Bezpieczeństwo

ChatGPT jako aplikacja? Niekoniecznie…

Michał Rosiak Michał Rosiak
09 marca 2023
ChatGPT jako aplikacja? Niekoniecznie…

ChatGPT to bez wątpienia bohater przełomu lat. Oparte na sztucznej inteligencji rozwiązanie, rozmawiające z nami niczym normalny człowiek, z końcem 2022 roku zawojowało wszelkie, również mainstreamowe media. I wpadło w oko cyberprzestępcom.

W sumie to żadne zaskoczenie. Sieciowi oszuści jak mało kto są świadomi panujących w internecie trendów. W końcu na wiedzy, co aktualnie jest popularne, "zarabiają". Nie zaskoczyło mnie, gdy w sieci pojawiła się aplikacja ChatGPT. Czy raczej coś, co ją udaje.

ChatGPT i-dużo-kresek

Strona hxxps://chat-gpt-for-windows[.]com od razu wzbudziła moje zaciekawienie. Być może niektórzy z Was zastanawiają się, czemu adres ma taką dziwną formę. To bezpieczniacka praktyka przy prezentowaniu złośliwych treści, by zaciekawiony internauta przypadkiem odruchowo nie kliknął. A czemu zaciekawiła? Być może zwróciliście uwagę na kreski, które ja lubię nazywać fachowo (lata dziennikarskiej pracy się odzywają) dywizami. To ostatnio częsta praktyka oszustów, którzy - jak sądzę - liczą, że ofiara pomyli '-' z '.'. Tym bardziej w sytuacji, gdy otworzy stronę na telefonie i tylko szybko rzuci okiem. Choć akurat w tym przypadku telefon nie wchodził w rachubę.

Moja AI zawsze pod ręką?

Biorąc pod uwagę problemy z "dobiciem" się do ChatGPT w ostatnich tygodniach taka aplikacja byłaby bardzo na rękę, nieprawdaż? Bez konieczności wchodzenia na stronę, odświeżania, czekania aż serwis będzie wreszcie dostępny... Szkoda tylko, że z ChatGPT wspólną ma tylko nazwę. Nawet nie łączy się z serwisem, poprzestając na okienku logowania.

A w tle, gdy ofiara nie widzi, łączy się ze złośliwymi serwerami, instalując infostealera Ducktail. Jeśli chcielibyście spojrzeć na bardziej szczegółową analizę tego paskudztwa, zapraszam po sąsiedzku na stronę CERT Orange Polska, gdzie "kaczemu ogonowi" przyjrzał się nasz ekspert Arkadiusz Bazak.

Co robić?

Czy raczej... czego nie robić? W każdym tekście na koniec wrzucam jakiś morał, bo nawet jeśli pisałem o czymś kilkanaście razy - nie zaszkodzi powtórzyć. Gdyby to było takie proste, to ludzie nie dawaliby się wciąż oszukiwać.

Nie ufaj stronom o dziwnie brzmiących adresach.

Nie instaluj na komputerze wszystkiego, co Ci wpadnie pod kursor, a na telefonie niczego spoza oficjalnego sklepu.

Jeśli bardzo, bardzo, bardzo chcesz coś zainstalował - wrzuć to najpierw na VirusTotala i sprawdź.

Uważajcie na siebie. Nie zawsze trzeba iść za trendem. Czasem warto się zastanowić. Dobra - w sumie w internecie zanim cokolwiek dziwnego klikniecie/zainstalujecie to ZAWSZE warto się zastanowić.

Komentarze

Łukasz
Łukasz 04:54 11-03-2023

Rozbudowuje sie technologia inaczej cyfrowy świat i coraz więcej jest tego dziadostwa.Mnostwo nowych sposobów aby nas okraść i trzeba na te wszystkie rzeczy uważać.Notka oczywiście jest mega potrzebna bo wciąż jesteśmy zagrozeni.

Odpowiedz
pablo_ck
pablo_ck 17:12 12-03-2023

Złote zasady bezpieczeństwa mam piszesz Michale Ja na swoim smartfonie ograniczyłem aplikacje do minimum. Aplikacja bankowa, Mój Orange, Payback, KtoMaLek, Snapseed, Messenger, Whatsapp i ze swojego podwórka emPediun i jeszcze FB, IG i Twitter których używam bardzo sporadycznie. Nad tymi 3 ostatnimi zastanawiam się czy nie usunąć kont, ale……dojrzewam do tego.

