Bezpieczeństwo

Do stu razy sztuka?

10 listopada 2016

Do stu razy sztuka?

100. Tyle prób złamania naszego hasła – według National Institute for Standards and Technology, amerykańskiego odpowiednika naszego Głównego Urzędu Miar – może podjąć cyberprzestępca w okresie 30 dni, zanim usługodawca będzie miał obowiązek zablokować do momentu wyjaśnienia dostęp do naszego konta (przyjmijmy, że zanim zmieniłe, to chodziło mi kąt w sieci, dobra? 🙂 ). Pewnie powiecie, że to mnóstwo i bruteforce’ujący są bez szans? No może niekoniecznie.

Jak myślicie, w ilu próbach przed bruteforcerem poległoby Wasze hasło? Ja się nie liczę, ja mam zboczenie zawodowe, moje łamałoby się latami. Tym niemniej, według badań naukowców z Uniwersytetów w Pekinie i Fujian oraz z brytyjskiego Lancaster University, wystarczy, by atakujący znał niewielką ilość naszych tzw. PII (Personally Identifiable Informations, osobiste informacje identyfikujące), jak np. imię i datę urodzenia, by szansa na odgadnięcie klucza do naszego cyfrowego „ja” wyraźnie wzrosła. Jak wyraźnie? Przy 100 próbach prawdopodobieństo trafienia wyniosło 20%, zaś jeśli atakujący mógł podjąć milion prób, miał 50 procent szans, że któraś z nich zakończy się sukcesem!

Używane przez badaczy rozwiązanie TarGuess w wersjach III i IV korzysta także z tzw. siostrzanych haseł, próbując odgadnąć hasło danego użytkownika na bazie haseł przyporządkowanych do tego samego adresu, odkrytych przy innych wyciekach. Jak myślicie, jak bardzo wzrosło prawdopodobieństwo trafienia przy zaledwie 100 próbach? Ano „nieznacznie” – do 73 procent!
Co zatem zrobić, by uniknąć złamania hasła w opisywany powyżej sposób? Będę się powtarzał do bólu i obawiam się, że do końca świata znajdzie się jeszcze wcale niemała grupa, która się tego nie nauczy:
nie używać PII do budowania haseł
nie dublować haseł przynajmniej w przypadku serwisów, gdzie przechowujemy dane wyjątkowo wrażliwe
To naprawdę proste i wiele nie wymaga.

Udostępnij: Do stu razy sztuka?

Bezpieczeństwo

Bezpieczne WiFi, czyli czasami bierzcie przykład z Włochów

8 września 2016

Bezpieczne WiFi, czyli czasami bierzcie przykład z Włochów

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy dbali o moje samopoczucie i martwili się, że pracuję na urlopie 🙂 Nie jest ze mną aż tak źle, pracoholizm nie grozi – po prostu założyłem, że przyzwyczailiście się do cotygodniowych tekstów o bezpieczeństwie, więc napisałem parę na zapas.

A przez ten cały czas byczyłem się głównie we Włoszech, które zainspirowały mnie do dzisiejszego, krótkiego acz treściwego wpisu. Raz na jakiś czas, w miarę regularnie, przypominam Wam i ostrzegam w kwestii korzystania z publicznych sieci WiFi. O ile w kraju możemy nie być bardzo zdesperowani, bo wielu z nas dysponuje sporym pakietem danych, za granicą sytuacja nie wygląda już tak różowo. Wtedy chętnie podpinamy się pod dowolne WiFi, a to, jeśli przestępca też dysponuje hasłem do sieci, bądź w ogóle podstawił własną, może się skończyć podsłuchiwaniem naszego ruchu sieciowego.

Jak radzą sobie z tym Włosi? Dwojako. Usiłując podłączyć się do WiFi z tamtejszych McDonaldów musimy założyć konto, z loginem i hasłem, podając… numer karty płatniczej. Szczęśliwcy mogą wpisać hasło, które dostaną SMSem, ale w tej grupie są mieszkańcy bodaj sześciu krajów (dokładnie sześć numerów kierunkowych +xx). Do tego zmusza nas tamtejsza ustawa antyterrorystyczna. Naszego kraju tam zabrakło, więc akurat w tej sytuacji z ciężkim sercem wybrałem brak internetu.

W restauracjach jest już inaczej i znacznie lepiej. Zastanawiam się, czy hasła do sieci dostępnych np. w restauracjach (reklamujących się również hasłem „Free WiFi!”) to też efekt ustawy, bo tam akurat zęby bezpieczniaka się szczerzą a serce roście. Wyobraźcie sobie – otwieracie menu, na ostatniej stronie są dane restauracyjnej sieci: nazwa (zazwyczaj nie związana z restauracją, np. TIM-357864) i hasło. Nie byle jakie hasło – w żadnej sieci, z których korzystałem, hasło nie liczyło mniej, niż 12 znaków, nigdzie nie było wyrażeń słownikowych, zazwyczaj były to zbitki kompletnie losowych znaków. Oczywiście dla chcącego nie ma nic trudnego, cyber-przestępca może po prostu też przyjść na obiad, zalogować się najpierw do sieci, a potem… domyślnym hasłem do lokalnego routera (testowałem, ale ciiii…), ale wymaga to już od niego nieco więcej zachodu. Idealnie więc nie jest i przy publicznej sieci nigdy nie będzie, ale jakoś czułem się lepiej, niż przy sieci o SSID: „Nasz Hotel” i haśle: „123KochamHotel”.

Udostępnij: Bezpieczne WiFi, czyli czasami bierzcie przykład z Włochów

Bezpieczeństwo

I nie będziesz dublował haseł swoich

9 czerwca 2016

I nie będziesz dublował haseł swoich

Nie przepadam za pisaniem tydzień po tygodniu o tym samym, ale zobaczyłem ciekawy wpis u Briana Krebsa i jestem ciekaw Waszej opinii. Obiło Wam się pewnie o uszy – czy raczej oczy – że ostatnio cyber-przestępcy dostali świra jeśli chodzi o kradzieże danych autoryzacyjnych do dużych firm/serwisów, a liczba „wyciekniętych” w ciągu kilku miesięcy haseł zbliżyła się już chyba do miliarda. Dlatego też najważniejsi gracze na rynku wpadli na nieco przewrotny pomysł i w sytuacji, gdy wykradziona baza była już dostępna… porównywali loginy z danymi z własnej listy użytkowników, w kolejnym kroku porównując hashe haseł. Jeśli w obu przypadkach zapalała się „zielona lampka” – użytkownik otrzymywał informację z sugestią zmiany hasła, lub wręcz link z jego resetem, którego kliknięcie było warunkiem ponownego zalogowania się na konto. Z tego typu działań znani są póki co Netflix i Facebook, ale nie dałbym sobie ręki uciąć, że są w tej materii jedyni.

A jak Wam podoba się ten pomysł? Ja, jako zwolennik permanentnej edukacji, wychodzący z założenia, że nigdy nie zabraknie ludzi, którym o bezpieczeństwie myśleć się nie chce, nie mają na to czasu, mają to gdzieś* (*-niepotrzebne skreślić) i tego typu informacja na pewno nie przeszkodzi. Powiem więcej – zdecydowanie brakuje mi proaktywności u wielu dostawców treści, dla których wciąż hasło o długości ośmiu znaków wystarcza, a ich systemy akceptują nawet 11111111. Dlaczego? Czyżby bali się tego, że ludzie zaczną się irytować, że muszą wymyślać bardziej skomplikowane hasła? To trochę tak, jak czepianie się kasjerki w sklepie, że mając wątpliwości co do naszej tożsamości, prosi o okazanie dokumentu ze zdjęciem, żeby sprawdzić, czy nazwisko jest takie same, jak na karcie płatniczej. W obu przypadkach powinniśmy dziękować, za to, że o nas dbają!

