Odpowiedzialny biznes

Aukcja flagi z autografami medalistów olimpijskich

9 marca 2010

Aukcja flagi z autografami medalistów olimpijskich

Zimowe Igrzyska w Vancouver były zdecydowanie najlepsze dla polskich olimpijczyków. Mamy 6 medali! Wierzę, że naszych sportowców motywowała specjalna flaga, która powiewała w Whistler. To ta sama, którą – jako sponsor – przekazaliśmy olimpijczykom. Właśnie rozpoczeliśmy jej aukcję charytatywną. Wartość tej szczególnej pamiątki jest ogromna. Wystarczy wspomnieć, że swoje podpisy złożyli na niej wszyscy olimpijczycy, ich trenerzy i sztab techniczny. Na fladze znajdują się oczywiście podpisy medalistów: Justyny Kowalczyk, Adama Małysza, Katarzyny Bachledy – Curuś, Katarzyny Woźniak i Luizy Złotkowskiej. Namawiam wszystkich do udziału w aukcji, dajcie znać znajomym, rozbijcie świnkę skarbonkę, bo warto! Cały dochód z aukcji, zostanie przekazany na Fundusz im. Kamili Skolimowskiej. Pieniądze przeznaczone będą na leczenie sportowców, którzy w wyniku kontuzji czy choroby musieli przerwać lub zakończyć karierę. Do tej pory dzięki funduszowi zostało zoperowanych ponad 20 sportowców.

flaga olimpijska z autografami medalistów wystawiona na aukcję

Udostępnij: Aukcja flagi z autografami medalistów olimpijskich

Odpowiedzialny biznes

Wielka kasa dla Wielkiej Kasiny

1 marca 2010

Wielka kasa dla Wielkiej Kasiny

Teraz już wiemy w Vancouver sypnęło medalami jak nigdy. Mamy już trzy a na złoty jeszcze wciąż czekamy. A o szczegółach prosto z kanady Artur Kulikowski, Orange sport info.

 

Jest tuż po skokach kwalifikacyjnych do konkursu na dużej skoczni. Siedzę w biurze prasowy w Whistler Olympic Park i przyglądam się dziennikarzom. Jedni opowiadają o cudownych pręcikach w butach Simona Ammana, które niosą go dalej
niż innych skoczków narciarskich, inni ( oczywiście dziennikarze z całego świata oprócz Polski ) uczą się poprawnie wymawiać imię i nazwisko Justyny Kowalczyk, powiadam Kowalczyk – oni Kołaczyk, lub Kofali, a Justyna to Żiusti, Jujina – można się naprawdę obśmiać. ale napięcie wzrasta. Bieg na 15 km za godzinę. Kowalczyk po zdobyciu srebra w biegu na 10 kilometrów najpierw była obrażona, ( ciekawe na kogo ) dwie godziny później metamorfoza. Przyszła do mnie piękna kobieta, uśmiechnięta od ucha do ucha, sam a zapytała czego chce się dowiedzieć. Oj uczy się współpracy z dziennikarzami nasza ( mam nadzieje mistrzyni olimpijska). A Adam Małysz – jest tak ” wygadany ” z czasami trzeba wicemistrzowie olimpijskiemu przerywać , bo może mówić i mówić – o wszystkim, o skokach, polityce, aparatach telefonicznych, kładzeniu blachy czy smażeniu jajek. Ideał dla dziennikarza. Jest fajny i szczery. W końcu, kiedyś był zamknięty w sobie, niedostępny. Teraz to kapitalny gość. Jest normalny. Po tym jak zdobył srebro na skoczni normalnej powiedział wprost (choć to mężczyzna a ci jak wiadomo do słabości się nie przyznają ) płakałem jak bóbr gdy zdobyłem medal. Nie mogłem się powstrzymać, hamulce puściły. Jest naprawdę prawdziwy i kochany. Siedzie w biurze prasowym do startu Kowalczyk czasu coraz mniej, jedni piją kawę, inni sprawdzają notatki. na
zewnątrz piękna pogoda, słońce, wysokie ośnieżone góry, strzeliste lasy iglaste, niby cisza i spokój , ale już niedługo będzie się
działo…….jeżeli Justysia zrobi dziś to o czym marzą pewnie wszyscy Polacy ….ja tez się popłaczę…….hamulce puszcza. Na złoto olimpijskie czekam już 38 lat…. Raz na tyle lat można popłakać, choć wiem ze to tylko sport, a zwycięzca dostaje kawałek metalu. Ale takie chwile pamięta się do końca życia. Dlatego warto czekać na takie momenty. Trzymam kciuki Justynko…….

Z Whistler Olympic Park 19.02 godzina 11.59 czasu miejscowego

Artur Kulikowski

Udostępnij: Wielka kasa dla Wielkiej Kasiny

Odpowiedzialny biznes

Bobsleiści „Marzymy o pierwszej dziesiątce”

26 lutego 2010

Bobsleiści „Marzymy o pierwszej dziesiątce”

Szczerze powiem, że to właśnie im będę szczególnie kibicować. Dlaczego? Nie dlatego, że są prawdziwymi zawodowcami a zarazem amatorami nie utrzymującymi się z uprawiania sportu. Nie dlatego, że ich historia nieco przypomina tą z filmu o bobsleistach z Jamajki i nie dlatego, że są przystojni 🙂 Marzą o pierwszej dziesiątce. Trzymam za nich kciuki, bo w rozmowie z nimi czuć jak kipi z nich radość i energia. Z powołania do reprezentacji nie tylko są dumni, ale mają także z tego zabawę. Na codzień pracują i studiują, aż trudno uwierzyć, że udało się im tak zgrać. Z krótkiej rozmowy okazało się, że jeden ze sportowców – Michał – pracował kiedyś na infolinii TP 🙂 Świat (również ten sportowy) jest naprawdę mały!

Udostępnij: Bobsleiści „Marzymy o pierwszej dziesiątce”

Odpowiedzialny biznes

Z pamiętnika szczęśliwego i smutnego Artura

22 lutego 2010

Z pamiętnika szczęśliwego i smutnego Artura

A przed nami kolejny raport z Vancouver,Artur Kulikowski, Orange sport info

Kilka słów o trudnej pracy dziennikarza podczas igrzysk. Mam przyjaciela (który prosił o nie podawanie nazwiska ani kraju w którym mieszka , dodam że nie mieszka w Europie.), który codziennie dojeżdża z Vancouver do Whistler na zawody.  Oto jego historia. Wstaje o godzinie 5 rano, szybki prysznic, golenie, sprawdzanie sprzętu, ubieranie się. O tej porze oczywiście w hotelu
nie podają śniadań więc z pustym żołądkiem idzie 20 minut ze sprzętem fotograficznym ( ciężkim ) do najbliższego przystanku autobusowego. Tam albo trafi od razu albo czeka do pojazd. Jedzie tym autobusem 12 przystanków ( 25 minut ) do skitrain – czyli takiego metra tylko że jadącego po specjalnych wiaduktach do centrum Vancouver. To zajmuje mu kolejne pół godziny. Około godziny 7 rano jest na miejscu. Musi być bo tylko co godzinę odjeżdżają autobusy olimpijskie go Whistler. Musi zdarzyć by nie czekać godzinę na kolejny. Jak już wsiądzie do autobusu jedzie dwie godziny do centrum Whistler. Jest tak około godziny 9.00. I teraz jeżeli zdąży na autobus wiozący wszystkich na zawody ( konkretnie na biathlon ) jedzie. Jeżeli nie, czeka pół godziny na kolejny transport. Dajmy na to że nie zdarzy ( co często się zdarza ) O godzinie 9.30 wsiada do kolejnego autobusu wiozącego go na biathlon. ten jedzie 40 minut. Niby jest na miejscu w Whistler Olympic Park, ale jeszcze musi przejść kontrolę bagażu i wsiąść do kolejnego autobusu, podwożącego go na biathlon. na miejscu jest o godzinie 10.00. czyli dotarcie na zawody trwało 5 godzin. Zawody trwają średnio dwie, trzy godziny. Później konferencja prasowa, rozmowy z zawodnikami, robienie zdjęć , wysyłanie materiałów przez internet, rozmowy z kibicami ….. i około godziny 15.00, może wracać do Whistler. To zajmuje dwie godziny. jest 17.00. Po powrocie do Whistler najczęściej sprawdzanie wyników, relacje do stacji radiowych lub
telewizyjnych, rozmowy z trenerami, innymi dziennikarzami. Tak do godziny 19.00 kiedy rozpoczyna się uroczystość wręczania  medali. Ta trwa dwie godziny. Później rozmowy z zawodnikami, wysyłanie internetem materiałów i najpóźniej o godzinie 23.00 można wracać do hotelu, czyli znów 2 godziny autobusem do Vancouver. Powrót skitrainem i autobusem do hotelu i….góra
2.00 rano jest w łóżku. Czas na sen….do 5 rano.I tak dzień w dzień.

szczęśliwy po srebrnym medalu Małysza, i smutny po przegranej Tomasza Sikory
z Whistler Artur Kulikowski

Udostępnij: Z pamiętnika szczęśliwego i smutnego Artura

Odpowiedzialny biznes

Drużynowe skoki

22 lutego 2010

Drużynowe skoki

Mistrza mają tuż na wyciagnięcie ręki. I to od niego najwięcej się uczą. Zgrupowanie w Krynicy zaraz przed Igrzyskami okazało się skuteczne, gdyż już w pierwszych olimpijskich startach Kamil Stoch, Krzysiek Miętus i Stefan Hula skakali dobrze. Podwójne srebro Adama Małysza może tylko zdopingować całą drużynę skoczków. Dzisiaj powalczą o dobre miejsce. Oby leciecli pięknie i daleko.

Udostępnij: Drużynowe skoki

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej