Od momentu, gdy na kilka lat temu na rynek wróciły składane telefony, nie przestaję zastanawiać się, kto tak naprawdę jest grupą docelową tego typu urządzeń. Motorola razr 40 ultra, choć zrobiła na mnie wyjątkowe wrażenie - nie przyniosła odpowiedzi na to pytanie.
Jedno jest pewne - "składaki" w latach 20. XXI wieku to telefony zdecydowanie wyróżniające właściciela w tłumie. Żyjemy w czasach, gdy smartfon jest nieodłącznym elementem naszego życia, a by je ułatwić - musi być słusznych rozmiarów. Zatem już sam fakt, iż urządzenie po schowaniu do kieszeni nie wypycha jej niczym dwa kilogramy ziemniaków, jest godzien uwagi.
Kompromisy? Coraz mniej!
Składane urządzenie to jednak konieczność pewnych kompromisów. O tym, że taki smartfon tworzy stały związek z ładowarką pisałem - data przypadkowa :) - w tegoroczne walentynki, porównując poprzednią edycję Motorolowej "żylety" z konkurencją Samsunga. Zawias, co do którego chyba każdy mnie pyta, czy się aby nie rozpadnie? Wciąż raz na jakiś czas korzystam z Z Flipa 4 i nie ma nawet rysy ;) Mały ekranik? A tu mam akurat mieszane uczucia...
Z jednej strony bowiem od początku powrotu "składaków" traktuję je w specyficzny sposób. Zewnętrzny ekran to dla mnie miejsce, które informuje mnie, czy warto otwierać telefon - czy wystarczy mi spojrzenie na zewnętrzny ekran, by sprawdzić godzinę, czy powiadomienie, na które nie muszę odpowiadać. I wtedy na bia... tzn. na koniu w kolorze Viva Magenta wjeżdża ona. Motorola razr 40 ultra.
Motorola razr 40 ultra czyli ekran wielki i ekran bardzo wielki
To smartfon, którego nie da się przegapić, a ja już na pewno, w wersji, która trafiła do mnie na testy. Od czasu, gdy Motorola rozpoczęła współpracę z Pantone, jeśli chodzi o kolorystykę - a przecież kupujemy oczami! - nie ma sobie równych. Subtelne "Viva Magenta" na zawiasie przydało się, gdy musiałem wyjaśniać kolegom, że ten telefon nie jest różowy! Co więcej, plecki są pokryte wegańską skórą. Korzystanie z niej - w przeciwieństwie od brzmienia nazwy - nie jest ani trochę abstrakcyjne. Bardzo dobrze trzyma się dłoni, nie ślizga, a palce nie zostawiają śladów!
No i ekran. Ten przedni, ten właśnie, który wywołał wspominane mieszane uczucia. A to dlatego, że korzystając z telefonów z dwoma ekranami mamy w jakimś stopniu większe ryzyko, że któryś stłuczemy (no w końcu są dwa!). I o ile ryzyko uszkodzenia małej powierzchni w "składaku" starej generacji jest mniejsze, to tutaj nawet trzymając telefon złożony w kieszeni możemy go przecież porysować! Cóż - mimo, iż testowy, z kluczami go nie nosiłem, ale noszony normalnie w kieszeniach spodni, bluzy, czy kurtki, po trzech tygodniach nie "zarobił" żadnej rysy.
Po rozłożeniu mamy do czynienia z olbrzymią jak na dzisiejsze czasy powierzchnią 6,9 cala w szerokim "kinowym" formacie, złożony zaś to 3,6", również zajmujący całą powierzchnię telefonu. Pierwszy to AMOLED 165Hz, drugi to równie zacny pOLED. I na obu można uruchomić każdą aplikację! To, że można, nie oznacza, że każda zadziała dobrze. Przykładowo kodu QR biletu komunikacji miejskiej w aplikacji MobiWAWA nie było po prostu widać.
Aparaty czyli nie trzeba kompromisów
No bo przecież po co kupujemy smartfon jeśli nie po to, by robić zdjęcia (hehe). Z tyłu więc mamy 12 Mpix z zacnym światłem f/1.5, które - jak widać powyżej - nawet w nocy potrafi poradzić sobie naprawdę dobrze. Do tego 13 Mpix z kątem widzenia 108°, które jednak zdecydowanie woli dzień. Wspomniałbym też o aparacie do selfie, ale... po co? Motorola razr 40 ultra to składany telefon, sobie samemu można więc też robić zdjęcia głównym aparatem. Jeśli natomiast robimy fotkę komuś - na małym ekranie możemy ustawić albo śmieszny emotikon, wywołujący uśmiech fotografowanego, lub pokazać mu... to co widzi aparat, dzięki czemu "obiekt" będzie mógł się idealnie ustawić.
Mam wrażenie, że aparaty tegorocznej "żylety" są nieco lepsze od poprzedniej edycji. Do tego stopnia, że akurat w aspekcie fotograficznym nie trzeba w przypadku tego telefonu mówić o kompromisach. Czy są urządzenia z lepszymi możliwościami fotograficznymi? Bezdyskusyjnie! Pytanie tylko, czy Motorola razr 40 ultra to sprzęt, którego szukają zawodowcy od mobilnej fotografii?
Czy Motorola razr 40 ultra to smartfon wart zakupu?
Gdybym miał wybierać wśród "małych" składaków (tzn., używając nomenklatury Samsunga, Flipów, a nie Foldów) na pewno bym tę kandydaturę poważnie rozważył. To telefon wydajnościowo nie do zajechania, ze znakomitymi ekranami, (niemal) w pełni funkcjonalny nawet, gdy go nie rozkładamy. Natomiast fakt, że możemy go rozłożyć tylko trochę - daje znacznie większe, niż w jednobryłowcach możliwości fotograficzne.
Motorola razr 40 ultra to wizualnie to dla mnie jedno z najpiękniejszych urządzeń ostatnich lat. Czego mi w nim brakuje? Szybszego ładowania (33W to w dzisiejszych czasach to żadne "Turbo Power") i jednak nieco większej baterii (3800 mAh czasem dotrwa do końca dnia). I może nieco mniejszej ceny.
Komentarze
Mhm…..składaki co raz bardziej efektywnie zajmują rynek smartfonów. Mnie jakoś to rozwiązanie „odstrasza”. Ale może kiedyś przyjdzie pokusa na Rometa
Odpowiedz