Bo choć w badaniu CyLab (badawczego ramienia Carnegie Mellon University Security&Privacy Institute) 79 procent respondentów rozpoznało, które z prezentowanych im haseł są mocne, wciąż pozostaje 21% potencjalnych „klientów” opisywanych aktywności. A po stokroć bardziej wolałbym przeczytać: „Ranyboskieojezusmariazmieńhasłonatychmiast!” niż przekonać się, że do części serwisów nie zdołam się już zalogować. Nawet jeśli to społecznościówki, czy serwisy VOD, bo zakładam, że haseł do poczty, czy banku (!) nigdzie nie dublujecie. Prawda?

Frontpage graphic: Pixabay.com

Udostępnij: I nie będziesz dublował haseł swoich

Bezpieczeństwo

Sezon na hasła. Twoje hasła.

2 czerwca 2016

Sezon na hasła. Twoje hasła.

Ostatnimi czasy regularnie w internecie pojawiają się kolejne informacje o wyciekach haseł, w efekcie czego kolejnym tysiącom, milionom, a czasami nawet dziesiątkom milionów (65 mln rekordów z bazy serwisu mikroblogowego Tumblr) internautów rośnie tętno i pojawiają się myśli, czy aby przypadkiem w tym wycieku nie znalazło się ich hasło. Warto zatem odświeżyć parę rad i dobrych praktyk jak uniknąć – nie, nie włamania, tu niestety niewiele od nas zależy – stresu związanego z wyciekiem. Sporo (jeśli nie wszystkie) tych rzeczy było już na blogu, ale zawsze warto sobie przypomnieć.

* Twórz hasła o długości 13 lub więcej znaków

Związane z tym zachowanie cyber-przestępców określam mianem „syndromu złodzieja samochodowego”. Wiadomo bowiem, że jeśli złodziej uprze się kradzież konkretnego auta to zrobi to, niezależnie od tego, jak będziemy usiłowali mu przeszkodzić. Zazwyczaj jednak, widząc zabezpieczenia, poszuka auta, które ma ich mniej (albo wcale). W przypadku łamania haseł, służące do tego programy zazwyczaj ustawione są na łamanie haseł liczących do 8, a w szczególnych przypadkach do 12 znaków. Po pierwsze dlatego, że im dłuższe hasło, tym więcej czasu zajmuje jego złamanie, po drugie zaś – prostych (żeby nie rzec prostackich) haseł w wykradzionej bazie będzie tyle, że zasadzanie się na wszystkie będzie dla złodzieja stratą czasu.

* Nie twórz haseł z oczywistych wyrażeń słownikowych

Tych akurat przestępca (czy raczej program, którego używa) może szukać niezależnie od długości hasła.

* Dla każdego serwisu w którym trzymasz jakiekolwiek wrażliwe dane, wymyśl indywidualne hasło.

Wtedy nawet jego ewentualne złamanie, nie zagrozi Twoim kontom w innych serwisach i nie będziesz musiał/a desperacko zastanawiać się, gdzie jeszcze miałeś/aś takie hasło.

* Nie każde hasło musi być absurdalnym nieropoznawalnym bełkotem.

W końcu masz je jakoś zapamiętać (chyba, że korzystasz z menedżera haseł). Możesz np. zbudować sobie taki sam trzon dla haseł i potem dodawać do nich dodatkowe znaki, zależne od konkretnego serwisu (np. moj[TRZONHASLA]BANK)

* Jeśli serwis wymaga w haśle wielkich i małych liter, cyfr i znaków specjalnych, nie twórz hasła WIELKIEmałe123!?

To jest najpopularniejsza maska w przypadku haseł, chyba każdy soft do łamania haseł szuka najpierw według niej.

* Używaj menedżera haseł (KeePass, LastPass, 1Password, itd.).

Wtedy Twoje hasła mogą być beznadziejnym bełkotem, bo i tak nie widzisz ich na oczy. Ale pamiętaj by hasło do menedżera było ekstremalnie silne. I nie zapomnij go 🙂 Np. zostaw na kartce w znanym sobie miejscu w domu. Tak na wszelkich wypadek. I nie pod klawiaturą ani na monitorze 🙂

* Korzystaj z uwierzytelniania dwuskładnikowego.

Wtedy nawet jeśli ukradną bazę i złamią Twoje genialne hasło, zobaczą pytanie o kod z aplikacji albo SMSa i pewnie zrezygnują.

 

Udostępnij: Sezon na hasła. Twoje hasła.

Bezpieczeństwo

Napisz hasło… odwrotnie

30 kwietnia 2015

Napisz hasło… odwrotnie

Zastanawiałem się ostatnio w jakim stopniu wpływ na to, że ponoć – wedle wyników niektórych badań – czujemy się w naszym miastach coraz bezpieczniejsi ma wpływ to, że przestępcy coraz częściej przenoszą się do internetu? Dla młodego pokolenia kryminalistów wyciąganie portfeli z naszych kieszeni jest passe – a poza tym po co to robić, skoro kraść przez sieć jest często znacznie łatwiej?
Dawno nie było na blogu nic o hasłach, lecz gdy czytam kolejne informacje o wykradzionych danych autoryzacyjnych lub – co gorsza – tych o znacznie bardziej delikatnym charakterze, odnoszę wrażenie, że temat jest jak najbardziej na czasie. Każdy kolejny news o wykradzionych tożsamościach udowadnia bowiem, że mówienie o konieczności stosowania bezpiecznych haseł nie jest tylko naszym bezpieczniackim pustosłowiem. I nie ma też co łudzić się, że „mojego konta nie okradną, mam tam mało pieniędzy, nie opłaca się” – wystarczy 20 osób, które przez swoją niefrasobliwość zostawią szeroko otwarte wirtualne drzwi do swoich jak najbardziej realnych pieniędzy. A nie sposób nie przyznać racji Francisowi Baconowi, który ponad 4,5 wieku temu napisał w liście do Hrabiego Essexu, że okazja czyni złodzieja…
Co zatem robić? Przede wszystkim jeśli już uprzecie się na łatwe do zapamiętania hasło do wielu serwisów, niech będą to wyłącznie witryny, gdzie nie trzymacie wrażliwych danych, a jedynie nazwę użytkownika i ewentualnie e-mail. Jeśli serwis wymaga adresu poczty elektronicznej, np. do zatwierdzenia konta, a nie potrzebujecie go upubliczniać, warto skorzystać z tzw. maili tymczasowych – zmniejszacie wtedy ryzyko, że „kombajny”, czyli roboty szukające po sieci „samotnych” adresów, trafią akurat na Wasz, co prędzej, czy później może się skończyć phishingiem, choćby takim, jak w jednym z poprzednich wpisów.
W przypadku kluczowych danych autoryzacyjnych, przede wszystkim do systemów bankowości elektronicznej, ale również wszędzie, gdzie podajecie prywatne dane (tak, Facebook, czy nk.pl również!), a także do innych usług, gdzie można się pod Was podszyć (choćby wszelkie webmaile) nie warto już ryzykować. Zarówno w kwestii złożoności hasła, jego niepowtarzalności, jak i dublowania haseł ze wspominanych wcześniej forów. Nawet hasło teoretycznie silnie, ale używane w kilku miejscach, znacznie traci na jakości (według jednego z serwisów – menedżerów haseł – gdy siła hasła, używanego do jednego serwisu, wynosiła ok. 60 proc., przy stosowaniu go na 22 witrynach spadła do… 3,1 proc.!). Liczące się serwisy coraz częściej oferują uwierzytelnienie dwuskładnikowe – po wpisaniu hasła na telefon użytkownika przychodzi SMS z dodatkowym kodem do wpisania – rosną koszta, ale zysk wizerunkowy zdecydowanie je przerasta. Nawet wtedy jednak hasła do kluczowych witryn warto systematycznie zmieniać, jeśli nie raz w miesiącu, to przynajmniej raz na kwartał. I nie ma co zasłaniać się słabą pamięcią. Wystarczy zapamiętać – albo nawet zapisać 🙂, dzięki temu u mnie np. bezpieczne hasło… wisi przyczepione przy biurku – jedno, a resztę najpierw wygeneruje, a potem zapamięta wspominany wyżej menedżer haseł. Naprawdę warto.

Udostępnij: Napisz hasło… odwrotnie

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej