Od wielu lat pomaga, chociaż sama też potrzebuje pomocy. Dzięki jej determinacji Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna w Pruszkowie i szkoła w Milanówku mają specjalne sale dla dzieci. Teraz pomaga integrować się mieszkańcom Brwinowa z gośćmi z Ukrainy.
Z Kasią Barys, która pracuje w wydziale relacji z mediami Orange, znamy się ponad 15 lat. Uśmiechnięta, zorganizowana i kreatywna. Wszędzie jej pełno. Kiedy trzeba pomóc, jest pierwsza. W domu trójka dzieci, w tym jedno wymagające szczególnej opieki. - Zawsze zastanawiałem się, jak to wszystko ogarniasz - zagajam.
- Nie wiem skąd biorę czas i energię. Motorek w tyłku mam i taki charakter, że nie usiedzę - śmieje się. - Dlaczego pomagam? Trochę z wdzięczności, że wspiera mnie wiele osób, ale nie jestem wolontariuszką z obowiązku i „że tak mi wypada”. Pomaganie innym jest dla mnie miłe i daje radość. Mam trzecie oko do dostrzegania rzeczy, które są potrzebne.
Sale doświadczania świata i wyciszenia
Zaczęło się osiem lat temu. Kasia zauważyła, że w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Pruszkowie brakuje pomieszczenia, gdzie dzieci z autyzmem mogłyby uczyć się doświadczać świat.
- Skrzyknęłam grupę wolontariuszy i poprosiłam o grant Fundację Orange. Z tych pieniędzy odnowiliśmy salę, zrobiliśmy specjalne oświetlenie i zamontowaliśmy rolety. Dyrektorka poradni była zaskoczona, że wolontariusze i wolontariuszki o wszystko zadbali. To mnie zmotywowało.
Potem była szkoła w Milanówku. To mała placówka, do której uczęszcza sporo osób z niepełnosprawnościami. Kasia wymyśliła zrobienie sali do wyciszenia, której potrzebuje część dzieci. Schemat się powtórzył. Grupa wolontariuszy, grant i remont. - Pomysły przychodzą „z życia” - mówi.
Kasia uczestniczy w akcjach organizowanych przez innych wolontariuszy, Fundację Orange i różne organizacje. Odnawiała sale szkolne, była św. Mikołajem w centrum rehabilitacji, bierze do domu psy ze schroniska na pobyt tymczasowy zanim znajdą się właściciele na stałe. Angażuje przy tym w pomoc swoje dzieci. - W ten sposób nabierają wrażliwości i uczą się naturalnej empatii - przekonuje.
Zagrajmy i poznajmy się
Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie i do Polski przyjechali uchodźcy, w jej domu pojawiła się Ukrainka z dzieckiem. - Nie wahałam się, to był naturalny odruch. Mogłam pomóc, pomogłam. Miejsca starczyło.
W Brwinowie zamieszkało sporo uchodźców. Do szkoły chodzi wiele ukraińskich dzieci. - Pomyślałam, że warto lepiej się poznać - mówi. Tak zrodził się pomysł integracyjnej gry terenowej. I znów sprawdził się schemat: Grupa wolontariuszy, grant Fundacji Orange i działanie.
- Bałam się o frekwencję - przyznaje Kasia. Niepotrzebnie. W prawosławną, wielkanocną niedzielę zgłosiło się 14 drużyn, łącznie ponad 80 osób. Najwięcej było mieszanych, polsko-ukraińskich. I o to chodziło. Przy grze zaangażowało się 30 wolontariuszek i wolontariuszy. Trzy najlepsze ekipy dostały nagrody - wyprawki szkolne dla dzieci. Reszta - nagrody pocieszenia. Każdy wrócił z czymś do domu.
Okazało się, że niektóre ukraińskie rodziny nie wiedziały, że znalazły schronienie w tej samej miejscowości. Integracja miała więc dodatkowy wymiar. Poznały się nawzajem. Grę zakończyło wspólne ognisko.
Relacja z gry integracyjnej w Brwinowie
- Kryzys humanitarny będzie trwał jeszcze długo. Teraz chodzi o to, aby podtrzymywać energię w pomocy dla uchodźców. Będzie nam teraz łatwiej, kiedy się poznaliśmy się lepiej - kończy Kasia.
***
Spotkanie z Kasią Barys jest kolejnym odcinkiem cyklu, w którym przybliżamy wolontariuszki i wolontariuszy Orange Polska zaangażowanych w pomoc naszym przyjaciołom z Ukrainy. Prawie 1 000 pracowników wspiera ponad 130 różnych inicjatyw m.in. dzięki grantom ufundowanym przez Fundację Orange. Dodatkowo Fundacja Orange przeznaczyła 75 grantów dla pracowników goszczących w swoich domach uchodźców z Ukrainy.
Tutaj znajdziecie sylwetki: Ani Grodeckiej, Renaty Niezabitowskiej - Gerard i Janusza Osiadły.
Komentarze
Kasia, a great man, a great Mother ♥️♥️??♥️♥️??
Odpowiedz