Odpowiedzialny biznes

Nie wyobrażam sobie, że tego nie robię

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
19 września 2022
Nie wyobrażam sobie, że tego nie robię

Od 11 lat, każdego tygodnia pomaga w domu dziecka, a uśmiech i radość dzieci są dla niego największą nagrodą. Przez kilka tygodni robił kanapki i rozdawał je uchodźcom z Ukrainy. - Patrząc na wspólną pomoc wolontariuszy widziałem, że dobro istnieje - przekonuje.

Z Łukaszem Sujkowskim, który zajmuje się w Orange obsługą klientów korporacyjnych, umawiam się pod jednym warunkiem. - Chcę, aby tekst był zaproszeniem dla innych pracowników - mówi. - W Domu Dziecka nr. 1 na warszawskich Bielanach brakuje wolontariuszy, którzy pomogą w nauce angielskiego, hiszpańskiego, matematyki i zorganizują wolny czas po lekcjach.

Zapytałem i zostałem

Historia pomagania Łukasza zaczęła się od świątecznych prezentów. - Dołączyłem do akcji w moim dziale. Pojechaliśmy z podarunkami dla podopiecznych domu dziecka. To było przejmujące doświadczenie - mówi. - Po mikołajkach zapytałem kierowniczkę placówki, czego potrzebują prócz pieniędzy. Usłyszałem, że wolontariuszy, którzy pomogą podopiecznym i będą dla nich wsparciem. Musiałem to dobrze przemyśleć. Po dwóch tygodniach zdecydowałem się zostać wolontariuszem i jestem nim już 11 rok.

Wychowawcy poprosili, aby zajął się indywidualnie 12-letnim Tomkiem [imię zmienione]. - To był zdolny, ale leniwy młody człowiek. Typ urwisa. Tata w więzieniu. Matka się go wyrzekła. Interesował się elektroniką. Pomagałem mu w nauce. Żeby dodatkowo go zmotywować, obiecałem mój starszy telefon komórkowy, jeśli poprawi średnią ocen w szkole. W pół roku z 3,00 wyciągnął na 4,00. Odwiedzałem go w placówce przez kilka lat. Z wujka stałem się drugim tatą. Razem uczyliśmy się i rozmawialiśmy. Kontakt urwał się po wejściu Tomka w dorosłość. Słyszałem, że nie wszystko poszło w jego życiu dobrze. Nie każda historia kończy się happy endem. Na szczęście tych lepszych zakończeń jest dużo więcej.

Przyjdźcie pograć w bilard

Od pięciu lat nie ma jednego podopiecznego i pomaga wszystkim dzieciom. W placówce jest w każdy czwartek od godz. 16 do 18. - Odrabiam z nimi lekcje, gram w piłkę i rozmawiam. Nie wyobrażam sobie, że tego nie robię - przekonuje.

Dla domu dziecka organizuje też zbiórki prezentów i wycieczki. Wystarczy, że napisze post na Facebooku, wyśle mail do współpracowników i przyjaciół, że czegoś potrzebuje i jest natychmiastowy odzew. W ten sposób udało się zorganizować dzieciom piknik, wyjść do parku trampolin, na ściankę wspinaczkową, a w tym roku nawet pojechać do parku wodnego Suntago. Jak podkreśla - bez dobrych ludzi wokół przeprowadzenie tych akcji nie byłoby możliwe.

Odezwał się właściciel klubu bilardowego i zaprosił do siebie. Przygotował też poczęstunek. - Na zakończenie powiedział mi, że dzieci mogą przychodzić za darmo raz w miesiącu. Dzięki takim sytuacjom odzyskuję wiarę w ludzi - mówi.

Setki kanapek

Kiedy Rosjanie zaatakowali Ukrainę, Łukasz razem z mężem zaangażowali się w pomoc i poszli na dworzec zobaczyć, w jaki sposób mogą się przydać.

- To co zobaczyliśmy, było przerażające. Ludzie przyjeżdżali bez niczego, nie mieli nawet szczoteczki do zębów i bielizny na zmianę. Przestraszeni, zmęczeni, głodni. Postanowiliśmy zaprosić do mieszkania matkę z córką, które nie miały się gdzie podziać. Pierwszy raz gościliśmy w domu ludzi, których w ogóle nie znaliśmy - wspomina.

W domu zaczęli robić kanapki i przez kilka tygodni rozdawali je na dworcu. Wspólnie z grupą znajomych szukali też mieszkań dla uchodźców i pomagali je urządzać. - Patrząc na wspólną pomoc wielu wolontariuszy i wolontariuszek codziennie upewniałem się, że dobro istnieje - przekonuje.     

Łukasz nigdy nie korzystał ze wsparcia Fundacji Orange. - Jakoś umknęło mi, że mogę ubiegać się o granty. Potrzeb i pomysłów nie brakuje. Poprawię się - śmieje się.  

***

Spotkanie z Łukaszem Sujkowskim jest kolejnym odcinkiem cyklu, w którym przybliżamy wolontariuszki i wolontariuszy Orange Polska, zaangażowanych m.in. w pomoc naszym przyjaciołom z Ukrainy. Tutaj znajdziecie ich sylwetki: Ani Grodeckiej, Renaty Niezabitowskiej - Gerard, Janusza Osiadły, Kasi Barys, Cezariusza Banaszka, Grzegorza Wejkucia, Martę Sas-Witko, Aleksandry Kolędy-Lewandowskiej, Agnieszki Węcławek, Piotra Karni i Michała Ślempa.

Prawie 1 000 pracowników Orange Polska wspiera ponad 130 różnych inicjatyw m.in. dzięki grantom ufundowanym przez Fundację Orange. Aktualnie Fundacja Orange przyznała kolejnych 12 grantów w wysokości od 20 tys. do 50 tys. zł na długofalową współpracę wolontariuszy i organizacji pozarządowych. Chodzi o wsparcie inicjatyw na rzecz integracji społecznej wokół kryzysu humanitarnego.


Oferta

Niedzielna okazja i urodziny OPPO

Ewa Wróbel Ewa Wróbel
17 września 2022
Niedzielna okazja i urodziny OPPO

To już 18 lat od kiedy marka OPPO istnieje na rynku. Z tej okazji przygotowaliśmy coś specjalnego. Już w niedzielę warto śledzić naszą stronę. Smartfon OPPO A77 5G będzie dostępny za połowę ceny - to tylko 599 zł! Jak zawsze, możecie zapłacić na dwa sposoby - jednorazowo lub w 20 ratach 0%.

Jeśli szukacie solidnego smartfona w przystępnej cenie, OPPO A77 5G to odpowiedni wybór. Ma wszystko, czego można wymagać od nowoczesnego urządzenia do codziennego użytku - wraz z wbudowaną obsługą 5G i baterią o dużej pojemności. Pod obudową kryje się ośmiordzeniowy procesor, który minimalizuje zużycie baterii i zapewnia sprawne działanie wszystkich aplikacji. OPPO A77 jest wyposażony w duży wyświetlacz z częstotliwością odświeżania 90 Hz. Ma również 48-megapikselowy podwójny aparat z trybem retuszu portretów.

Warto się śpieszyć, bo liczba urządzeń będzie ograniczona.

Komentarze


Zielony Operator

Zajadamy się zdrowymi mikroliśćmi

Hanna Jaworska-Orthwein Hanna Jaworska-Orthwein
16 września 2022
Zajadamy się zdrowymi mikroliśćmi

W naszych biurach pojawiły się drewniane skrzynki z doniczkami pełnymi jadalnych roślin. Można sobie skubnąć i dodać do kanapki. Wyrosły na farmach wertykalnych, które w przyszłości mogą zapewnić ludziom żywność dobrej jakości, a przy tym są przyjazne dla środowiska.

Co je odróżnia od innych roślin? Wyrosły w zamkniętych pomieszczeniach, w pełni kontrolowanych warunkach, gdzie słońce zastępują lampy o odpowiednim spektrum światła oraz bez użycia pestycydów. Dzięki temu mają certyfikat rolnictwa ekologicznego. W Orange można się nim delektować w 11 biurach w całej Polsce, a dostarcza je firma „Listny Cud”.

Dobre dla zdrowia, dobre dla planety

Idea farm wertykalnych powstała jako alternatywa dla tradycyjnego rolnictwa i jest też odpowiedzią na rosnącą populację ludzi. Według obliczeń, abyśmy byli w stanie wyżywić ludzkość w ciągu następnych 40 lat musimy wyprodukować tyle samo żywności, co w ciągu ostatnich 8 tysięcy!

Farmy wertykalne to uprawy pionowe, w których poszczególne rośliny są umieszczone jedna nad drugą. Umożliwia to lepsze wykorzystanie powierzchni i sprawia, że uprawę można założyć niemal wszędzie, nawet w centrum dużego miasta. Mogą do tego posłużyć nieużywane pomieszczenia: stare hale, magazyny, piwnice, garaże, a nawet kontenery transportowe.

Uprawa odbywa się w specjalnie przystosowanych pomieszczeniach, co eliminuje wpływ warunków zewnętrznych, stając się niezależna od strefy klimatycznej i pogody. Farmer nie musi się obawiać, że uprawę zniszczy susza, grad czy mróz, a okres wegetacyjny trwa bez zakłóceń przez okrągły rok. Ważną zaletą jest mniejsze zużycie wody, w porównaniu do rolnictwa tradycyjnego - nawet do 90%. Woda krąży w obiegu zamkniętym, a to oznacza, że jest używana wielokrotnie.

Uprawa w warunkach kontrolowanych

Uprawa na farmach wertykalnych odbywa się w środowisku kontrolowanym przez człowieka i sterowanym komputerowo. Czujniki rejestrują kluczowe parametry uprawy: temperaturę, wilgotność, stężenie dwutlenku węgla, ilość soli mineralnych, pH wody i natężenie światła. Chodzi o to, żeby idealnie dopasować warunki panujące w pomieszczeniu do potrzeb konkretnych gatunków roślin i dzięki temu uprawiać je możliwie efektywnie. Na farmach mogą rosnąć różne gatunki roślin. Obecnie uprawiane są głównie mikroliście, sałaty, zioła, pomidory i truskawki.     

Farmy oczywiście potrzebują energii elektrycznej, ale dzięki zastosowaniu lamp LED zużywają jej mniej. Jednocześnie coraz więcej producentów wertykalnych na świecie w pełni przestawia się na odnawialne źródła energii.

Pomiędzy kiełkiem i dojrzałością

Skrzynki, które stanęły w naszych biurach automatycznie podlewają i naświetlają rośliny. Dzięki temu będą świeże przez minimum 7 dni. Mikroliście to pośrednia forma pomiędzy kiełkiem, a dojrzałą rośliną. Mają ok. 7-centymetrowe łodyżki, z których wyrastają przeważnie 2 listki. Są cenione przez dietetyków za to, że zapewniają nam witaminy, przeciwutleniacze oraz mikro- i makroelementy. Pracownicy mają do wyboru kilka gatunków listków. Wystarczy ściąć je nożyczkami przy samej ziemi, dodać do potrawy i rozkoszować się ich smakiem.

Moim zdaniem, farmy wertykalne mają szansę stać się oczekiwaną rewolucją w rolnictwie i przyciągnąć zainteresowanie tych, którzy nie odnajdują się w tradycyjnym rolnictwie.

Scroll to Top