak wyglądałby film z jazdy po wybojach. Obiecuję Wam taki film, jeśli dostanę do testów któryś z Vivo z serii X60!
Faktycznie aparaty są mocnym punktem X51 (świetny teleskopowy zoom 5x), choć w słabym świetle trzeba się zdać na główny obiektyw. Fotografie z niego jednak nawet w nocy wychodzą szczegółowo i naturalnie. Gracze będą zadowoleni z konfigurowalnego trybu „e-sportowego”, w którym możemy spriorytetyzować wydajność pod kątem uruchomionej aplikacji i automatycznie blokować wszystkie „przeszkadzajki”. A grając choćby w moje ulubione PUBG nie powiedziałbym, że to telefon z procesorem o półkę niższym, niż flagowce, tym bardziej, że obrazki widziałem na obłędnym Amoledzie.
Czy jest idealnie? Nie, bo Vivo X51 nie można ładować bezprzewodowo i trzeba uważać na deszczu, bo nie jest wodoodporny (!). Niektórym nie spodoba się też nakładka FunTouch (mnie się podobała). Nie zmienia to faktu, że to ładne, zgrabne i wyjątkowo smukłe urządzenie to dla mnie jeden z najfajniejszych telefonów przełomu lat. Średniak? Jaki średniak?!
Komentarze
Vivo X51 z tego co piszesz to świetny fotosmartfon, szkoda tylko że nie ma wodoszczelności. A w tej cenie ten parametr mógłby być obecny.
Odpowiedz