Odpowiedzialny biznes

List do Mistrza Świata

28 lutego 2013

List do Mistrza Świata

Drogi Kamilu, w pierwszych słowach muszę przeprosić Cię za moją słabą wiarę. Na początku sezonu napisałem, że załamujesz ręce, a wczoraj przecież podniosłeś je wysoko z radości i triumfu. I ja też podniosłem wraz z Tobą. Ba, napiszę więcej, podniosłem je wcześniej, bo widziałem jak pewnie przeskoczyłeś tę niebieską, telewizyjną linię. Darłem się w niebogłosy: „Leeeeeć, Leeeeć Kamil!” Ty jeszcze musiałeś dojechać, minąć te zieloną kreskę, żeby noty były jak najwyższe, a ja już się cieszyłem.

Chociaż jeszcze te oceny sędziów, tajemnicze wyliczenia, te wiatry. W kwestii odległości, nikt nie był Ci w stanie dorównać. Zaświeciła się „jedynka” przy Twoim nazwisku. Wtedy już musiałeś usłyszeć mój okrzyk radości. Austriacy pogubili się niczym małe dzieci w wielkim sklepie z zabawkami, Norwegowie chcieli deptać po piętach, przepraszam po nartach. I jeszcze ten młokos ze Słowenii – Peter Prevc.

Z tyłu głowy miałem Twój sobotni występ, tam medal był na wyciągnięcie dłoni, przepraszam narty. To była normalna skocznia, techniczna, a Ty dziś pokazałeś technikę jak na Mistrza przystało.W notach pojawiły się „dwudziestki”. To nie był przypadek. Z tyłu głowy miałem Twój wywiad dla „Przeglądu Sportowego”, gdzie powiedziałeś, że jeszcze pokażesz, żeby jeszcze nie skreślać. Udowodniłeś coś więcej.

Kamilu, szczęśliwe jest to Predazzo. Po 10 latach od sukcesu Adama Małysza na tej skoczni, teraz Ty dumnie na szyi prezentujesz złoty medal. Za rok Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Na Krymie też możesz wskoczyć na najwyższe podium, a tego wyczynu nie udało się dokonać  nawet Adamowi Małyszowi.

Czapki z głów.

https://youtu.be/VIW09gdX-Gc

Udostępnij: List do Mistrza Świata

Odpowiedzialny biznes

Wszystkiego najlepszego, Adam!

4 marca 2011

Wszystkiego najlepszego, Adam!

Drogi Kamilu, w pierwszych słowach muszę przeprosić Cię za moją słabą wiarę. Na początku sezonu napisałem, że załamujesz ręce, a wczoraj przecież podniosłeś je wysoko z radości i triumfu. I ja też podniosłem wraz z Tobą. Ba, napiszę więcej, podniosłem je wcześniej, bo widziałem jak pewnie przeskoczyłeś tę niebieską, telewizyjną linię. Darłem się w niebogłosy: „Leeeeeć, Leeeeć Kamil!” Ty jeszcze musiałeś dojechać, minąć te zieloną kreskę, żeby noty były jak najwyższe, a ja już się cieszyłem.

Chociaż jeszcze te oceny sędziów, tajemnicze wyliczenia, te wiatry. W kwestii odległości, nikt nie był Ci w stanie dorównać. Zaświeciła się „jedynka” przy Twoim nazwisku. Wtedy już musiałeś usłyszeć mój okrzyk radości. Austriacy pogubili się niczym małe dzieci w wielkim sklepie z zabawkami, Norwegowie chcieli deptać po piętach, przepraszam po nartach. I jeszcze ten młokos ze Słowenii – Peter Prevc.

Z tyłu głowy miałem Twój sobotni występ, tam medal był na wyciągnięcie dłoni, przepraszam narty. To była normalna skocznia, techniczna, a Ty dziś pokazałeś technikę jak na Mistrza przystało.W notach pojawiły się „dwudziestki”. To nie był przypadek. Z tyłu głowy miałem Twój wywiad dla „Przeglądu Sportowego”, gdzie powiedziałeś, że jeszcze pokażesz, żeby jeszcze nie skreślać. Udowodniłeś coś więcej.

Kamilu, szczęśliwe jest to Predazzo. Po 10 latach od sukcesu Adama Małysza na tej skoczni, teraz Ty dumnie na szyi prezentujesz złoty medal. Za rok Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Na Krymie też możesz wskoczyć na najwyższe podium, a tego wyczynu nie udało się dokonać  nawet Adamowi Małyszowi.

Czapki z głów.

https://youtu.be/VIW09gdX-Gc

Udostępnij: Wszystkiego najlepszego, Adam!

Odpowiedzialny biznes

To nie są frędzle na czapce Małysza

31 stycznia 2011

To nie są frędzle na czapce Małysza

Zanosi się na to, że Kamil Stoch zaczął siebie – i kibiców – przyzwyczajać do miejsc w czołówce Pucharu Świata, a i pozostali Polacy coraz systematyczniej wzbogacają swoje pucharowe konta o kolejne punkty. Jeszcze niedawno poważnie obawiałem się, że po zakończeniu kariery przez Adama Małysza skoki narciarskie wrócą w naszym kraju na sportowy margines, a tymczasem rosną nadzieje przed mistrzostwami świata w Oslo.

Jak Małysz skoczy w Zakopanem? Czy Małysz zbliży się do Morgensterna? Czy niesamowity doping zakopiańskiej publiczności doda skrzydeł Adamowi? Medialne tytuły przed konkursami na Wielkiej Krokwi skupiały się niemal w stu procentach wokół „Orła z Wisły”, a tu nagle okazało się, że – to nie moje określenie, ale ładne – upadł król, niech żyje król. W miniony weekend okazało się, że na razie mamy nie tylko dwuwładzę, ale przede wszystkim – nie do wiary – realne szanse walki o medal nadchodzących mistrzostw świata w dru-ży-nie!
A jeszcze niedawno, gdyby wierzyć mediom, wydawało się, że mimo iż w biało-czerwonych barwach skacze wielu „młodych zdolnych”, a wszystko miało być piękne, skończy się jak zawsze. Gdy kadrę prowadził Heinz Kuttin, dziennikarze potrafili mówić o nim jako o „trenerze Adama Małysza” (sic!), młodzież latała mocno chimerycznie, występami „grupy pościgowej” z liderem Stochem interesowano się w zasadzie tylko w przypadku konkursów drużynowych. Łukasza Kruczka odsądzano od czci i wiary, ironicznie komentując fakt, iż Małysz przeniósł się pod indywidualną opiekę Hannu Lepistoe. Ogólnie rzecz ujmując warunki nie najlepiej sprzyjające rozwojowi.

Tym milej było przyglądać się występom Polaków w Willingen. Małysz i Stoch na równym wysokim poziomie, goniący ich Hula i jeszcze chimeryczny, ale coraz częściej latający daleko Żyła – czy to jest drużyna na medal MŚ? Oceniając po liczbie skoczków w „10” Pucharu Świata to nawet na srebrny – po raz pierwszy od niepamiętnych czasów mamy wśród najlepszych dwójkę skoczków, a z czwórką biją nas tylko bezkonkurencyjni Austriacy. Jedno jest pewne – wolałbym, żeby nikt nic nie mówił o medalowych nadziejach, bo wtedy – jak pokazuje przykład piłkarzy ręcznych – wszystko źle sie kończy. A najlepiej w ogóle dać chłopakom spokój. Jakoś sobie radzili, gdy przez te wszystkie lata traktowano ich jak ozdobniki Małysza, niczym frędzle na jego czapce, to teraz też sobie poradzą. A tym, którzy postawili na nich kreskę, będzie głupio.

Udostępnij: To nie są frędzle na czapce Małysza

Odpowiedzialny biznes

Zasady są po to, aby…

21 grudnia 2010

Zasady są po to, aby…

Można odnieść wrażenie, że im bardziej zawiłe zasady danej dyscypliny sportowej, tym większe zniechęcenie kibiców. Dziś sport musi być szybki, efektowny, trzymający w napięciu i jak najprostszy w zrozumieniu. Brak którejkolwiek cechy, skreśla możliwości na masową popularność.

Skoki w nieznane

Od początku tego sezonu, w skokach narciarskich na stałe zagościły nowe zasady oceniania. Średnia noty wyliczana jest za pomocą specjalnie rozmieszczonych fotokomórek na skoczni. Mierzona jest siła wiatru i na tej bazie wyliczany zostaje współczynnik. Polska Agencja Prasowa podała przykład wyliczeń noty według nowych zasad:

„Skoczek wylądował na 119,5 metrze, na skoczni HS-130 przy wietrze 1,55 m/s skierowanym w plecy. Według przygotowanego wzoru do jego wyniku zostanie dodane 7,28 m, po zaokrągleniu – 7,5 m. Ostatecznie zawodnikowi zostaje zaliczona odległość 127 m. Przy korzystnym wietrze, pod narty, od rzeczywistej odległości skoku odejmuje się metry”.

Co to oznacza dla przeciętnego kibica, który zasiada przed telewizorem, aby obejrzeć konkurs? Po oddaniu skoku przez zawodnika, sympatyk skoków musi poczekać moment na wszelkie obliczenia komputera, bo sam nie jest w stanie obliczyć tych skomplikowanych wzorów tak szybko w pamięci. Poza tym, nie posiada też wszystkich danych, ponieważ średnia siła wiatru musi być wyliczona przez owe fotokomórki. I tu zaczynają się schody. Pomimo, że skoczek, załóżmy, osiągnął najdalszą odległość wcale nie musi objąć prowadzenia. To musi zweryfikować wiatr, a raczej te rozmieszczone fotokomórki. Według Waltera Hofera taki system doprowadzi do sprawiedliwego oceniania.

Tombakowa zasada

Na ubiegłorocznych klubowych mistrzostwach świata w siatkówce, pozwolono sobie na pewne eksperymenty w zasadach gry. „Złota formuła”, bo tak nazwano innowację, zakładała, że po odbiorze zagrywki, nie wolno atakować z pierwszej linii. Turniej miał być głównym sprawdzianem dla nowej zasady. Jednak „złota formuła” nie została mile przyjęta i ostatecznie z niej zrezygnowano. Najwidoczniej nie poprawiło to efektowności gry. A przecież wcześniejsze zmiany wydłużenia seta do 25 punktów, znacznie zmieniły obraz siatkówki.

Konserwatywne podejście

Z dużą niechęcią do zmian w zasadach podchodzi Międzynarodowa Federacja Piłkarska. Pomimo, że napór z różnych stron bywa znaczący, organizacja jest nieugięta. Chodzi oczywiście o powtórki wideo, które mógłby weryfikować niejasne sytuacje na boisku. Konserwatyzm FIFA jest podobny do konserwatyzmu watykańskiego. Dla prób wprowadza się więcej arbitrów lecz to nie  zmienia faktu, że człowiek nie jest nieomylny. I na ten argument powołują się prominenci FIFA, twierdząc, że od początków dyscypliny sędzią był człowiek i nie można tego zmieniać. Mało przekonujące są pozytywne efekty z innych dyscyplin. W hokeju, przy niejasnej sytuacji główny sędzia konsultuje się z sędzią, który weryfikuje powtórki wideo. W tenisie ziemnym system fotokomórek „hawk eye”, zmienił sytuacje w niejednym meczu. Zastanawiające jest, że dla FIFA tylko zasady, dotyczące gry pozostają nietykalne. Przecież piłka nożna przez lata zmienia się diametralnie. Firmy wymyślają nowe technologię do tworzenia piłek i sprzętu (choćby butów), a wszystko to w dobie szybszej i efektownej dla oka gry. W takim razie czemu konserwatywne podejście nie obejmuje całości? Skoro od początku sędziuje człowiek, to czas może powrócić do skórzanej piłki „biedronka”? Choć historia futbolu wspomina jeszcze o piłkach z jelita.

W każdym razie, chyba rację miał Alfred Adler wypowiadając słowa: „Łatwiej jest walczyć o zasady, niż żyć zgodnie z nimi”.

Udostępnij: Zasady są po to, aby…

Odpowiedzialny biznes

Drużynowe skoki

22 lutego 2010

Drużynowe skoki

Mistrza mają tuż na wyciagnięcie ręki. I to od niego najwięcej się uczą. Zgrupowanie w Krynicy zaraz przed Igrzyskami okazało się skuteczne, gdyż już w pierwszych olimpijskich startach Kamil Stoch, Krzysiek Miętus i Stefan Hula skakali dobrze. Podwójne srebro Adama Małysza może tylko zdopingować całą drużynę skoczków. Dzisiaj powalczą o dobre miejsce. Oby leciecli pięknie i daleko.

Udostępnij: Drużynowe skoki

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej