Zielony Operator

Co to jest „greenwashing” i jak go uniknąć

Hanna Jaworska-Orthwein Hanna Jaworska-Orthwein
17 września 2021
Co to jest „greenwashing” i jak go uniknąć

Na pewno słyszeliście o „greenwashingu”, który oznacza wprowadzanie w błąd konsumentów, co do ekologicznych właściwości, swoich produktów, usług lub działalności prośrodowiskowej firmy. Innymi słowy: jeśli sprawiasz wrażenie, że robisz więcej dla środowiska niż w rzeczywistości to uprawiasz „greenwashing”.

Termin pojawił się w latach 80-tych XX wieku w The New York Times. Określał praktykę stosowaną w hotelarstwie polegającą na zachęcaniu klientów do rzadszego wymieniania ręczników w imię ochrony środowiska. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że jednocześnie hotele nie prowadziły innych działań m.in. recyklingu, próbując w ten sposób przerzucić odpowiedzialność za działanie na klientów. Istnieje cienka linia między autentyczną, odpowiedzialną działalnością w trosce o środowisko a eko-ściemą. „Greenwashing”  jest  poważnym problemem, który prowadzi do wypaczenia idei środowiskowej odpowiedzialności biznesu.

Grzechy eko-ściemy

Publikacja Business for Social Responsibility i Futerra Sustainability Communications pt. “Understanding and Avoiding Greenwash” pomaga zrozumieć, czym kierują się firmy stosujące greenwashing i daje praktyczne wskazówki można zmienić swoje działania i komunikację, aby nie być posądzonym o eko-ściemę. Największe grzechy to:

  • Nadużywanie sformułowań typu: „ekologiczny”, „naturalny”, „przyjazny dla środowiska” bez wyjaśnienia z czego to wynika.
  • Niezgodność kreowanego wizerunku produktu, jego nazwy czy opisu, z faktycznym postępowaniem producenta np. produkcja ekologicznej żywności w zakładzie, który zanieczyszcza środowisko albo eko-groszek, który jest ani eko, ani groszkiem, tylko węglem.
  • Stosowanie żargonu, który jest niezrozumiały i mylący dla zwykłych konsumentów nie orientujących się w nazewnictwie.
  • Stosowanie przerysowanych i sugestywnych obrazów. Przykład - reklamowanie samochodu z wykorzystaniem zdjęcia kwiatów wylatujących z rury wydechowej auta.
  • Podawanie świadomie zmyślonych danych, mających poświadczyć „ekologiczność” produktu lub usługi.

Rzetelna komunikacja

Co robić, aby klientów nie dezorientować i nie stwarzać ryzyka dla firmy posądzenia o „greenwashing”? Moim zdaniem po pierwsze naprawdę trzeba działać – konkretnie, realnie, w ramach podstawowej działalności firmy i z wymiernymi efektami. A dopiero potem komunikować. Najważniejsze w rzetelnej komunikacji o cechach środowiskowych produktu lub wpływie firmy to wiedza o tym, skąd się biorą emisje gazów cieplarnianych, czy ślad środowiskowy produktu, usługi lub firmy. Tutaj z pomocą przychodzą nam regulacje i unijne standardy raportowania. Chodzi o wszystkie kwestie związane z ładem środowiskowym, społecznym i korporacyjnym. Obejmują dbałość o środowisko, ale też działania społeczne i sposób prowadzenia biznesu. To m.in jak firma neutralizuje swoje emisje CO2, zmniejsza zużycie energii czy wody, postępuje z odpadami, ale też jak dba o sprawy pracownicze i jaką ma politykę w kwestiach etyki i przeciwdziałania korupcji.

Po zidentyfikowaniu tych kwestii należy maksymalnie ograniczać negatywny wpływ na środowisko – zaczynając od najważniejszych kwestii. I mieć na to wszystko dowody. Bo wiedza poparta dowodami pozwala rzetelnie komunikować. Bez koloryzowania i naciągania faktów. Dla potwierdzenia wiarygodności warto postarać się o certyfikat uznanej, niezależnej organizacji, która potwierdzi korzyść środowiskową lub potwierdzi udokumentowany proces i dane podczas niezależnego audytu.

Recepta na „greenwashing”

Do dobrych praktyk należy włączyć nie tylko zachęcanie klientów do wybrania firmy i produktu, ale komunikowanie i edukowanie o drodze, dzięki której udało się zredukować nasze emisje lub sprawić, że produkt faktycznie wywiera mniejszy negatywny wpływ na środowisko. Nie należy stosować sformułowań na wyrost, tylko takie które w sposób jasny i zrozumiały przekazują, dlaczego warto wybrać produkt, usługę i firmę.

Gdy konsumenci zorientują się, że organizacja wykorzystuje „greenwashing” może ucierpieć jej reputacja i w efekcie wyniki finansowe. Tego rodzaju straty mogą być trudne do odbudowania. Czy receptą na „greenwashing” jest większa świadomość ekologiczna konsumentów, otoczenia biznesu i regulacje? Na pewno tak, ale nie tylko. W krajach, w których ekologia jest tematem debaty publicznej dłużej, niż w Polsce rozwiązaniem jest pogłębiony, rzetelny dialog firmy z interesariuszami, który prowadzi do wspólnego działania na rzecz planety.

Komentarze

pablo_ck
pablo_ck 22:15 18-09-2021

Fajny wpis. Wiele firm robi nas w „balona” i chce naprać na ekologie. I napiszę tak – wiele ludzi łapie się na to.

Odpowiedz
    pablo_ck
    pablo_ck 02:31 19-09-2021

    Nie naprać, ale nabrać, przepraszam za literówki ;p

    Odpowiedz
      H.
      H. 11:45 20-09-2021

      Literówki ludzka sprawa, dzięki 🙂

      Odpowiedz

Bezpieczeństwo

Tylko i aż 0,64% ryzykantów

Michał Rosiak Michał Rosiak
16 września 2021
Tylko i aż 0,64% ryzykantów

Sieciowi przestępcy potrafią nawet mnie czasami zaskoczyć. I nie chodzi o ich nowe, wyrafinowane techniki oszustw - tu akurat wszyscy w CERT Orange Polska mamy otwarte umysły i spodziewamy się wszystkiego. Ale powrót do pomysłów na phishing starych, siermiężnych i - wydawać by się mogło - do bólu ogranych?

Spójrzcie na tego maila i zastanówcie się, czy wszystko jest z nim w porządku:

Zastanowiliście się już, macie parę pomysłów? Ja już na pierwszy rzut oka widzę przynajmniej cztery elementy, wprowadzające dysonans. Nie będę zatem powoli wprowadzał Was w dramatyczną atmosferę, bo przecież - na litość! - ten mail śmi... tzn. pachnie niezbyt szlachetnym zapachem prostackiego phishingu. Tymczasem na nieco ponad 2500 takich maili, które "zapodziały" się w naszej sieci, 16 osób kliknęło w link! Na szczęście nie zobaczyło takiego ekranu:

tylko ostrzeżenie z CyberTarczy, że byli bliscy dania się oszukać przez phishing.

Tylko 16, czy aż 16?

16 na 2500. 0,64%. Tylko tyle, czy aż tyle? Faktycznie tak nikły odsetek dowodzi, że akurat ten wektor ataku faktycznie już się internautom opatrzył. Na bardziej wyrafinowane socjotechniczny phishing potrafi się złapać nawet kilkanaście procent osób! Co więcej, to wyniki badań, dotyczących ransomware. Zakładając 10 tysięcy wysłanych maili i nawet 10-procentową skuteczność, mamy 1000 osób, od których przestępcy będą chcieli załóżmy po 1000 dolarów w bitcoinach. Z tej grupy zapłaci 20% (dlaczego tyle? - przeczytajcie relację z konferencji Confidence) czyli mamy 200 tysięcy dolarów.

"Gdzie 200 tysięcy dolarów, a gdzie głupie 16 loginów i haseł?! Co to w ogóle za porównanie!". Pewnie znajdzie się wśród Was parę osób, które tak pomyśli. I nawet się z nimi zgodzę, ale... nie do końca. Każdy sposób, który działa - jest dobry. 16 osób, które kliknęły w tego maila to 16 przejętych kont np. Mój Orange, ale też wszelkich innych, do których używacie takich samych haseł. W tej sytuacji wyjątkowa nieostrożność może doprowadzić do utraty dostępu do konta pocztowego, do serwisów społecznościowych, a nawet (błagam, nie robicie tak, prawda?) do banku.

W całej tej sytuacji zobaczyłem jednak nawet nie promyk, ale całkiem wyraźne ognisko nadziei. Z formularza na stronie CERT Orange Polska dostaliśmy co najmniej kilkanaście pytań, trochę trafiło służbowym mailem, kilka dostałem nawet ja od znajomych. Każdy wysyłał nam screenshota tego maila z pytaniem: "Ej, to chyba nie Wasze, co? Wygląda jak phishing!". Super sprawa! I choć nie będę chwalił dnia, bo w tej materii słońce nigdy nie zajdzie, ta sytuacja natchnęła mnie sporym optymizmem. Przestajemy robić pewne rzeczy automatycznie, decydujemy się na poświęcenie chwili i nawet szybką, "po łebkach" analizę tego, co do nas dotarło. I co jeszcze lepsze - nie mając pewności, piszemy do CERTu z prośbą o potwierdzenie.

Wspaniała sprawa, jestem z Was dumny, bo widzę, że moja robota ma sens.

Wpadniecie na Safer Internet?

Macie jakieś plany na początek przyszłego tygodnia? Interesuje Was tematyka bezpieczeństwa dzieci w internecie? Możecie sobie pozwolić na przynajmniej zerkanie (i słuchanie) konferencji online przez kilka godzin w poniedziałek i wtorek? Jeśli na wszystkie te pytanie odpowiedzieliście pozytywnie, polecam Wam zarejestrowanie się na 15. międzynarodową konferencję "Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w internecie", potocznie nazywaną Safer Internet, której głównym partnerem od początku jest Fundacja Orange. Sam jestem jej gościem (kilka razy z prezentacją) od przeszło dekady i za każdy razem trafiałem na sporo bardzo ciekawych i wartościowych treści. Warto "skorzystać z pandemii", jakby to dziwnie nie zabrzmiało. W przypadku konferencji stacjonarnej liczba miejsc jest siłą rzeczy ograniczona i trafiają na nie osoby zajmujące się zawodowo edukacją, czy ogólnie sprawami młodzieży. Naprawdę warto, a ja - już tradycyjnie - za tydzień opiszę na blogu moje wrażenia.

Komentarze


Oferta

Laptop Lenovo tańszy w ofercie tygodnia

Kasia Barys Kasia Barys
16 września 2021
Laptop Lenovo tańszy w ofercie tygodnia

Przez jakiś czas dostępne były głównie smartfony, ale teraz w ofercie tygodnia pojawił się laptop. To okazja, by kupić taniej sprzęt, choćby na potrzeby dziecka do szkoły. Laptop Lenovo IdeaPad 3 w opcji z abonamentem komórkowym można kupić taniej o 216 zł. Bez abonamentu zaoszczędzicie 100 zł.

Laptop ma ekran o przekątnej 14 cali i rozdzielczości FullHD, dysk SSD, szybki procesor oraz intuicyjny w obsłudze Windows 10 Home S. Lenovo IdeaPad sprawdzi się w codziennych zastosowaniach – pracy biurowej, edukacji i rozrywce. Ma też pojemną baterię i może pracować na jednym ładowaniu nawet 7,5 godziny.

W tym tygodniu można także taniej kupić smartfon Xiaomi Redmi Note 10 Pro 6/128 GB. W opcji z abonamentem cena jest niższa o 120 zł a bez abonamentu o 100 zł. Ma on ponadprzeciętne parametry. Xiaomi Redmi Note 10 Pro oferuje zalety telefonu z wysokiej półki w atrakcyjnej cenie. Imponującą płynność zapewniają 8-rdzeniowy procesor i 6 GB pamięci RAM. Jego pojemna bateria z funkcją szybkiego ładowania 33W pozwala na wiele godzin intensywnej pracy i rozrywki.

Komentarze

Piotrek
Piotrek 17:42 26-09-2024

A wystarczy żeby te kredytowe hieny nie wydzwaniały po klientach i skończyłoby się oszukiwanie bo byłoby wiadomo że bank nigdy i po nic nie dzwoni do ludzi -radykalne ale skuteczne

Odpowiedz
Scroll to Top