Odpowiedzialny biznes

Rozczarowanie, żenada i niespodzianka

2 sierpnia 2013

Rozczarowanie, żenada i niespodzianka

Legia – rozczarowanie, Lech  – żenada, Śląsk – niespodzianka. Tak w sumie można podsumować europejskie puchary w wykonaniu polskich drużyn. O Piaście nie wspomnę, bo zagrał z godnie z oczekiwaniami  – czyli od razu odpadł.

„Polski Bayern”, „dominacja na lata”, „klub XXI wieku” taki piękne zwroty słyszałem w ostatnich miesiącach i tygodniach o Legii Warszawa. Widać po siedmiu latach posuchy i wreszcie zdobytym tytule, niektórym odbiło i sukces we własnym grajdołku już przenosili na europejskie salony. Tymczasem „Polski Bayern” ledwo ledwo zremisował z małomiasteczkowym klubem z Norwegii. Tak tak – Molde to niespełna 25-tysięczne miasteczko  – tylu mieszkańców mieszka na jednym warszawskim osiedlu, na którym się wychowałem. Więc pisanie o „najważniejszym meczu w życiu” jaki czeka Urbana było niemal obrażaniem trenera mistrzów Polski. Na szczęście skończyło się 1:1 i mamy szanse, żeby po rewanżu nie mówić o „największym wstydzie” trenera Urbana. Pewnie wstydu nie będzie, ale Liga Mistrzów w takiej formie to chyba nie dla nas.

Następną drużyną, która ma „zdominować ligę” to Lech Poznań. To wyrażenie też nie dawno przeczytałem. Na razie Lech „dominuje” z 9 pozycji, a w europejskich pucharach póki co jest  za burtą. Żenująca gra w Wilnie, żenujące zachowanie trenera po meczu i żenująca scena rozmowy zawodników i trenera z kibicami. „Na dywaniku” u fanów piłkarze Kolejorza nie byli już dawno i ta scena chyba wystarczy jako podsumowanie powakcyjnej formy wicemistrza Polski.

Wreszcie, ci na których niewielu liczyło przynoszą nam najwiekszą niespodziankę. Tu słyszałem o zespole „w rozsypce”, „braku obrony” , a jednak wczoraj niewiele brakowało, by Śląsk strzelił kolejną bramkę i prawie zapewnił sobie awans. Dziś jeszcze awans jest sprawą otwartą i zespół z Dolnego Śląska musi pamiętać, że zeszłym roku też wygrał w Czarnogórze by niemal roztrownić wszystko na własnym stadionie. Na razie jednak jest w najlepszej pozycji wyjściowej przed rewanżem ze wszystkim naszych zespołów. Dziś czekam z niepokojem co będzie za tydzień i jaką liczbę polskich drużyn zobaczymy w kolejnej rundzie.

Żałuję tylko, że w pucharach nie gra Lechia Gdańsk, bo skoro nie dała się Barcelonie, to co by zrobiła z Molde FK, Żalgirisem Wilno czy Club Brugge 🙂

Udostępnij: Rozczarowanie, żenada i niespodzianka

Odpowiedzialny biznes

Dzieci wracają do szkoły

31 sierpnia 2012

Dzieci wracają do szkoły

Koniec wakacji, czas do szkoły. Wiedzą to dzieci, wiedzą też piłkarze, szczególnie Lecha Poznań, Ruchu Chorzów, Śląska Wrocław i Legii Warszawa. Po klęsce w europejskich pucharach wszyscy wracają do szkółki piłkarskiej zwanej potocznie Ekstraklasą. Pytanie tylko czy dobrze w tej szkółce uczą skoro do żadnej lepszej szkoły nie możemy się dostać.
Jeszcze w ubiegłym roku niemal wszystko było pięknie. Wisła i Legia wyszły z fazy grupowej Ligi Europejskiej. Stadiony budowały się jeden za drugim. Wylosowaliśmy najłatwiejszą grupę na Euro – i gdyby nie blamaż z Włochami w  końcówce roku byłoby niemal pięknie.
Rok 2012, który miał być przełomowym rokiem i stworzyć koniunkturę na piłkę nożną na razie przynosi same rozczarowania. Najpierw błyskawicznie w lutym odpadły z pucharów Legia i Wisła. Później końcówka naszej ligi, gdzie każdy kandydat do tytułu słabł w oczach – efekt mamy chyba najsłabszego mistrza od wielu lat. Później przyszła klęska na Euro 2012 – ostatnie miejsce w najsłabszej grupie. Za tym poszła zmiana trenera, ale nie zmiana stylu gry – blamaż w Estonii. Równocześnie odbywały się zawody na najbardziej żenujące odpadnięcie z pucharów. Tę konkurencję dla mnie wygrał Śląsk Wrocław, który jaka rasowa hokejowa drużyna traci po pięć bramek na mecz, ośmieszając się w Europie, a i przy okazji na ligowych boiskach.

Wróciliśmy do szkółki, która wygląda na podstawówkę. Tymczasem już za chwileczkę czekają nas sprawdziany  – w dzisiejszej rzeczywistości – na miarę matury. Za tydzień gramy pierwszy mecz Eliminacji do Mistrzostw Świata 2014. Czarnogóra jako państwo istnieje dopiero 6 lat i ma około 700 tys mieszkańców  – czyli ponad 50 razy mniej niż Polska. Niestety nie wygląda na to, że mamy 50 razy więcej talentów piłkarskich niż oni, raczej mamy 50 proc. szans na wygrana z krajem, który nie dał się pokonać Anglii ani u siebie, a nie na Wembley. Później w eliminacjach czeka nas niewiele starszy i ludniejszy kraj Mołdawia, którego piłka jest na podobnym poziomie do naszej – czyli po prostu nic nie znaczy w Europie.
Kiedyś zastanawiałbym się ile jednym i drugim dokopiemy – dziś drżę o wyniki. Czy potrzebnie? Może ktoś podbuduje moją wiarę…

Udostępnij: Dzieci wracają do szkoły

Odpowiedzialny biznes

Warszawa w Katowicach, Europa w Azji

17 lipca 2012

Warszawa w Katowicach, Europa w Azji

Wygląda na to, że definitywnie żegnamy się z Polonią Warszawa na najwyższym szczeblu rozgrywek. Miejsce klubu grającego na licencji Groclinu zajmie KP GKS Katowice. Kibice GKS-u zapowiadają, że nie zaakceptują nowego tworu, a fani Polonii będą kibicować klubowi grającemu w B klasie, czyli ósmej lidze.

Bartłomiej Grzelak, mimo ciągłych problemów zdrowotnych, wciąż trafia do nowych klubów. Tym razem był w Górniku Zabrze. Był, bo w kontrakcie zawarto klauzulę – w razie kontuzji piłkarza umowę można było rozwiązać, co nastąpiło… po 5 dniach.

Lech Poznań zaciągał żaluzje w oknach hotelu, by oszukać organizmy piłkarzy i nie odzwyczajać ich od czasu polskiego. Wszystko działo się w Kazachstanie, gdzie Kolejorz dotarł po 10-godzinnej podróży. Jak przystało na Ligę Europejską, przyszedł czas na kolejnego rywala… azjatyckiego – z Azerbejdżanu. Pokrótce wyjaśnijmy, że po rozpadzie Związku Radzieckiego nowo powstałe państwa mogły wybrać, do której federacji chcą należeć. Azerbejdżan został wtedy członkiem UEFA. Kazachstan wstąpił do federacji azjatyckiej, a później zmienił zdanie. Po dwukrotnych badaniach geografów okazało się, że jedynie 15% kraju leży w Europie, ale dzięki poparciu innych państw Kazachstan włączono do struktur UEFA. Sami zobaczcie, jakie odległości pokonać musi polski zespół.  Zaznaczona trasa jest oczywiście orientacyjna.

075c2cdcf3ce0da6001c4e10727d3bc1508

Śląsk tak daleko jak Lech jechać nie musi, ale zmęczony może być podobnie, bo wypad do Czarnogóry i mecz rewanżowy przedzieli turniej Wrocław Masters. Pewnie w miarę możliwości zagrają rezerwowi, ale gospodarzom nie wypada wystawiać słabego składu na Benficę, PSV i Athletic Bilbao. Jeśli gracze pierwszego składu zagrają, na regenerację pozostaną im 3 dni. Dodajmy, że z klubu odeszło 11 (słownie: jedenastu) zawodników. Przyszli Grodzicki, Matejuk i Kowalczyk.

Nie tylko my mamy nowego selekcjonera. Rosja zatrudniła Capello. Francja – Deschampsa, Holandia – van Gaala. Capello prowadził Milan, Romę, Juventus i Real Madryt, wygrał Puchar Mistrzów, wielokrotnie zdobywał mistrzostwo kraju. Deschamps z Monaco dotarł do finału LM, z Juventusem powrócił do Serie A, z Ol. Marsylia wszedł do ćwierćfinału LM. Van Gaal prowadził Ajax, Barcelonę, Alkmaar, Bayern, zdobywał Puchar Mistrzów i mistrzostwa Holandii, Hiszpanii i Niemiec. Waldemara Fornalik zdążył zdobyć wicemistrzostwo Polski i wejść do finału Pucharu Polski.

Ale by nie zostawiać Was z wrażeniem, że w polskiej piłce wszystko musi być odwrotnie, informacja szokująca: UEFA opublikowała listę 32 piłkarzy nominowanych do nagrody dla Najlepszego Piłkarza w Europie 2011/2012. Obok Balotelliego, Casillasa, Messiego, Pirlo, Iniesty, Xaviego, Ronaldo i wielu innych gwiazd, na liście znalazł się również Jakub Błaszczykowski.

Udostępnij: Warszawa w Katowicach, Europa w Azji

Odpowiedzialny biznes

Europejskie puchary czas zacząć

25 czerwca 2012

Europejskie puchary czas zacząć

Człowiek już jakoś się przyzwyczaił, że ledwie skończy się finał Ligi Mistrzów i Ligi Europy, a już za chwilę musi szykować się na mecze polskich drużyn w pierwszych rundach kwalifikacyjnych tychże pucharów…

… i często te puchary dla tych drużyn kończą się na przełomie sierpnia/września, kiedy to czołowe zespoły takich lig jak: angielska czy włoska budzą się dopiero z wakacyjnego snu. Tyle, że rok po roku ponownie pojawia się to loteryjne pytanie, „może tym razem się uda”? Chociaż narzekać nie można, ponieważ patrząc z perspektywy ostatnich sezonów, co najmniej jedna z polskich drużyn bociana na niebie dostrzegała, co znaczy, że do wiosny w Europie dotrwali. Dwa lata temu Lech Poznań, w ubiegłym sezonie warszawska Legia, która nie sprostała Sportingowi. Ku pokrzepieniu serc, Portugalczycy doszli do półfinału Ligi Europy, a w dwumeczu Legia nie poniosła porażki.

f0ccfe83ffde6aaef026d88b339dc8c55e2

W zupełnym cieniu przechodzi losowanie pierwszych rund (co oczywiście wcale nie dziwi), kiedy wydarzenia mistrzostw Europy wchodzą w kluczową fazę. Ale w zaciszu Nyonu, w małej salce rozlosowano pierwsze pary i tak mistrz Polski, a także Legia Warszawa i Lech Poznań poznali swoich rywali.

Po zdobyciu mistrzostwa Polski przez Śląsk, we wpisie Lenczyk mistrzem przytoczyłem słowa trenera, który wypowiadał się o awansie do Ligi Mistrzów. Przed Orestem wielka szansa pokazania, a może przełamania długo ciągnącej się złej passy. Na początek wyjazd do Czarnogóry, gdzie wrocławianie jadą zagrać sobie „sparing” z Buducnostem Podgorica. Jeśli tłumacząc z serbskiego na polski słowo „gorica”, co znaczy – górka, to sam mecz chyba nie powinien wyglądać jak wyprawa pod górkę.

Za to wyprawę za wielkie góry, bo za Ural i jeszcze za Kaukaz ma Lech Poznań. Jakby się przyjrzeć mapie, to Himalaje wydają się na wyciągnięcie ręki. Wyprawa do Tałdykorganu to poznawanie „Europy” w promieniu ponad 5 tysięcy kilometrów licząc od ulicy Bułgarskiej. Piłkarska granica Europy nakreślona jest „troszkę” inaczej.

Zdobywca Pucharu Polski ma lekko wydłużone wakacje. Chociaż wie, że zmierzy się ze zwycięzcą pary Metalurgs Lipawa – SP La Fiorita. Podobnie ma się rzecz z Ruchem Chorzów, który czeka na szczęśliwca pary Birkirkara FC – Metalurg Skopje. Polska historia piłki pamięta mecze z półprofesjonalnymi drużynami, gdzie gwiazdami są właściciele sklepów, barmanami, fryzjerzy, itp…

I po raz piętnasty pozostaje mieć nadzieję, że Liga Mistrzów to nie tylko wakacyjna, letnia przygoda.

Udostępnij: Europejskie puchary czas zacząć

Odpowiedzialny biznes

Piłka nożna w lodówce

16 września 2011

Piłka nożna w lodówce

O zgrozo! Wyobrażam sobie kobiety, w niektórych domach, gdzie życie telewizyjne jest teoretycznie nie możliwe. Pozostaje czytanie książek, pieczenie ciast (tylko czasem ciężko o znalezienie składników w lodówce, gdzie pełno butelek energetyzującego napoju o smaku chmielowym. Ot, taki zapas), przeglądanie katalogów z kosmetykami. Taka sytuacja miała  miejsce chociażby w tym tygodniu. Bo niby rozpoczynając od poniedziałku – dokończenie kolejki polskiej ekstraklasy; wtorek, środa – Liga Mistrzów, a w niej polskie gwiazdy w Borussi, Trabzonsporze i europejski czwartek, na którym zatrzymam się na kilka akapitów.

Dawno tak polskie kluby nie rozpieszczały. Środek tygodnia i można podziwiać dwie drużyny. Istny maraton. Wszystko zaczyna się od 19., a przewidziany czas zakończenia około godziny 23. Co więcej, tak to będzie wyglądało do połowy grudnia. Z optymistycznych spraw to na tyle. Teraz merytoryka. W Eindhoven widziałem tylko jeden strzał Legii oddany na bramkę rywala. Wawrzyniak w doliczonym czasie strzelił w światło bramki i dobrze, bo w innym przypadku prawdopodobnie dopiero dziś rano przeczytałbym w „Przeglądzie Sportowym”, że w bramce PSV stał nasz rodak – Przemysław Tytoń. Niestety, ale Ljuboja czy Radovic w pojedynkę nie wygrają każdego meczu, pucharu, sezonu.

Z lekkim przygnębieniem zacząłem oglądać drugie spotkanie w Krakowie. Przemyślałem sprawę. Eindhoven, wyjazd, trudny rywal, pierwsza kolejka, zły wynik, ale to nie jeszcze jakaś katastrofa. W zasadzie gdyby nie błąd Dusana Kuciaka to mógłby być remis. Ale gdybanie w piłce nożnej – najgorsza sprawa. Zobaczymy, co pokażą w Krakowie. Ruszyło! Grali i padały bramki. Nie jestem jakimś wielkim znawcą, taktykiem. W razie czego, Jarek mnie poprawi, ale całą formację obrony zamieniłbym na… Butelki z wodą. Postawa przy drugiej bramce dla Odense, gdzie wszyscy Wiślacy stanęli, podnosząc rękę (Statua Wolności już jedna stoi w Nowym Jorku) i czekając na odgwizdanie faulu na ich bramkarzu jest postawą mało profesjonalną. Tym właśnie zdarzeniem zespół z Grodu Kraka przegrał ten mecz.

Cieszy fakt, że powiększyła się oferta oglądania kopanej. Zawsze to dodatkowe emocje i kompletne wypełnienie tygodnia. Na wyniki trzeba jeszcze poczekać. A piłkarski tydzień trwa dalej. Dziś następna kolejka polskiej ligi, jutro dojdą spotkania z Anglii, Hiszpanii, Francji, Włoch i tak do poniedziałku. Od wtorku chwila oddechu…

Udostępnij: Piłka nożna w lodówce

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej