Fajnie jest mieć więcej czasu na przetestowanie telefonu, wtedy można się lepiej i bardziej szczegółowo przyjrzeć. Jednak mimo tego, gdy Wojtek kilka dni temu zadzwonił do mnie i powiedział: „Michał, mam OPPO Reno 6, publikacja w czwartek” – przyjąłem wyzwanie. Nie ma co marudzić – skoro mam okazję zerknąć na nowego smartfona OPPO choćby przez te kilka dni, to warto. Choćby po to, by powiedzieć Wam, czy – cóż – warto?
Ładowarka jak błyskawica
W zgrabnym, ładnym kolorystycznie pudełku znajdziemy standardowy zestaw. Poza smartfonem – ładowarka SuperVOOC i kabel. Wbrew pozorom to ważne, bowiem OPPO Reno 6 jako jeden z niewielu telefonów wspiera ładowanie prądem 65W. Nie mierzyłem dokładnie czasu, ale danie urządzeniu z 28% baterii kilkunastu (z grubsza) minut wystarczyło, bo odpiąć je z ogniwem pełnym niemal w 2/3. To się przydaje – może nie na co dzień, ale podczas bardziej wymagających testów bateria o pojemności 4300 mAh potrafiła wyczerpywać się całkiem szybko. Dane producenta mówią o 25% pojemności ogniwa uzupełnianych w 5 minut. Wow.
No ale to nie ładowarkę miałem testować :) Biorąc do ręki OPPO Reno 6 miałem przez chwilę wrażenie, że to... iPhone. Jeśli się inspirować to bezdyskusyjnie najlepszymi :), tym niemniej po krótkim czasie doszedłem do wniosku, że to pierwsze wrażenie to wina... ramki. Masywnej (ale nie przytłaczającej) twardej, aluminiowej ramki. Ona w dotyku i przy wygaszonym ekranie faktycznie upodabnia najnowsze Reno do produktu z nadgryzionym jabłkiem. Ale tylko do momentu odblokowania, bo z przodu nie ma nie będącego już szczytem mody notcha, a jedynie mały otwór w górnym rogu, skrywający 32-megapikselową kamerę do selfie.
Duże oko pełne światła
Fanem selfie nigdy nie byłem, ale tak dokładny obiektyw gwarantuje szczegółowe i wyraźne zdjęcia. Oczywiście pod warunkiem przynajmniej niezłego oświetlenia, bo sam – jak to z selfie-camami – w słabym świetle średnio sobie poradzi. Inaczej z tylnymi obiektywami, których mamy 3, w delikatnie wystającej z wysepce.
64 MPix, f/1.7, szeroki, 0.7µm, PDAF8 MPix, f/2.2, 119˚, ultraszeroki, 1.12µm
2 MPix, f/2.4, makro
Dodatkowo pod dwutonowym fleszem ukryty jest mały czujnik, odpowiedzialny za głębię kolorów.
Jak dają sobie radę aparaty? Główny zrobił na mnie świetne wrażenie. Od razu po włączeniu aplikacji łapał ostrość, a barwy oddawał tak, że aż chciało się patrzeć na mroczny, wilgotny, warszawski Ursynów. Co ciekawe, światło 64-megapikselowego „oka” (oczkiem go nie nazwę, jest dość spore) jest na tyle dobre, że w zasadzie nie musiałem uruchamiać trybu Ultra Night. Zresztą sami zobaczcie.
[caption id="attachment_28191" align="alignnone" width="482"] tryb Ultra Night[/caption] |
[caption id="attachment_28192" align="alignnone" width="483"] bez trybu Ultra Night[/caption] |
Fajniej było w trybie wideo, tu faktycznie było widać różnicę. Tryb sztucznej inteligencji, rozświetlającej otoczenie, na pewno przyda się Wam, jeśli kręcicie filmy po zmierzchu (że o nocy już nie wspomnę). No i - last, but not least - Bokeh Flare Portrait Video, czyli rozmycie tła, znane z fotografii portretowych, po raz pierwszy wprowadzone do... nagrań wideo. Oppo Reno 6 to pierwszy taki telefon w historii.
Nie do zajechania
Jak to działa na co dzień? Przyzwyczajony do obecnych we wszystkich flagowców procesorów SnapDragon z pewnym dystansem podchodziłem do Mediateka Dimensity 900. Niesłusznie. Ta jednostka centralna, tworzona w procesie technologicznym 6nm, wsparta 8 (lub 13 – możemy dołożyć 5 GB pamięci swap, nie zdążyłem przetestować) napędza telefon, którego w ciągu tych kilku dni nie zdołałem w żaden sposób spowolnić. Tu internet, tu Spotify, tu nawigacja, na światłach (ciiii ;) ) Pokemony, do tego rozmówcy atakujący mnie dymkami czatu Messengera – wszystko działało płynnie, nic się nie wyłączało. I nie grzało, za co odpowiada specjalny system rozpraszania ciepła. Zapomnijcie o thermal trottlingu, ten telefon ciągle ma taką samą temperaturę.
OPPO Reno 6 Twoim nowym smartfonem?
Kurczę, podoba mi się ten telefon. Wiem, że to raptem kilka dni, ale gdybym musiał decydować o wyborze smartfona na dwa lata, włączyłbym Oppo Reno 6 do grupy kandydatów. Przyjemnie trzymać go w ręku, to solidny telefon, nie wyglądający jak zabawka, z niepalcującymi (wreszcie!!!) się pleckami. Na dodatek dość mały! Wiem, to brzmi szaleńczo przy ekranie 6,4 cala, ale – może dlatego, że przesiadłem się nań z Xiaomi Mi 11 Ultra – 156,8 mm wysokości i niecałe 8 grubości sprawiają, że odbieram go jako urządzenie wręcz kieszonkowe. Do wszystkiego – do chodzenia po necie, do grania (głośniki zgodne z Dolby Atmos to cudo!), czy oglądania wygrzewając się w wannie, na 90-hercowym Amoledzie, kolejnego odcinka serialu. Na dodatek szybko się ładuje, jego czytnik odcisków palców w ekranie jest jednym z lepszych, z których ostatnio korzystałem. No i oczywiście to kolejny telefon w naszej ofercie, wspierający 5G.
Co więcej, cena wcale nie zwala z nóg, a od dziś znajdziecie go oczywiście w naszym sklepie. Parę słów powiedzieli też o nim Wojtek i Pior Żaczko z OPPO, warto posłuchać ich rozmowy. I wiecie co? Trochę Wam zazdroszczę, bo ci, którzy kupią go w przedsprzedaży dzisiaj (do 23.59 w czwartek 9 września) dostaną w prezencie imienną koszulkę mojej ukochanej FC Barcelony! Jeśli potrzebujecie jeszcze chwili do namysłu, też nie jest źle, bo wpadną Wam w prezencie bezprzewodowe „pchełki”, OPPO Enco Free2 i roczną ochronę wyświetlacza. No ale ta koszulka... <3
Komentarze
Fajna promocja. Osobiście też lubię Barcelonę. A co do smartfona – całkiem całkiem fajny sprzęt!
Odpowiedz