Odpowiedz

Sieć

Nie takie stacje straszne, gdy je pomalują

Kinga Galon Kinga Galon
09 marca 2023
Nie takie stacje straszne, gdy je pomalują

Łączność mobilna wymaga sieci komórkowej, a ta zależy od siatki stacji bazowych.  Wraz z rozwojem technologicznym idzie potrzeba zwiększenia pojemności sieci, a więc potrzebujemy coraz więcej stacji. Zwykle umieszczamy je na masztach słupach, dachach czy kominach. Czasem jednak najlepszą lokalizacją jest… zabytkowy budynek w centrum miasta. Postawienie tam stacji to duże wyzwanie. Musimy się nieźle nagimnastykować, żeby nie ingerowała ona w wygląd zabytku. Najpierw kilka przydatnych informacji, a potem pokażę Wam jak robimy to w Orange.

Stacja bazowa = łączność

Stacje bazowe to urządzenia, które wysyłają i odbierają fale radiowe, a więc dają nam łączność. Równanie jest banalnie proste: stacja bazowa = internet, połączenia, SMS-y. To jeden z najważniejszych elementów sieci telekomunikacyjnej. Mówiąc najprościej: bez nich sieć nie istnieje. Konstrukcyjnie składają się z dwóch części. Aktywnej, która wymaga zasilania oraz pasywnej, do której zaliczamy anteny i która zasilania nie potrzebuje. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, polecam wpis Z czego składa się stacja bazowa? To nie tylko wieża!  

Co ważne, każda ma ograniczoną pojemność, czyli jest w stanie „obsłużyć” pewną liczbę operacji i danych. Im więcej osób w danym miejscu, które w tym samym czasie dzwonią, wysyłają SMS-a czy korzystają z internetu, tym większej pojemności sieci i więcej stacji bazowych potrzebujemy. Największym wyzwaniem są centra miast, w których roi się od smarfonów, routerów, smartwatchy i wszelkiego rodzaju sprzętu, który potrzebuje sieci mobilnej. Dlatego sukcesywnie budujemy nowe stacje bazowe tam, gdzie to potrzebne, uzasadnione biznesowo i optymalne radiowo. Dzięki temu pojemność sieci wzrasta, a to daje użytkownikom lepszy zasięg i szybszą transmisję danych.

Rozejrzyj się dookoła

Zazwyczaj stacje bazowe umieszczamy na dużej wysokości – tak, aby dookoła było możliwie mało przeszkód. Dzięki temu fale docierają dalej (a więc mamy lepszy zasięg, który obejmuje więcej osób). Najczęściej na masztach telekomunikacyjnych, słupach energetycznych czy reklamowych, kominach. To standardowe lokalizacje i efektywne rozwiązanie pod względem jakości świadczonych usług i kosztów.

Niekiedy jednak pojawia się misja specjalna do wykonania. Z analizy technicznej wynika, że musimy zwiększyć pojemność na danym obszarze, czyli dostawić stację bazową, a najlepszym miejscem byłaby wieża ratusza miejskiego albo kościoła. W okolicy nie ma innej, tak dobrej lokalizacji. I wtedy wchodzimy my, cali na pomarańczowo.

Misja specjalna: zamaskować stację bazową

Zanim podniesie się głos tych, którzy bronią widoku nieskażonej technologią przestrzeni, dajcie mi chwilę na wytłumaczenie. Umieszczenie stacji na zabytku, a takimi w większości są kościoły i ratusze, to karkołomne zadanie. Cały proces odbywa się w konsultacji z Konserwatorem Zabytków. Wyraża on zgodę na ulokowanie stacji bazowej w danym miejscu i akceptuje jej wygląd – tak, żeby w możliwie małym stopniu ingerowała w otoczenie i „wtopiła się w tło”. Malujemy, maskujemy, chowamy za szybą. Robimy co tylko się da, żeby zachować naturalny wygląd zabytku, a jednocześnie poprawić jakoś sieci i internetu.

Zapraszam do galerii zdjęć, w której bawimy się ze stacjami w chowanego.

Stacje bazowe na kopule Kościoła pw. św. Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach. Poniżej zbliżenie.
Stacje bazowe przy oknie na kopule.
Stacje bazowe na Kościele Matki Bożej Jerozolimskiej przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie. Naprzeciwko jest Stadion Legii Warszawa – z pewnością kibice docenią „lepszy internet”, gdy będą chcieli wysłać zdjęcie z meczu do znajomych.
Stary Ratusz na rynku we Wrocławiu. Stację ukryliśmy na poddaszu za oknem. Z daleka nie widać? Z bliska też nie:)
Szklana szyba jest materiałem, który tłumi fale radiowe. Dlatego wymieniliśmy ją na identycznie wyglądający polimer, który jest „przezroczysty” dla fal. Drewniane elementy okna zastąpiliśmy poliwęglanem.
I jeszcze raz Wrocław - Hala Stulecia.
Syców na Dolnym Śląsku. Stacje bazowe w stylu gotyckim – pomalowane i wkomponowane w dzwonnicę z XIV wieku.
Puszczykowo niedaleko Poznania. Stacja umieszczona jest w tubie maskującej na dachu budynku. Tuba jest „lustrzana” i w ten sposób wtapia się w otoczenie.
Świątynia Opatrzności Bożej w Warszawie po raz pierwszy – pionowa stacja za oknem.
I po raz drugi – maskownica stacji bazowej, która wizualnie łączy się z budynkiem.
A na sam koniec smaczek z egzotycznego podwórka. Dubaj i stacja bazowa na czubku palmy.


Oferta

Smart mamy – ułatwienia dla rodziców

Beata Giska Beata Giska
08 marca 2023
Smart mamy – ułatwienia dla rodziców

To mój powrót na bloga. Ostatni post pisałam w pakiecie, jeszcze nierozpakowanym. Teraz z nową energią i z zupełnie inną perspektywą - sercem pełnym macierzyńskiej miłości i z oczami na zapałki po nadal nieprzespanych nocach - patrzę na otaczający nas świat. Ogarniam to już okiem mamy, choć ten tytuł jest już zarezerwowany na cykl Kasi Barys, który zresztą gorąco polecam.

Nadal będę Wam proponować oferty i promocje Orange – dostępne dla wszystkich. A jak tylko znajdę czas coś obejrzeć – też spróbuję podrzucić recenzję ciekawego filmu czy serialu. Na razie jednak opowiem trochę o tym, co działo się ostatnio i co może przyda się kolejnym przyszłym rodzicom.

Aplikacje dla ciężarnych i inne pomoce online

Julka to nasze pierwsze dziecko, dlatego wszystko było dla nas nowe. Już w ciąży ściągnęłam aplikację (a jest takich wiele), na której pokazywało, jak tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu rośnie i rozwija się taki mały owoc miłości. Od wielkości pestki od jabłka, po bycie malinką, gruszką, przybierającą z czasem wielkość arbuza. Oj jakie to było piękne (i jakie wtedy ciężkie!). Wiele wzruszeń gwarantowanych. Intrygujące jest obserwowanie zmian, otrzymywanie porcji informacji, co kształtuje się w tej niewielkiej istocie, jak ona się rozwija. Odkrycie czegoś, czego nie zobaczymy w żaden inny sposób.

Pomocne też są – i warto zapatrzeć w nie swojego smartfona – aplikacje pomagające skompletować wyprawkę. Podpowiadają, co jest potrzebne, w jakiej ilości sztuk. Możemy tworzyć tam własne listy zakupowe, odznaczając coś, co mamy. Fajną opcją są również dedykowane wyłącznie rodzicom i maluchom aplikacje oraz serwisy, gdzie można kupić używane lub nowe zabawki, mebelki czy ubranka. Warto popatrzeć, zaoszczędzić, dać drugie życie zupełnie niezniszczonym przedmiotom.

Internetowa baza wiedzy dla rodziców

Szkoły rodzenia również znajdziecie online. Jest to sporym udogodnieniem, szczególnie dla pań, które nie czują się dobrze w tym okresie i w domowym zaciszu – przed laptopem lub telefonem mogą oglądać kursy i dokształcać się. W internecie jest też dostępnych wiele tutoriali, podcastów, forów – treści, które ułatwią „obsługę” noworodka.

Są też specjalne kompozycje muzyki klasycznej, dostępne na YT, przygotowane do słuchania w ciąży, jak i potem do puszczania dzieciom: do usypiania, uspokajania, pozytywnie wpływające na rozwój mózgu malucha . A już przed samym przyjściem bobasa na świat – mi bardzo pomogła aplikacja do liczenia i notowania skurczy, z której korzystałam w szpitalu.

Smart gadżety przydatne przy małym dziecku

Jak mawia moja mama, świeżo upieczona babcia – teraz rodzice mają masę udogodnień. I to jakich inteligentnych. Wśród wyprawkowych polecajek znajdą się często elektroniczne sprzęty, takie jak:

  • monitor oddechu (sprawdzający czy bobo nie zapomni o oddychaniu w nocy);
  • ekspres do mleka (trzymający stałą temperaturę gorącej wody cały czas); 
  • podgrzewacz i sterylizator do butelek, jak również laktator – koniecznie elektryczny!
  • projektory na ścianę i karuzele nad łóżeczka (nie tylko grające, poruszające zabawkami, ale i puszczające na suficie delikatne wzory, oświetlenia);
  • zabawki emitujące biały szum – pomagający przy usypianiu i działający uspokajająco przy kolkach (tu też może pomóc suszarka, okap i ich odgłosy, choć u nas nic się nie sprawdzało niestety)
  • oczyszczacze i nawilżacze powietrza, by wszystkim łatwiej się oddychało;
  • elektroniczne nianie;

Hit – elektroniczna niania, czyli kamerka dla niemowlaka

Moim numerem jeden, używanym już od ponad roku, jest elektroniczna niania (popularne są np. marki Xiaomi). Można wybrać czy widok na łóżeczko chcemy oglądać na osobnym ekranie czy w aplikacji z telefonu. W ten sposób, gdy dziecko śpi – możemy zająć się domowymi obowiązkami lub mieć chwilę dla siebie, cały czas widząc (i słysząc), co dzieje się z naszą pociechą. Czy nie odkryła się, czy coś się nie dzieje.

Niektórzy mogą powiedzieć, że przecież jak maluch się obudzi, to to usłyszymy. Tak, ale mając małe dziecko zrozumiemy, jak cenny jest jego sen i jak ważne jest, by się nie obudziło, bo usypianie może być dla wszystkich ciężkie… I w ten sposób mogę spokojniej usiąść i puścić sobie serial, kątem oka sprawdzając i widząc, co robi moja córka, by w razie co szybko interweniować.

Roczniaki i ich pomocniaki

Co teraz, z perspektywy mamy już ponad rocznego malucha, się jeszcze przydaje? Koniecznie zaopatrzcie się, już od samego początku ciążku, w kartę pamięci do telefonu. Będziecie dokumentować, jak razem rośniecie, a od urodzenia dziecka każdy dzień to masa fotek, wspomnień, maleńkich kamieni milowych. Wszystko to zostaje sfotografowane. Tego się nie uniknie. Warto więc się przygotować na masę zdjęć, a wygodniej będzie mieć na to miejsce, niż ciągle czyścić zawartość smartfona.

Kolejnym ważnym krokiem jest rozszerzanie diety. Wtedy też pomocne są liczne aplikacje. Podpowiadają przepisy młodym mamom, mówią o składach produktów w sklepach, czy kolejności wprowadzania warzyw i owoców. Pomocne są też strony oraz media społecznościowe producentów jedzeń dla maluchów. Tam dużo jest inspiracji na samodzielne przygotowanie posiłków, nie tylko przy użyciu gotowych dań. Dodatkowo niektóre firmy oferują darmowe próbki i w ten sposób możemy przetestować wiele rzeczy.

Smartfony nie dla dzieci

Korzystajmy z tych wszystkich dobrodziejstw, by ułatwić sobie macierzyństwo i rodzicielstwo. Pamiętajmy jednak, by mimo wszystko, mimo takiej ilości rzeczy smart, znaleźć czas by odłożyć telefon, wszystkie sprzęty i po prostu pobawić się, pospędzać czas z rodziną. Jestem fanką idei, by smartfon i telewizor był pomocą, odskocznią dla rodzica, a nie zabawką czy gadżetem dostępnym dla malucha. On na to jeszcze będzie mieć czas. Na razie niech korzysta z beztroskich chwil, a wszystkie sprzęty niech będą w zasięgu starszych.

Zamykam więc laptopa i lecę do córki – poczytać wspólnie książeczki, a was zapraszam do dalszej lektury bloga.

Scroll to Top