;

Gaming

Dlaczego przestałem być fanem Pokémonów? (2)

Bartosz Graczyk

8 listopada 2022

Dlaczego przestałem być fanem Pokémonów?
2

Seria gier Pokemon jest znana na całym świecie. Popularność marki doszła do takiego poziomu, że maskotką igrzysk olimpijskich w Tokio stała się elektryczna mysz – Pikachu. Prawdopodobnie w mniejszym lub większym stopniu miałeś kontakt z tą franczyzą. Tymczasem ogromny sukces marki mógł spowodować wielki zastój w serii. A ten odepchnął od niej wielu fanów. W tym również mnie.

Pokemon, czyli stare znane przysłowie

Jeżeli coś działa to po co to zmieniać? Formuła gry jRPG ze starego Gameboya towarzyszyła nam od początku lat 90tych. Turowe walki, miniatura mapy i grafika w stylu chibi. To flagowe elementy, z których składa się seria Pokemon. Z kolejnymi odsłonami pojawiały się te same „nowości”, czyli powiększenie bazy pokedexu, nowy teren do eksploracji oraz specjalne funkcje, zależne od konsoli na której została wydana gra.

Tak oto w trakcie tranzycji Pokémonów na nowe generacje otrzymywaliśmy poszczególne „dodatki”. Gameboy Color – kolorowa oprawa gry, Nintendo DS – minigry z wykorzystaniem dotykowego wyświetlacza, 3DS – grafika 3D, Switch – obsługa gry przez dwóch graczy na jednej konsoli.

Patrząc na powyższy schemat, możemy zawczasu spodziewać się jak będzie wyglądać kolejna odsłona gry. Seria Pokemon stała się machiną reklamową, napędzającą sprzedaż nowych konsol. Jednak w sytuacji, gdy nowa odsłona wychodzi co rok, producenci nie mają nawet szans na zaimplementowanie interesujących i zróżnicowanych funkcji! Graczy nie zadowalają już „minisy” typu prowadzenie własnego zoo w Pokemonach.

Arceus to światło nadziei

Spin-off o podtytule Arceus zachwyca recenzentów na całym świecie. To pierwsza odsłona, w której przełamano schemat liniowej eksploracji świata. Tym razem cały region jest dostępny na wyciągnięcie ręki. Arceus to w mitologii Pokemon bóg kieszonkowych potworów. Cóż za przypadek, że tak nazywa się gra, która wnosi nadzieję do serc graczy, którzy znudzili się przestarzałą formułą!

Ta sama strategia ma być zastosowana względem Pokemon Violet (premiera 18 listopada). Nadchodząca odsłona to nie tylko otwarty świat, ale również „krystalizacja Pokémonów„. Po rzuceniu odpowiedniego udoskonalenia, Twój przyjaciel zmieni swój typ i umiejętności. Prosta zmiana może zdynamizować monotonne, turowe walki, Od teraz sytuacja w trakcie bitwy może obrócić się na Twoją korzyść (lub niekorzyść!) w każdej chwili.

To jednak nadal nie robi na mnie wrażenia. Podobne zabiegi zastosowano w odsłonie X/Y. Tam wprowadzono „megaewolucje”. Pokemon mógł przeobrazić się tymczasowo w jego udoskonaloną formę. W Sun/Moon wprowadzono specjalne ataki, a `Sword/Shield uraczył nas „gigantamaxem”, czyli powiększeniem statystyk i aparycji pokemona.

Czy zauważyliście już schemat? Nawet zmiany są powtarzalne i to powoduje moje obawy względem nowych odsłon.

Pokemon Violet coraz bliżej

Już 18 listopada na rynku zawita wspomniane wcześniej Pokemon Violet. Otwarty świat robi wrażenie. Jest ciekawy w takim stopniu, że możesz wspinać się jak po skałach i wchodzić w trudno dostępne miejsca. To coś podobnego do Breath of the Wild, lecz z pewnymi ograniczeniami. Z doniesień testerów wynika, że obszar gry należy eksplorować według wyznaczonych ścieżek. Niestety w grze wprowadzono niewidzialne ściany.

Kolejną nowością mają być walki w czasie rzeczywistym. Turowe odbędą się w trakcie potyczek z przeciwnikami, natomiast dzikie pokemony mogą nas zaatakować w każdym momencie gry. To, że trwa bitwa między stworkami, nie oznacza, że postać ma stać w bezruchu. Na szczęście gracz będzie mógł w tym czasie poruszać się po wyznaczonym obszarze.

Pokemon to przestarzała marka

Powyższe zmiany są znaczące, ale nadal mnie nie satysfakcjonują. To co widzimy w nowych produkcjach, powinno znaleźć się w serii już dawno temu.

Pokemony po prostu nie nadążają za swoimi czasami! Podstawowym argumentem tej tezy jest sposób narracji. Wyreżyserowane sceny są niezwykle „kwadratowe”, a każda z postaci jest niemową. Jedynymi istotami w grywalnym uniwersum Pokemon, które mają jakiś głos są kieszonkowe stworki. Czy to jakaś metafora, że to właśnie one są najważniejsze?

Czytanie setek dialogów ze sporadycznymi „efektami dźwiękowymi” potrafi być męczące. W pewien sposób to element rozpoznawalny gry, ale jeżeli GameFreak „otworzył świat”, to może producenci dadzą radę nauczyć NPC z nami rozmawiać. Z jednej strony rozumiem, że jest to kosztowny zabieg, bo dubbing to kwestia zatrudnienia dziesiątek aktorów głosowych, ale z drugiej – taka inwestycja może znacząca poprawić odbiór gry, a nawet całej serii.

Moja ulubiona odsłona to… GO

Mówię serio. Eksperyment, wydany w 2016 roku, okazał się być najlepszą odsłoną serii. To ta gra napędza nie tylko nogi graczy, ale również reklamę, umieszczając darmowe (!) Pokemon Go rokrocznie w gronie najlepiej zarabiających gier mobilnych. Znam wielu fanów marki, którzy są wierni Pokemonom dzięki mobilnej odsłonie. Ten spin-off wyróżnia się kreatywnym podejściem oraz utrzymuje uwagę gracza na wiele miesięcy, a nawet lat. O ile w głównej serii hasło „złap je wszystkie” jest dodatkiem wydłużającym rozgrywkę, o tyle w Go to cel realizowany przez lata.

GameFreak dodał oliwy do ognia mojego zniesmaczenia, implementująć w Sword/Shield jedynie 400 stworków z ponad 1000. Jeżeli masz swojego ulubionego pokemona, szansa na jego znalezienie w ostatniej części wynosi jedynie 4/10 czyli mniej niż połowę! Takich zjawisk nie uświadczysz w Pokemon Go, ponieważ baza jest aktualizowana wraz z kolejnymi premierami głównej serii. Czego jeszcze nie ma w konsolowym wydaniu, a jest w wersji przenośnej? Przede wszystkim wydarzeń, które urozmaicają i wydłużają rozgrywkę. W ich trakcie zbierzesz rzadkie pokemony, odwiedzisz miejsca, których nie planowałeś oraz pokonasz wymagających wrogów np: z zespołu R. Jeżeli jednak nie interesuje Cię zbieranie Pokémonów, to możesz stać się profesjonalnym trenerem, który zdobędzie odznaki w ligach, lub przejmie wszystkie gymy w okolicy. Czy to nie brzmi jak życie z bajki? Mam wrażenie, że mobilna odsłona oddaje ducha animacji bardziej niż odsłony konsolowe.

W Pokemon GO możesz zagrać za darmo na urządzeniach z systemem Android oraz iOS.

Udostępnij: Dlaczego przestałem być fanem Pokémonów?
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the House. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

Komentarze

  • komentarz
    Igor 12:30 09-11-2022
    Pokemon GO jest spoko, razem z synem gram 👨‍👦 W Arceusa pograłem trochę i nie zrobił na mnie wrażenia. Musze przyznać, że lepiej mi z Pokemon GO spędzać czas - bo na świeżym powietrzu 👌💪 #OrangeTeam
    Odpowiedz
  • komentarz
    pablo_ck 09:29 15-11-2022
    Bartek może "dojrzewasz" 😉 Ja może kiedyś jeszcze wrócę do gier, ale jak na razie ojcostwo nad małym dzieciakiem tak mnie pochłania, że często zapominam nawet o tym gdzie odłożyłem telefon, a czas na gry, tv.......jak na razie zapomnij. Może kiedyś zobaczysz jaka jest to fajna "gra" 😛😉
    Odpowiedz

;

Innowacje

Z głową w chmurze (1)

Marta Krajewska

8 listopada 2022

Z głową w chmurze
1

Budują firmę w chmurze. Przenoszą tam firmowe dane i aplikacje. Są cyfrowymi osadnikami, którzy rozpoznają nowy teren i wytyczają szlaki następcom. Cloud experts, czyli eksperci od chmury.

– Migracja, a właściwie transformacja firmy do chmury to zmiana, którą można porównać do wynalezienia maszyny parowej i rewolucji przemysłowej – mówi Marta Skrzynecka, liderka programu Orange Cloud. Nieprzypadkowo używa przy tym określenia „transformacja”. 

– To nie jest tylko „lift and shift”, czyli proste przeniesienie aplikacji do chmury. Migracja zasobów, które do tej pory funkcjonowały na infrastrukturze fizycznej wymaga innego spojrzenia na samą aplikację i na całe jej otoczenie – architekturę, zależności, rodzaj przetwarzanych danych – wyjaśnia Marta.

Architektura to domena Tomka Sucharzewskiego, który w programie Orange Cloud zawiaduje „landing zone team”. Sam siebie nazywa osadnikiem, który w chmurze przeciera szlaki, rozpoznaje teren, wytycza miejsce na obóz i doradza, jak zbudować swoje miejsce.

Robert Sumera, mój trzeci rozmówca jest odpowiedzialny za budowanie w chmurze systemów i aplikacji, które dotychczas funkcjonowały w formie fizycznej, na serwerach. Jakich? Na przykład sieciowych systemów do szybkiego tworzenia usług czy wspierających Rządowe Centrum Bezpieczeństwa.

Chmura – po co to komu

– Cloud to Mount Everest technologii. Daje niesamowite możliwości. Ma mechanizmy, które pozwalają wprowadzać głęboką automatyzację, przyspieszać wprowadzanie zmian, ale także dokonywać samonapraw  – wymienia Tomek.

Chmura to ogromny skok technologiczny, ale powodów, dla których firmy decydują się na migrację jest znacznie więcej. Nie bez znaczenia są oszczędności, bo na przykład dzięki tzw. „pay as you go” możemy płacić tylko za faktycznie wykorzystanie chmury. To sprawdza się chociażby w Black Friday.

Marta mówi o sobie, że zmianę ma zapisaną w DNA

– Sklep internetowy musi wtedy obsłużyć kilkaset razy większy ruch niż na co dzień, ale inwestowanie w serwery, które wykorzystują pełnię swoich możliwości tylko przez jeden dzień w roku jest przecież nieopłacalne – tłumaczy Marta.

Szybko jednak dodaje, że aspekt ekonomiczny nie jest w przypadku transformacji najważniejszy.  

– Przejście do chmury to przede wszystkim spłacanie długu technologicznego – przyznają zgodnie Marta i Tomek.

Chodzi o długofalowe myślenie o celach biznesowych firmy. Ilość miejsca na serwerach jest ograniczona. Chmura otwiera nieporównywalnie większe możliwości. To krok milowy w kierunku najwyższych standardów i zaawansowanych technologii.

– To także skrócenie czasu, w którym udostępniamy usługi klientom, czyli tzw. time to market. Wcześniej projekt zajmował nam minimum 12 miesięcy, łącznie z zamówieniem serwerów, pociągnięciem kabli, skonfigurowaniem i wgraniem oprogramowania. Musiałem spędzić w serwerowni wiele godzin, pracować fizycznie. W chmurze możemy ten czas skrócić nawet do 24 godzin. I to w znacznie bardziej komfortowych warunkach – uśmiecha się Robert.

Pionierzy zmian

Program Cloud 2025 wystartował w kwietniu 2021 roku. W czasie zbiegły się wówczas dwa wydarzenia – Orange France podpisała umowę partnerską z Google, a w Warszawie powstała fizyczna lokalizacja chmury Google.

Robert z zespołem tworzą sieciowe systemy do szybkiego budowania usług

Marta jako liderka program transformacji od początku miała przed sobą różne, niełatwe wyzwania (wyzwania, nie ryzyka, jak sama podkreśla).

– Nie mam formalnego zespołu. W programie pracują eksperci z całej firmy: inżynierowie, prawnicy, specjaliści od RODO, bezpieczeństwa, architekci. Teraz jest to na stałe ok. 50 osób. Działamy razem, jako jeden team, ufamy sobie, razem szukamy rozwiązań. A przy okazji burzymy organizacyjne silosy – opowiada Marta.

Największym wyzwaniem było przekonanie całej organizacji, że warto wprowadzać rozwiązania chmurowe i że aspekt finansowy nie jest tu najważniejszy.

– Jeśli coś działa dobrze, to nie widzimy potrzeby, żeby to zmieniać. Musiałam przekonać resztę organizacji, że w dobrych czasach trzeba przygotować się na gorsze scenariusze – wyjaśnia. I podaje przykład Ukrainy, która po wybuchu wojny utrzymała ciągłość działania między innymi właśnie dzięki temu, że wcześniej przełączyła się na chmurę.

Dla Tomka chmura to przede wszystkim ogrom wiedzy do przyswojenia. Kiedy opowiada o jej możliwościach, słychać w jego głosie pasję. Początki nie były jednak łatwe. Wraz z zespołem dołączył do programu w grudniu, a na pierwszy wolny weekend mógł pozwolić sobie dopiero w kwietniu.

– Czuliśmy, że bierzemy udział w przełomowym projekcie. Tworzyliśmy od nowa firmę w chmurze. To jak kolonizacja Marsa – opowiada Tomek.

Dla Tomka chmura to pasja i ogrom nauki

W zespole przyjęli zasadę „let’s get our hands dirty”- zróbmy produkt zamiast o nim opowiadać. Zależało im na tym, żeby stworzyć w chmurze rozwiązania na miarę potrzeb firmy. Przydała się umiejętność programowania i przekrojowa znajomość technologii informatycznych

– Przebyliśmy długą drogę. Na początku nawet nie wiedzieliśmy, od czego zacząć. Krok po kroku doszliśmy do pierwszych wdrożeń, stworzyliśmy bazę wiedzy i powołaliśmy zespół ekspertów tzw. Cloud Center of Excellence. Postawiliśmy na pracę na żywym organizmie. Bardzo szybko zaczęliśmy migrować pierwsze aplikacje do chmury, zdobywając w ten sposób cenne doświadczenie z realnych wdrożeń – wyjaśnia Marta.

Do tej pory w ramach Programu Cloud 2025 do chmury zmigrowano 10 aplikacji. Łącznie z adaptacją całej organizacji, dostosowaniem procesów i podnoszeniem kwalifikacji trwało to 1,5 roku. W organizacjach o tak złożonej strukturze, jak Orange, tego typu procesy trwają zwykle od 2 do 5 lat.

Jak zostać człowiekiem od chmury

Ścieżki zawodowe, które zaprowadziły moich rozmówców do chmury, były bardzo różne. Marta, jak sama o sobie mówi, to „żołnierz niezłomny”. Zawodowo przeprowadza transformacje w dużych organizacjach. Przez 9 lat prowadziła własną firmę, gdzie była sekretarką, księgową, prezesem i zaopatrzeniowcem, a równolegle wspierała rozwój swoich klientów i uczestniczyła w największych wdrożeniach.

Tomek zajmuje się architekturą rozwiązań, ma doświadczenie w migracjach, zna kilka języków programowania. Do projektu chmurowego dołączył, bo jest przekonany, że to technologia przyszłości.

Robert jako magister telekomunikacji zajął się chmurą, bo ciągle chce się uczyć. Jak przyznaje, od sieciowców wymaga się, aby znali się na wszystkim, a od chmury nie ma odwrotu, więc poznanie tej technologii było dla niego tylko kwestią czasu.

Kiedy pytam, jak zostać cloud ekspertem, Tomek przyznaje, że przydają się do tego umiejętności z różnych dziedzin. Ważna jest ciągła chęć zdobywania nowych i rozwijania posiadanych kompetencji. Przydają się szkolenia z chmury publicznej prowadzone przez Google, gdzie można wybrać konkretne ścieżki certyfikacyjne.

– W moim zespole są prawdziwi eksperci w swoich dziedzinach, na przykład w bezpieczeństwie czy w IT. Ale niektórzy z nich swoją przygodę z chmurą zaczynali całkiem od zera. Uczestniczyli w spotkaniach, zadawali coraz trafniejsze pytania i stopniowo uczyli się, na czym polega migracja – opowiada Robert.

Kiedy pytam o to, jak długo potrwa migracja Orange do chmury, Marta zastrzega, że transformacja to nie rewolucja, ale ewolucja.

– Jesteśmy cały czas w procesie adaptacji. Ale to droga, z której nie ma odwrotu. Prędzej, czy później wszyscy spotkamy się w chmurze.

***

Jesteście ciekawi, jakie zawody przyszłości powstają w Orange Polska? Przeczytajcie wcześniejsze wpisy:

Empatyczny strateg korporacji

Ludzie od zielonej roboty

Etyczny haker, czyli bezpiecznik

Zawód przyszłości: IoTowiec

Trenują algorytmy, wytyczają trendy

W poszukiwaniu najświeższych ofert pracy w Orange zajrzyjcie na: orange.jobs

Udostępnij: Z głową w chmurze
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Truck. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

Komentarze

  • komentarz
    pablo_ck 09:25 15-11-2022
    Super wpis. Poznajemy Waszą ekipę, która robi naprawdę "niesamowite" rzeczy.
    Odpowiedz

;

Odpowiedzialny biznes

Okiem mamy: „Łapanka na dobrym” działa najlepiej (1)

Kasia Barys

7 listopada 2022

Okiem mamy: „Łapanka na dobrym” działa najlepiej
1

Szkoła to miejsce, w którym codziennie spotykają się dzieci z różnymi doświadczeniami, emocjami. Wielka odpowiedzialność spoczywa na nauczycielu wspomagającym, by jego podopieczni czuli się akceptowani i rozumiani przez innych. Ucieszyłam się, że w tym roku w konkursie dla nauczycieli, którzy w swojej pracy wykorzystują cyfrowe metody, podążają za uczniem, słuchają ich potrzeb i potrafią budować z nimi relacje została nagrodzona właśnie psycholożka wspomagająca.

Nauczyciel wspomagający to taki, który towarzyszy uczniowi z niepełnosprawnościami i trudnościami. Pomaga mu podczas lekcji, aby opanował materiał, wspiera by dobrze czuł się wśród rówieśników, by mógł w szkole funkcjonować, czuć się  spełnionym na swoje możliwości. To nauczyciel i anioł w jednym. Dużo widzi, wiele rozumie, czuje sercem, w którym jest wiele empatii i uważności. Dla każdego rodzica dziecka z niepełnosprawnością dobry nauczyciel wspomagający to skarb, bo wie, że dziecko jest zaopiekowane i pracuje w szkole na tyle, ile umie. Z doświadczenia własnego i opowieści wiem, że często zdarza się, iż nauczycielem wspomagającym są przypadkowe osoby ze szkolnej kadry. Dzieci z orzeczeniami jest coraz więcej a szkole nie jest łatwo znaleźć odpowiednie osoby na to stanowisko. Tracą dzieci, które i tak maja pod górkę.

Fundacja Orange w konkursie Nauczyciel Jutr@ poszukiwała takich nauczycieli, którzy korzystając z nowych technologii wsłuchują się w potrzeby młodych ludzi, czerpią z ich wiedzy i doświadczeń oraz budują z nimi przyjazne relacje. Taką osobą jest pani Aldona Rumińska-Szalska ze Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 105 im. L. Wawrzyńskiej w Krakowie.

Moi rodzice byli nauczycielami. Misję do wykonywania tego zawodu mam również w genach, jednak nie od najmłodszych lat! To dojrzewało ze mną i we mnie. Chęć poznania fenomenu, potencjału, osobowości osób, które pomimo swoich dysfunkcji (ale też i dzięki nim!) mają wiele talentów, predyspozycji, było nieodpartą potrzeba zaspakajaną do dziś. Człowiek to kopalnia tajemnicy, a my nauczyciele jak górnicy powinniśmy ją zagłębiać.

Na co dzień pracuje z dziećmi z niepełnosprawnością sensoryczną, ruchowa w tym z afazją, z obniżonym poziomem intelektualnym, z Zespołem Aspergera, z zaburzeniami w zachowaniu i emocji, chorobami przewlekłymi. Pod opieka ma 5 dzieci z niepełnosprawnościami, ale chce być pomocna wszystkim uczniom, także tym które są po prostu przeciętne lub szczególnie uzdolnione. Codziennie czuwa nad rozwojem potencjału dzieci.

Porozmawiałam z panią Aldoną.

Jak pracować z dziećmi, które wymagają dodatkowego wsparcia i uwagi?

Bardzo ważna jest współpraca z rodziną dziecka, z bazą specjalistów na terenie szkoły (logopeda, psycholog, pedagog, terapeuta) ale także poza szkołą np. z ich lekarzami,  rehabilitantami. Kluczowe jest wspomaganie uczniów w ich rozwoju, tworzenie im kreatywnej niszy –  miejsca do rozwoju zgodnie z ich zainteresowaniami, predyspozycjami i potencjałem, ale równiej przestrzeni do bycia ze sobą, poznawania siebie. Każde dziecko ma swoje wyjątkowe umiejętności, talenty, uzdolnienia. To wymaga odkrycia, udowodnienia mu jego osobistych atutów. Przede wszystkim, ważne jest uchwycenie silnego punktu, jakim jest wyjątkowość dziecka w jego własnej optyce. To długa droga, ale małe sukcesy, skracają jej przynajmniej odczuwaną długość!

Jak odkryć te zdolności?

Niektóre umiejętności ujawniają się (co może zabrzmi paradoksalnie) właśnie przez dysfunkcje rozwojowe, ponieważ dzieci kompensują sobie swoje braki, ograniczenia. Poprzez ten konstruktywny mechanizm, pokazują swoje mocne strony, wręcz manifestują je. Niekiedy jednak deklarują to mniej widocznie. Nasza rola to być czujnym obserwatorem. Potrzebna jest wnikliwa obserwacja, rozmowa z rodzicami. Uczniowie posiadają wielorakie zdolności i uzdolnienia: artystyczne, przedmiotowe, literackie, teatralne, muzyczne. Trzeba pomóc dziecku otworzyć bramę do tego, by poczuło odwagę do uzewnętrzniania siebie, a w przyszłości do samorozwoju. Zachęcam dzieci do wzięcia udziału w konkursach różnego typu. Mamy coroczne sukcesy na wszystkich szczeblach organizacji konkursów, zarówno lokalnych, ogólnopolskich oraz międzynarodowych. Są to działania indywidualne i zespołowe o charakterze ekologicznym, społecznym, senioralnym, religijnym, historycznym, filmowym, teatralnym, przedsiębiorczym. Jest to praca z KAŻDYM dzieckiem, niejednokrotnie w bardzo trudnych warunkach i okolicznościach, również – co jest organizacyjnym wyzwaniem nieraz na różnych etapach edukacji w duchu wielowymiarowej integracji. Każde przedsięwzięcie prezentowane jest w formie fotorelacji na stronie szkoły, social mediach oraz na szkolnym telebimie.

Jak zaangażować dzieci, jak je zmotywować?

Pokazać drogę, towarzyszyć, celebrować każdy sukces, udowadniać sprawczość ucznia. „łapać na dobrym”, „wypominać” to czynione przez dziecko dobro. To skuteczna metoda, szczególnie dla dzieci z zaburzeniami zachowania lub trudnościami w ekspresji emocji. Jedna pozytywna „łapanka” procentuje na lata. To paliwo, na okres rezerwy… Opracowując scenariusze zajęć edukacyjno-projektowych, łączę różne metody i formy pracy: tradycyjne, cyfrowe, plenerowe. Ruch, obraz, animacja to jest to co aktywizuje, dynamizuje, lekcja terenowa na zielonej enklawie, z kolei równoważy bodźce, koi, uspakaja.  Metody te działają synergicznie.

Czego pani się uczy od swoich uczniów?

Uczniowie to bardzo wysokiej klasy nauczyciele! To Nauczyciele dziś, teraz i jutra! Oni są ściągą, wielka bazą wiedzy, fachowej literatury. Od nich pochodzi żywe słowo. Uczą wnikliwej obserwacji, komunikacji, podejścia intuicyjnego, ale i tego, które obliguje do rzetelnej pracy zarówno merytorycznej, metodycznej jaki trudnej sztuki pracy nad sobą.  

Ujęło mnie to co pani Aldona powiedziała na końcu rozmowy. Że każdy z nas przejawia jakąś niepełnosprawność. Na lekcji wprowadzającej (pierwsze spotkanie z zespołem klasy integracyjnej), realizuje temat: „Dar niepełnosprawności”. Na początku lekcji zwraca się do uczniów z pytaniem: Kto z was jest w pełni sprawny, niech stanie obok ławki…Większość stoi. Pani Aldona uczestnicząc w ćwiczeniu siedzi najdłużej! Konkluzja: Każdy z nas ma ograniczenia, swoje nie „niepełnosprawności”, potrzebujemy wsparcia aby funkcjonować. „Gdyby każdy miał to samo, nikt nikomu nie byłby potrzebny”. To bardzo fajna lekcja, którą każdy z nas powinien zaliczyć.

Nagroda Nauczyciel Jutr@ jest wspólnym sukcesem moim jako nauczyciela i uczniów  – moich nauczycieli! Najważniejszy nie jest efekt końcowy a wspólna droga, która nas prowadzi do finału, (który jest kolejnym początkiem). Kręte zaułki tej drogi, tworzą nowe meandry poznawczych doświadczeń, życiowych zwrotów, twórczego dialogu i pokory,  a to jest najważniejsze – powiedziała na koniec.

Udostępnij: Okiem mamy: „Łapanka na dobrym” działa najlepiej
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Truck. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

Komentarze

  • komentarz
    pablo_ck 22:27 08-11-2022
    Szkoda że takich nauczycieli jest jak na lekarstwo 😕
    Odpowiedz

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej