W ofercie Orange pojawia się coraz więcej ciekawych smartfonów, sporo opartych o system operacyjny Android, o czym systematycznie informuje „po sąsiedzku” Wojtek Jabczyński. Rosnąca popularność smartfonów nie uszła też niestety uwadze twórców złośliwego oprogramowania (tzw. malware’u).
Ostatnio głośno zrobiło się o pewnym wygaszaczu ekranu, do momentu wycofania z Android Market ściągniętemu nawet przez ponad milion osób, który – oczywiście w tajemnicy przed użytkownikiem – wysyłał numery jego telefonu, karty SIM, a także poczty głosowej, na zarejestrowany w Chinach serwer. I choć na razie brak informacji o tym, co dzieje się z tymi danymi, ciężko się spodziewać, by miały zostać użyte do wytapetowania pokoju...
W tej sytuacji przypomina się komentarz Benchmarka pod jedną z poprzednich notek, sugerujący, iż własny internet w „komórce” powinien wystarczyć, by uniknąć ataku cyber-przestępcy. Kluczowym słowem wydaje się tu być „powinien” – bowiem niestety aktywność twórców malware’u na mobilne telefony systematycznie rośnie. Na rynku jest coraz więcej smartfonów, czyli terminale z systemami operacyjnymi (Symbian, Android, Windows Mobile, iPhone OS), a branżowe media co i raz informują o kolejnych pułapkach na naiwnych. Trojan na telefony z Windows Mobile, dzwoniący na kosztujące 6$ za minutę numery premium, możliwość sparowania niektórych iPhone’ów z komputerem bez wiedzy właściciela i skopiowania zawartości pamięci (włącznie z smsami, książką telefoniczną i hasłami, gromadzonymi w otwartym tekście), czy też sprzedawane przez jednego z hiszpańskich operatorów telefony z Androidem w wyjątkowo oryginalnej „promocji”, z zawirusowanymi kartami pamięci, od razu podłączone do botnetu Mariposa. 100 tysięcy telefonów z Symbianem zostało ofiarami ataku, związanego z piłkarskimi mistrzostwami świata, gdzie pod pozorem ściągnięcia gry, instalowaliśmy sterowniki botnetu. Wirus rozprzestrzeniał się, wysyłając linki do „gry” osobom z naszej książki adresowej, przy okazji kasując pamięć SMSów w naszym telefonie, by zatrzeć ślady.
Czy w takim razie od razu trzeba wpadać w panikę, zainstalować antywirusa, firewall i najlepiej w ogóle nie włączać telefonu? Niekoniecznie, ale na pewno warto wyrobić w sobie świadomość, że smartfon to nie jest „tylko komórka”. Con Mallon, dyrektor marketingu firmy Symantec (zajmującej się m.in. oprogramowaniem antywirusowym) w regionie EMEA, uważa wręcz, że w telefonie często mamy więcej wartościowych dla potencjalnego przestępcy informacji niż w komputerze!
Najważniejsza jest świadomość gdzie klikamy i co instalujemy, podobnie jak przy stacjonarnych komputerach. Smartfony zawsze informują nas, jakie prawa dostępu przyznajemy instalowanej aplikacji, więc warto przez automatycznym potwierdzeniem przyjrzeć się temu, co pisze do nas telefon. A jeśli instalujemy aplikacje niewiadomego pochodzenia? Cóż, w rosyjską ruletkę też przy odrobinie szczęścia można wygrać...
Fot. F-Secure Corporation