Seria gier Pokemon jest znana na całym świecie. Popularność marki doszła do takiego poziomu, że maskotką igrzysk olimpijskich w Tokio stała się elektryczna mysz - Pikachu. Prawdopodobnie w mniejszym lub większym stopniu miałeś kontakt z tą franczyzą. Tymczasem ogromny sukces marki mógł spowodować wielki zastój w serii. A ten odepchnął od niej wielu fanów. W tym również mnie.
Pokemon, czyli stare znane przysłowie
Jeżeli coś działa to po co to zmieniać? Formuła gry jRPG ze starego Gameboya towarzyszyła nam od początku lat 90tych. Turowe walki, miniatura mapy i grafika w stylu chibi. To flagowe elementy, z których składa się seria Pokemon. Z kolejnymi odsłonami pojawiały się te same "nowości", czyli powiększenie bazy pokedexu, nowy teren do eksploracji oraz specjalne funkcje, zależne od konsoli na której została wydana gra.
Tak oto w trakcie tranzycji Pokémonów na nowe generacje otrzymywaliśmy poszczególne "dodatki". Gameboy Color - kolorowa oprawa gry, Nintendo DS - minigry z wykorzystaniem dotykowego wyświetlacza, 3DS - grafika 3D, Switch - obsługa gry przez dwóch graczy na jednej konsoli.
Patrząc na powyższy schemat, możemy zawczasu spodziewać się jak będzie wyglądać kolejna odsłona gry. Seria Pokemon stała się machiną reklamową, napędzającą sprzedaż nowych konsol. Jednak w sytuacji, gdy nowa odsłona wychodzi co rok, producenci nie mają nawet szans na zaimplementowanie interesujących i zróżnicowanych funkcji! Graczy nie zadowalają już "minisy" typu prowadzenie własnego zoo w Pokemonach.
Arceus to światło nadziei
Spin-off o podtytule Arceus zachwyca recenzentów na całym świecie. To pierwsza odsłona, w której przełamano schemat liniowej eksploracji świata. Tym razem cały region jest dostępny na wyciągnięcie ręki. Arceus to w mitologii Pokemon bóg kieszonkowych potworów. Cóż za przypadek, że tak nazywa się gra, która wnosi nadzieję do serc graczy, którzy znudzili się przestarzałą formułą!
Ta sama strategia ma być zastosowana względem Pokemon Violet (premiera 18 listopada). Nadchodząca odsłona to nie tylko otwarty świat, ale również "krystalizacja Pokémonów". Po rzuceniu odpowiedniego udoskonalenia, Twój przyjaciel zmieni swój typ i umiejętności. Prosta zmiana może zdynamizować monotonne, turowe walki, Od teraz sytuacja w trakcie bitwy może obrócić się na Twoją korzyść (lub niekorzyść!) w każdej chwili.
To jednak nadal nie robi na mnie wrażenia. Podobne zabiegi zastosowano w odsłonie X/Y. Tam wprowadzono "megaewolucje". Pokemon mógł przeobrazić się tymczasowo w jego udoskonaloną formę. W Sun/Moon wprowadzono specjalne ataki, a `Sword/Shield uraczył nas "gigantamaxem", czyli powiększeniem statystyk i aparycji pokemona.
Czy zauważyliście już schemat? Nawet zmiany są powtarzalne i to powoduje moje obawy względem nowych odsłon.
Pokemon Violet coraz bliżej
Już 18 listopada na rynku zawita wspomniane wcześniej Pokemon Violet. Otwarty świat robi wrażenie. Jest ciekawy w takim stopniu, że możesz wspinać się jak po skałach i wchodzić w trudno dostępne miejsca. To coś podobnego do Breath of the Wild, lecz z pewnymi ograniczeniami. Z doniesień testerów wynika, że obszar gry należy eksplorować według wyznaczonych ścieżek. Niestety w grze wprowadzono niewidzialne ściany.
Kolejną nowością mają być walki w czasie rzeczywistym. Turowe odbędą się w trakcie potyczek z przeciwnikami, natomiast dzikie pokemony mogą nas zaatakować w każdym momencie gry. To, że trwa bitwa między stworkami, nie oznacza, że postać ma stać w bezruchu. Na szczęście gracz będzie mógł w tym czasie poruszać się po wyznaczonym obszarze.
Pokemon to przestarzała marka
Powyższe zmiany są znaczące, ale nadal mnie nie satysfakcjonują. To co widzimy w nowych produkcjach, powinno znaleźć się w serii już dawno temu.
Pokemony po prostu nie nadążają za swoimi czasami! Podstawowym argumentem tej tezy jest sposób narracji. Wyreżyserowane sceny są niezwykle "kwadratowe", a każda z postaci jest niemową. Jedynymi istotami w grywalnym uniwersum Pokemon, które mają jakiś głos są kieszonkowe stworki. Czy to jakaś metafora, że to właśnie one są najważniejsze?
Czytanie setek dialogów ze sporadycznymi "efektami dźwiękowymi" potrafi być męczące. W pewien sposób to element rozpoznawalny gry, ale jeżeli GameFreak "otworzył świat", to może producenci dadzą radę nauczyć NPC z nami rozmawiać. Z jednej strony rozumiem, że jest to kosztowny zabieg, bo dubbing to kwestia zatrudnienia dziesiątek aktorów głosowych, ale z drugiej - taka inwestycja może znacząca poprawić odbiór gry, a nawet całej serii.
Moja ulubiona odsłona to... GO
Mówię serio. Eksperyment, wydany w 2016 roku, okazał się być najlepszą odsłoną serii. To ta gra napędza nie tylko nogi graczy, ale również reklamę, umieszczając darmowe (!) Pokemon Go rokrocznie w gronie najlepiej zarabiających gier mobilnych. Znam wielu fanów marki, którzy są wierni Pokemonom dzięki mobilnej odsłonie. Ten spin-off wyróżnia się kreatywnym podejściem oraz utrzymuje uwagę gracza na wiele miesięcy, a nawet lat. O ile w głównej serii hasło "złap je wszystkie" jest dodatkiem wydłużającym rozgrywkę, o tyle w Go to cel realizowany przez lata.
GameFreak dodał oliwy do ognia mojego zniesmaczenia, implementująć w Sword/Shield jedynie 400 stworków z ponad 1000. Jeżeli masz swojego ulubionego pokemona, szansa na jego znalezienie w ostatniej części wynosi jedynie 4/10 czyli mniej niż połowę! Takich zjawisk nie uświadczysz w Pokemon Go, ponieważ baza jest aktualizowana wraz z kolejnymi premierami głównej serii. Czego jeszcze nie ma w konsolowym wydaniu, a jest w wersji przenośnej? Przede wszystkim wydarzeń, które urozmaicają i wydłużają rozgrywkę. W ich trakcie zbierzesz rzadkie pokemony, odwiedzisz miejsca, których nie planowałeś oraz pokonasz wymagających wrogów np: z zespołu R. Jeżeli jednak nie interesuje Cię zbieranie Pokémonów, to możesz stać się profesjonalnym trenerem, który zdobędzie odznaki w ligach, lub przejmie wszystkie gymy w okolicy. Czy to nie brzmi jak życie z bajki? Mam wrażenie, że mobilna odsłona oddaje ducha animacji bardziej niż odsłony konsolowe.
W Pokemon GO możesz zagrać za darmo na urządzeniach z systemem Android oraz iOS.