Karty lojalnościowe – mam wobec nich mieszane uczucia. Bo oczywiście miło jest dostawać 10. kawę gratis, 30 proc. zniżki na ulubiony kosmetyk, czy 50 zł bon na zakupy. Z drugiej strony niefajnie jest nie mieć karty, gdy wyskoczysz na kawę z nową torebką albo zgubisz ją w czeluściach starej. Ja noszę w swojej kilkadziesiąt kart lojalnościowych, w oddzielnym etui, bo w portfelu juz się nie mieszczą. Od dawna czekałam na rozwiązanie, które uwolni mnie od konieczności wertowania kart, kartoników i papierowych kuponów i pozwoli szybko załatwić sprawę przy kasie.
No i jest. Warszawski startup TapOn stworzył aplikację, która jest jednym, wspólnym programem lojalnościowym dla wielu sklepów, a przy okazji pozwala na tzw. cross promocje (np. tablet+ zniżka na gadżety w innym sklepie).
A zaczęło się, jak zwykle, od potrzeby. Michał, twórca TapOn, współpracował wcześniej z salonami kosmetycznymi, restauracjami, hotelami. W momencie, gdy liczba kontrahentów zaczęłą go przerastać, postanowił stworzyć narzędzie do sprawnej komunikacji. Zaczynał od 3. osobowego zespołu, który dzisiaj liczy 20. osób. Centrum dowodzenia mają na Saskiej Kępie, ale nie ograniczają się do Warszawy. Wspólnie wybraliśmy się na zakupy – zobaczcie, jak wygląda tapowanie w praktyce.
Pozostaje mi życzyć Pauli i Michałowi, żeby ich aplikacja nie była jedną z wielu, tym razem w komórce.
Jedyne, czego się obawiam, to to, że dzięki takiej aplikacji sieci handlowe będą wiedziały o mnie więcej, niż sama chciałabym ujawnić. Tak było w głośnej w USA sprawie, gdy ojciec dowiedział się o ciąży nastoletniej córki dzięki przesłanym przez drogerię kuponom rabatom na produkty dla niemowląt. Dlatego zawsze warto zastanowić się, jakie informacje o sobie chcemy udostępniać. Jeśli zainteresował Was temat programów lojalnościowych, polecam tekst Piotra Turka na Antyweb: Co wiedzą o nas twórcy programów lojanościowych
Jeśli macie, lub znacie fajny startup i chcecie zrobić wspólny biznes z Orange, koniecznie powinniście zgłosić się do Orange Fab (pod linkiem formularz).