Innowacje

Smart City – technologie jednoczą mieszkańców

17 maja 2023

Smart City – technologie jednoczą mieszkańców

Świdwin, Iława i Rybnik zwyciężyły w konkursie Inteligentne Przejście. W tych miejscowościach zmienimy niebezpieczne przejście dla pieszych w Smart Crossing, by wszyscy byli bezpieczniejsi na drodze. Miasta wygrały jednak znacznie więcej, niż inteligentne przejścia. Nie sposób przecenić zaangażowania i zjednoczenia społeczności lokalnej wokół ważnych dla niej spraw.

Mechanizm konkursu opierał się na zaangażowaniu jak największej liczby osób do zagłosowania na dane miasto. Każdy z 65 tys. oddanych głosów był ważony, tak aby wszystkie miasta miały równe szanse. Z jednego numeru telefonu można było zagłosować tylko raz.

Kreatywność miast nie zna granic

Od początku rywalizacji miasta postawiły na różnorodne sposoby promocji konkursu – od oficjalnych kanałów komunikacji miast, po oddolne inicjatywy mieszkańców.

Włodarze i pracownicy urzędów nagrywali materiały zachęcające do głosowania.  W Kielcach prezydent jak i radni miejscy publikowali filmy z przejścia zgłoszonego do konkursu. Miejskie i prywatne profile w mediach społecznościowych wrzały. Post konkursowy Świdwina, liczącego mniej niż 15 tys. mieszkańców, miał blisko 300 udostępnień. Łącznie w mediach społecznościowych ukazało się ponad 1800 wpisów na temat konkursu, udostępnianych i komentowanych przez dziesiątki tysięcy internautów. Mieszkańcy dopingowali się nawzajem, „jak nie my, to kto” i „damy radę” to najczęściej powtarzające się komentarze.

Od księdza po strażaka

W promocję zaangażowali się dyrektorzy szkół i przedszkoli, oddziały OSP, służby mundurowe, kluby kibiców, kluby sportowe, domy kultury, NGO i lokalne firmy… a nawet księża. W niektórych kościołach podczas mszy na ekranach pojawiły się informacje, jak głosować. Spoty promujące konkurs były wyświetlane w autobusach i na przystankach, plakaty zawisły w najbardziej uczęszczanych lokalizacjach.

Banery konkursowe pojawiły się na stronach prywatnych przedsiębiorców. Także media – zarówno ogólnopolskie jak i lokalne – zagrzewały do głosowania, publikując wiele artykułów i newsów. Nie zabrakło wątków humorystycznych: do głosowania na Bytom zachęcał Zakład Pogrzebowy A.S. Bytom – jeden z najbardziej popularnych serwisów satyrycznych w Polsce. Hasłem „Głosujemy, aby łatwiej było przejść na drugą stronę” rozbawił i zmotywował tysiące internautów.

Głosowanie i emocjonalny rollercoaster

Najbardziej zacięta rywalizacja toczyła się pomiędzy Lesznem a Iławą, a wynik nie był przesądzony do ostatnich chwil. „Ostateczna rozgrywka to był emocjonalny rollercoaster, jakiego próżno szukać na meczach polskich piłkarzy – komentowało Radio Elka. – Dość pewne prowadzenie Leszna załamało się na trzy godziny przed końcem głosowania (…) Iława nagle wyszła na czoło zdobywając w kilka minut kilkaset głosów przewagi. Leszczyniacy odrobili stratę i przegonili mazurskie miasto, choć już tylko około setką głosów. Ale to nie był koniec. W ostatniej godzinie przed północą, znów zaczęło przybywać głosów Iławie i na kwadrans przed wirtualnym „gwizdkiem” znów znalazła się na pierwszym miejscu. Leszno ruszyło w pogoń, jednak było już za późno”.

Iława i Leszno uczą nas, jak pięknie rywalizować

Tę piękną rywalizację na bieżąco obserwowali i komentowali włodarze Leszna i Iławy, pozostając w kontakcie do ostatnich chwil głosowania. Tuż po ogłoszeniu wyników, do Orange wpłynęło pismo od burmistrza Iławy z apelem o ufundowanie inteligentnego przejścia także w Lesznie. „Z jednej strony wielka radość i duma dla naszej 32-tysięcznej społeczności lokalnej, a z drugiej pełna świadomość, że Leszno także zasłużyło na wygraną. – Kieruję wielkie słowa uznania i gratulacje dla leszczynianek i leszczynian za rywalizację z wzajemną życzliwością, szacunkiem i pełną kulturą” – pisał Dawid Kopaczewski, burmistrz Iławy.

Smart Astro dla wszystkich uczestników konkursu

Postawa Leszna, Iławy i innych miast biorących udział w konkursie to przykład na to, że Smart City i zaangażowanie społeczne są nieodłączne. Dlatego postanowiliśmy nagrodzić wszystkie miasta z konkursu. Dla każdego przygotowaliśmy zestaw testowy do zarządzania oświetleniem miejskim Smart Astro, które wraz z Platformą Zarządzania Miastem przekażemy bezpłatnie chętnym samorządom.

Warto wiedzieć więcej

Oprócz zjednoczenia społeczności lokalnych, wzmocnienia zaufania społecznego i pozytywnych wzruszeń, konkurs był też przestrzenią edukacji. Z badania ankietowego przeprowadzonego przez Orange, wynika że tylko 2% miast wysoko ocenia wiedzę swoich mieszkańców na temat użyteczności rozwiązań smart city. A to właśnie świadomość i  poparcie mieszkańców jest jednym z najważniejszych czynników sukcesu we wdrażaniu miejskich rozwiązań smart. Wierzę, że dzięki konkursowi  „Inteligentne Przejście” mieszkańcy przekonają się, że dobrze jest żyć w smart city.

Udostępnij: Smart City – technologie jednoczą mieszkańców

Odpowiedzialny biznes

Rodzicu, nie biczuj się

11 kwietnia 2023

Rodzicu, nie biczuj się

Pisałam, że należy odpowiedzialnie korzystać z dobrodziejstw technologii. Że podobnie jak Spiderman, mając wielką moc, mamy też wielką odpowiedzialność. Wdrażałam zasady domowego kodeksu higieny cyfrowej. Ustalałam z dziećmi, ile i jak mogą korzystać z internetu. Jestem świadomym rodzicem i pilnowałam tego, by dzieci nie nadużywały ekranów. Ale nikt nie pilnował mnie…

Z pierwszego Ogólnopolskiego Badania Higieny Cyfrowej w Polsce przeprowadzonego przez Instytut Cyfrowego Obywatelstwa i Fundację Orange wynika, że 14,3% osób dorosłych kontroluje swój czas ekranowy a 21,9% ogranicza liczbę powiadomień. Nie ma mnie wśród tych osób. Dlatego wyniki badań zainspirowały mnie by przyjrzeć się własnym zachowaniom. Wydawało mi się, że nie jest tak źle.

Co prawda nie ma żadnych wytycznych, ile to jest „za dużo”. Wychodzi więc na to, że granicę np. czasu korzystania z ekranów powinniśmy postawić sobie sami. Wiem, że potrafię zerkać na smartfon w trakcie spotkań towarzyskich, mam ustawioną masę powiadomień, które przypominają o spotkaniach, nowych ocenach w dzienniczkach szkolnych czy nadchodzących nowościach na Netflixie. W sumie przez cały dzień coś mi pika. Czuję, że tego jest za dużo. I że pora na zmiany.

Jak używam urządzeń ekranowych?

Higiena cyfrowa to nie tylko dbanie o ilość czasu ze smartfonem w ręku. To stawianie granic i kontrola w używaniu urządzeń, ale także bezpieczeństwo czy podatność na dezinformację.

Jeśli chodzi o bezpieczne używanie internetu jestem spokojna. Mając w zespole blogowym Michała Rosiaka jestem na bieżąco z różnymi rodzajami oszustw. Nie klikam w linki z nieznanych miejsc, nie upubliczniam danych osobowych itp. Jestem także racjonalna w przypadku tworzenia i odbierania informacji w internecie. Sprawdzam informacje w kilku źródłach. Gorzej u mnie z dbaniem o zdrowie. Do moich codziennych „rytuałów” należy skrolowanie przed snem. A ponieważ social media są tak zbudowane, by nas angażować, pochłania to sporo wieczornego czasu. Co najgorsze widzą to moje dzieci.

Nikt mnie tego nie nauczył

Wiem, jak pilnować dzieci, edukować i rozmawiać z nimi. Ale nikt nie nauczył mnie jak ja mam ekranów używać. Pokolenie urodzone w latach 70. czy 80. ma trudniej. Zachłysnęliśmy się technologią i klikamy w smartfony cały czas. Nie ma co bić się w pierś i wołać „mea culpa”. Już sama świadomość tego, że w naszym życiu smartfonów jest być może za dużo to dobra wiadomość.

Zachęcam was do zrobienia Testu Higieny Cyfrowej. Znajdziecie go pod tym adresem. Zaprojektowany został przez Instytut Cyfrowego Obywatelstwa tak, aby od razu podsuwać nam pomysły na to, co powinniśmy ulepszyć.

Wypełnieniem tej dość szczegółowej ankiety warto rozpocząć swoją drogę ku bardziej świadomemu korzystaniu z urządzeń cyfrowych.

Udostępnij: Rodzicu, nie biczuj się

Odpowiedzialny biznes

Okiem mamy: czy technologia ma płeć?

16 stycznia 2023

Okiem mamy: czy technologia ma płeć?

Kwestia wzmacniania dziewczynek i kobiet w dążeniu do równouprawnienia płci to jedno z największych globalnych wyzwań społecznych. Znajduje się na piątym miejscu Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ. To bardzo ważne, bo od lat funkcjonuje stereotyp, że płeć męska bardziej nadaje się do branży technologicznej, że są lepsi w matematyce.

Dziewczynki między 10. a 15. rokiem życia silnie to odczuwają w swoim otoczeniu. A trzeba pamiętać, że już w tak młodym wieku  kształtują się ich aspiracje oraz ambicje. I również wtedy dziewczynki zaczynają potykać się o bariery osadzone właśnie w stereotypach czy oczekiwaniach i ograniczeniach np. społecznych. Naukowcy sprawdzili działanie mózgu na podstawie testu umiejętności matematycznych. Rozwiązywała go setka dzieci w wieku od 3 do 8 lat. I nie udało się zauważyć różnic pomiędzy dziewczynkami a chłopcami.

Wspieranie dziewczyn jest bardzo ważne, aby móc zwiększyć ich szanse  względem mężczyzn we wszystkich obszarach życia. Sami rodzice, wychowawcy w przedszkolu czy nauczyciele w szkole niekiedy powielają zachowania i nawyki stereotypowe. Wynika to z naszych dotychczasowych doświadczeń życiowych czy z oczekiwań społecznych. Zaczyna się od zakupu zabawek czy podpowiedzi, jak dzieci mają spędzać czas np.: dla chłopców zajęcia z robotyki a dla dziewczynek plastyczne. W większości przypadków dziewczynki nie dostają od rodziców zabawek konstruktorskich, narzędzi czy robotów. W szkole stereotyp dziewczynki, która powinna interesować się bardziej przedmiotami humanistycznymi, jest jeszcze mocniej utrwalany. Genialnymi matematykami, inżynierami,  wymienianymi w podręcznikach i filmach są prawie zawsze mężczyźni.

Jak mogę jako matka wesprzeć moją 10 letnią córkę?

Pokazujmy dziewczynkom, że mogą być świetne. Mogę jej powiedzieć, że matematyka jest tym, w czym może być dobra, że zajęcia z robotyki też są dla niej, że da radę z programowaniem tak jak na przykład wiele dziewczynek w programie #SuperKoderzy Fundacji Orange . Mogę kupić jej książkę „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych kobiet”. Książka pokazuje sylwetki kobiet silnych, zmieniającyh świat, które są odkrywczyniami, naukowczyniami, konstruktorkami. Mogę wyszukać informację i opowiedzieć o Katherine Johnson – amerykańskiej matematyczce pracującej dla NASA (bez niej nie byłoby pierwszego człowieka na Księżycu) czy Margaret Hamilton – programistce, która także pracowała dla NASA. Albo o Susan Wojcicki – amerykańskiej ekonomistce, która szefuje od wielu lat  YouTube. Może tata lub mama zaprosić ją do składania komputera, czy wymiany żarówki.

Pamiętajmy jako rodzice, że różnice w budowie mózgów to nie cecha wrodzona, lecz nabyta. Mózg jest bardzo plastyczny. To, jakie bodźce do niego docierają, zmienia jego architekturę. Tylko dzięki temu zresztą jesteśmy w stanie się uczyć, przystosowywać do nowych warunków.

Porozmawiałam z Marzeną Ołubek, ekspertką R&D, która na co dzień pracuje w Orange Innovations i zajmuje się dostarczaniem i rozwojem produktów Data-AI. Sama potwierdza, że kobiety w IT to wzmocnienie branży.

Czas położyć kres stereotypom, że IT jest tylko dla chłopców. Tylko jak to zrobić?

Dziewczynki dopóty będą kierowały się stereotypami, dopóki będą tego uczone. Dlatego tak istotne jest wpieranie różnorodności, zachęcanie wszystkich dzieci do rozwoju kompetencji przyszłości, w tym cyfrowych niezależnie od płci. Obecnie w całej Polsce działają  szkoły nauki kodowania, programowania dla dzieci, gdzie rozwijane są umiejętności jutra tj. myślenie analityczne, rozwiązywanie złożonych problemów, programowanie i korzystanie z danych.

Warto podkreślić, że to właśnie kobiety są pionierkami rozwoju branży IT. Pierwszy programowalny komputer cyfrowy ENIAC został stworzony w 1946 r. przez zespół składający się z sześciu kobiet. I to nie jest odosobniony przykład. W latach 40. programowaniem w większości zajmowały się kobiety, więc stereotypy, które funkcjonują teraz pojawiły się dużo później.

Jak zachęcać dziewczynki do zastania np. programistkami?

Obecnie wiele kobiet pracuje w zaawansowanych technologiach, w branży IT i pokrewnych, które są najlepszym przykładem i dowodem na to, że dziewczyny mogą świetnie odnaleźć się w stereotypowo męskim świecie.  Warto poszerzać świadomość młodych dziewczyn, dzielić się wiedzą i tutaj dużą rolę mają właśnie kobiety sukcesu, które mogą wspierać nowe pokolenia – być mentorkami i wzorem do naśladowania dla młodych dziewczyn.

Jak wspierać dziewczynki w edukacji w kierunku IT?

Ja wspieram moja 3-letnią córkę poprzez wspólne czytanie książeczek dla dzieci dotyczących kodowania  np. „Domowe kodowanie. Rodzina Treflików”.  W tej książce rozwiązujemy zagadki, szyfry i inne tajemnice – używając kodu. Nie zdajemy sobie sprawy, że tak naprawdę codzienne czynności jak sprzątanie, gotowanie, czy pranie to czynności, które wykonuje się według określonej instrukcji. Pralkę trzeba zaprogramować, przepis kulinarny to algorytm tworzenia potrawy, a klocki można poukładać według kolorów i kształtów.

Taka nauka poprzez zabawę to łagodny i przyjazny sposób wprowadzania dzieci w świat logicznego myślenia, dedukcji i obserwacji. Dzięki niej oswajamy je z nowymi pojęciami, które stają się dla nich bardziej zrozumiałe, a przy tym wzbudzamy w dzieciach pozytywne skojarzenia, ponieważ kodowanie może być rewelacyjną zabawą.

Czy technologia ma płeć?

Już dawno minęły czasy, gdzie tylko mężczyźni mogli wejść do świata IT, a kobiety gorzej radzą sobie w przedmiotach ścisłych. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że nie ma „chromosomu” technologicznego, który determinowałby predyspozycje do pracy ze względu na płeć.

Wręcz przeciwnie, kobiety są zdolne i ambitne, co potwierdzają wyniki badania „Kobiety w Technologiach z 2020 r.”. Profesjonalistki bez problemu znajdują zatrudnienie, dobrze zarabiają i mają perspektywy rozwoju. W Polsce już teraz jest 30% programistek. A będzie ich więcej. 73% uczestników i uczestniczek pierwszej edycji Szkoły Kodowania Orange Digital Center to kobiety. W FabLab powered by Orange działa projekt MakerWoman, w którym kobiety uczą się nowoczesnego rzemiosła, szlifują swoje kompetencje z dziedzin takich, jak projektowanie 3D, obsługa maszyn CNC, stolarka czy elektryka, żeby wymienić tylko kilka z nich…

Jeśli temat was zainteresował polecam także do posłuchania podcast o kobietach w technologiach: https://next.gazeta.pl/next/7,151243,28877056,kobiety-podbijaja-branze-it-te-zawody-przyszlosci-stoja-przed.html

Udostępnij: Okiem mamy: czy technologia ma płeć?

Innowacje

Z głową w chmurze

8 listopada 2022

Z głową w chmurze

Budują firmę w chmurze. Przenoszą tam firmowe dane i aplikacje. Są cyfrowymi osadnikami, którzy rozpoznają nowy teren i wytyczają szlaki następcom. Cloud experts, czyli eksperci od chmury.

– Migracja, a właściwie transformacja firmy do chmury to zmiana, którą można porównać do wynalezienia maszyny parowej i rewolucji przemysłowej – mówi Marta Skrzynecka, liderka programu Orange Cloud. Nieprzypadkowo używa przy tym określenia „transformacja”. 

– To nie jest tylko „lift and shift”, czyli proste przeniesienie aplikacji do chmury. Migracja zasobów, które do tej pory funkcjonowały na infrastrukturze fizycznej wymaga innego spojrzenia na samą aplikację i na całe jej otoczenie – architekturę, zależności, rodzaj przetwarzanych danych – wyjaśnia Marta.

Architektura to domena Tomka Sucharzewskiego, który w programie Orange Cloud zawiaduje „landing zone team”. Sam siebie nazywa osadnikiem, który w chmurze przeciera szlaki, rozpoznaje teren, wytycza miejsce na obóz i doradza, jak zbudować swoje miejsce.

Robert Sumera, mój trzeci rozmówca jest odpowiedzialny za budowanie w chmurze systemów i aplikacji, które dotychczas funkcjonowały w formie fizycznej, na serwerach. Jakich? Na przykład sieciowych systemów do szybkiego tworzenia usług czy wspierających Rządowe Centrum Bezpieczeństwa.

Chmura – po co to komu

– Cloud to Mount Everest technologii. Daje niesamowite możliwości. Ma mechanizmy, które pozwalają wprowadzać głęboką automatyzację, przyspieszać wprowadzanie zmian, ale także dokonywać samonapraw  – wymienia Tomek.

Chmura to ogromny skok technologiczny, ale powodów, dla których firmy decydują się na migrację jest znacznie więcej. Nie bez znaczenia są oszczędności, bo na przykład dzięki tzw. „pay as you go” możemy płacić tylko za faktycznie wykorzystanie chmury. To sprawdza się chociażby w Black Friday.

Marta mówi o sobie, że zmianę ma zapisaną w DNA

– Sklep internetowy musi wtedy obsłużyć kilkaset razy większy ruch niż na co dzień, ale inwestowanie w serwery, które wykorzystują pełnię swoich możliwości tylko przez jeden dzień w roku jest przecież nieopłacalne – tłumaczy Marta.

Szybko jednak dodaje, że aspekt ekonomiczny nie jest w przypadku transformacji najważniejszy.  

– Przejście do chmury to przede wszystkim spłacanie długu technologicznego – przyznają zgodnie Marta i Tomek.

Chodzi o długofalowe myślenie o celach biznesowych firmy. Ilość miejsca na serwerach jest ograniczona. Chmura otwiera nieporównywalnie większe możliwości. To krok milowy w kierunku najwyższych standardów i zaawansowanych technologii.

– To także skrócenie czasu, w którym udostępniamy usługi klientom, czyli tzw. time to market. Wcześniej projekt zajmował nam minimum 12 miesięcy, łącznie z zamówieniem serwerów, pociągnięciem kabli, skonfigurowaniem i wgraniem oprogramowania. Musiałem spędzić w serwerowni wiele godzin, pracować fizycznie. W chmurze możemy ten czas skrócić nawet do 24 godzin. I to w znacznie bardziej komfortowych warunkach – uśmiecha się Robert.

Pionierzy zmian

Program Cloud 2025 wystartował w kwietniu 2021 roku. W czasie zbiegły się wówczas dwa wydarzenia – Orange France podpisała umowę partnerską z Google, a w Warszawie powstała fizyczna lokalizacja chmury Google.

Robert z zespołem tworzą sieciowe systemy do szybkiego budowania usług

Marta jako liderka program transformacji od początku miała przed sobą różne, niełatwe wyzwania (wyzwania, nie ryzyka, jak sama podkreśla).

– Nie mam formalnego zespołu. W programie pracują eksperci z całej firmy: inżynierowie, prawnicy, specjaliści od RODO, bezpieczeństwa, architekci. Teraz jest to na stałe ok. 50 osób. Działamy razem, jako jeden team, ufamy sobie, razem szukamy rozwiązań. A przy okazji burzymy organizacyjne silosy – opowiada Marta.

Największym wyzwaniem było przekonanie całej organizacji, że warto wprowadzać rozwiązania chmurowe i że aspekt finansowy nie jest tu najważniejszy.

– Jeśli coś działa dobrze, to nie widzimy potrzeby, żeby to zmieniać. Musiałam przekonać resztę organizacji, że w dobrych czasach trzeba przygotować się na gorsze scenariusze – wyjaśnia. I podaje przykład Ukrainy, która po wybuchu wojny utrzymała ciągłość działania między innymi właśnie dzięki temu, że wcześniej przełączyła się na chmurę.

Dla Tomka chmura to przede wszystkim ogrom wiedzy do przyswojenia. Kiedy opowiada o jej możliwościach, słychać w jego głosie pasję. Początki nie były jednak łatwe. Wraz z zespołem dołączył do programu w grudniu, a na pierwszy wolny weekend mógł pozwolić sobie dopiero w kwietniu.

– Czuliśmy, że bierzemy udział w przełomowym projekcie. Tworzyliśmy od nowa firmę w chmurze. To jak kolonizacja Marsa – opowiada Tomek.

Dla Tomka chmura to pasja i ogrom nauki

W zespole przyjęli zasadę „let’s get our hands dirty”- zróbmy produkt zamiast o nim opowiadać. Zależało im na tym, żeby stworzyć w chmurze rozwiązania na miarę potrzeb firmy. Przydała się umiejętność programowania i przekrojowa znajomość technologii informatycznych

– Przebyliśmy długą drogę. Na początku nawet nie wiedzieliśmy, od czego zacząć. Krok po kroku doszliśmy do pierwszych wdrożeń, stworzyliśmy bazę wiedzy i powołaliśmy zespół ekspertów tzw. Cloud Center of Excellence. Postawiliśmy na pracę na żywym organizmie. Bardzo szybko zaczęliśmy migrować pierwsze aplikacje do chmury, zdobywając w ten sposób cenne doświadczenie z realnych wdrożeń – wyjaśnia Marta.

Do tej pory w ramach Programu Cloud 2025 do chmury zmigrowano 10 aplikacji. Łącznie z adaptacją całej organizacji, dostosowaniem procesów i podnoszeniem kwalifikacji trwało to 1,5 roku. W organizacjach o tak złożonej strukturze, jak Orange, tego typu procesy trwają zwykle od 2 do 5 lat.

Jak zostać człowiekiem od chmury

Ścieżki zawodowe, które zaprowadziły moich rozmówców do chmury, były bardzo różne. Marta, jak sama o sobie mówi, to „żołnierz niezłomny”. Zawodowo przeprowadza transformacje w dużych organizacjach. Przez 9 lat prowadziła własną firmę, gdzie była sekretarką, księgową, prezesem i zaopatrzeniowcem, a równolegle wspierała rozwój swoich klientów i uczestniczyła w największych wdrożeniach.

Tomek zajmuje się architekturą rozwiązań, ma doświadczenie w migracjach, zna kilka języków programowania. Do projektu chmurowego dołączył, bo jest przekonany, że to technologia przyszłości.

Robert jako magister telekomunikacji zajął się chmurą, bo ciągle chce się uczyć. Jak przyznaje, od sieciowców wymaga się, aby znali się na wszystkim, a od chmury nie ma odwrotu, więc poznanie tej technologii było dla niego tylko kwestią czasu.

Kiedy pytam, jak zostać cloud ekspertem, Tomek przyznaje, że przydają się do tego umiejętności z różnych dziedzin. Ważna jest ciągła chęć zdobywania nowych i rozwijania posiadanych kompetencji. Przydają się szkolenia z chmury publicznej prowadzone przez Google, gdzie można wybrać konkretne ścieżki certyfikacyjne.

– W moim zespole są prawdziwi eksperci w swoich dziedzinach, na przykład w bezpieczeństwie czy w IT. Ale niektórzy z nich swoją przygodę z chmurą zaczynali całkiem od zera. Uczestniczyli w spotkaniach, zadawali coraz trafniejsze pytania i stopniowo uczyli się, na czym polega migracja – opowiada Robert.

Kiedy pytam o to, jak długo potrwa migracja Orange do chmury, Marta zastrzega, że transformacja to nie rewolucja, ale ewolucja.

– Jesteśmy cały czas w procesie adaptacji. Ale to droga, z której nie ma odwrotu. Prędzej, czy później wszyscy spotkamy się w chmurze.

***

Jesteście ciekawi, jakie zawody przyszłości powstają w Orange Polska? Przeczytajcie wcześniejsze wpisy:

Empatyczny strateg korporacji

Ludzie od zielonej roboty

Etyczny haker, czyli bezpiecznik

Zawód przyszłości: IoTowiec

Trenują algorytmy, wytyczają trendy

W poszukiwaniu najświeższych ofert pracy w Orange zajrzyjcie na: orange.jobs

Udostępnij: Z głową w chmurze

Sieć

Kolejnych 100 000 gospodarstw domowych ma światłowód

2 sierpnia 2022

Kolejnych 100 000 gospodarstw domowych ma światłowód

W pierwszym półroczu 2022, w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa (POPC), najszybszy światłowodowy internet podłączyliśmy w 100 000 gospodarstw domowych. Większość z nich znajduje się we wsiach i małych miejscowościach.

Konkretnie chodzi o 5 projektów, w których byliśmy inwestorem w konkursie POPC2. To obszary: Gdański i Trójmiejski, Starogardzki, Szczecinecko-Pyrzycki część A, Jeleniogórski oraz Wrocławski i Wrocław. Dzięki ich zakończeniu światłowód pojawił się w 35 powiatach, 159 gminach i aż 1 128  miejscowościach. Warto podkreślić, że sieć jest dostępna dla wszystkich operatorów, chcących świadczyć klientom usługi detaliczne.

Przypomnę, że w ramach wszystkich zrealizowanych przez nas od 2017 roku projektów POPC –  wspieranych środkami Unii Europejskiej – do dziś objęliśmy zasięgiem blisko 366 tys. gospodarstw domowych, budując 23 tys. km linii światłowodowej. Dotarliśmy z szybkim Internetem do ponad 3 800 miejscowości w całej Polsce.

Także dzięki tym inwestycjom w POPC, na koniec pierwszego półrocza 2022 roku w zasięgu światłowodów od Orange było już 6,5 mln gospodarstw domowych w kraju. To o ponad 1 milion więcej niż rok wcześniej. W samym tylko 2 kwartale br. zasięg zwiększył się o ponad 320 tys.

Udostępnij: Kolejnych 100 000 gospodarstw domowych ma światłowód

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej