Odpowiedzialny biznes

Wszystkie bramki Legii w Lidze Europy

8 listopada 2013

Wszystkie bramki Legii w Lidze Europy

Złoty interes Fiorentiny

Nie pamiętam dokładnie, kiedy o Rafale Wolskim pomyślałem, że będzie wielkim piłkarzem. Jeśli mam zgadywać, to stało się to zaraz po tym, jak były piłkarz Legii płaskim strzałem pokonał bramkarza Widzewa Łódź w październiku 2011 roku. Domyślam się, że zdecydowana większość ligowców próbowałaby – będąc na miejscu „Wolaka” – efektownego, mocnego uderzenia, w samo okno; strzału, jakich wiele na ekstraklasowych boiskach, zakończonego interwencją chłopca do podawania piłek albo przechodniów z pobliskich ulic.

Ale Wolski nie jest jednym z tysiąca piłkarzy, on jest jednym na tysiąc – przynajmniej w polskiej ekstraklasie. Ówczesny 19-latek uderzył z dwudziestego metra – od niechcenia, jakby był na treningu, lekko, po ziemi, obok rzucającej się na pikę dwójki obrońców. A najpiękniejsze w tej akcji było to, że jeszcze przed strzałem wiedział, że za chwilę będzie cieszył się z gola – jakby robił to setki razy, przed wielotysięczną publicznością. Skauci z Włoch musieli widzieć i to zagranie, i wiele innych, dlatego nie dziwi ich uporczywość w finalizacji transferu.

Nie chcę, by powstała z tego laurka, bo przecież ten gołowąs jeszcze nic wielkiego nie osiągnął – raptem kilka meczów w ekstraklasie, kilka w Lidze Europy. Ale z Krzyśkiem się nie zgodzę – doświadczenie nie ma tu nic do rzeczy. Brak ogrania przestaje mieć znaczenie, kiedy patrzy się na grę Wolskiego; na to, jak przyjmuje piłkę, jak się z nią odwraca, jak podaje, uderza, jak robi zidane’owską ruletę. Technika. To słowo-klucz w ciekawym przypadku Rafała Wolskiego.

Klub z Serie A zrobił złoty interes, szkoda tylko, że kosztem Legii Warszawa. Aktualny lider ekstraklasy za sezon lub dwa mógłby zarobić na Wolskim nie trzy, a trzynaście milionów euro. Wierzę – może naiwnie – że za takie właśnie kwoty Wojskowi już niedługo będą sprzedawać swoich wychowanków.

Trochę żal, że Wolski opuszcza ekstraklasę, bo to talent czystej wody, zauważony wiele miesięcy temu nie tylko przez Fiorentinę, ale też Borussię i Udinese. Doceniony przez dziennikarzy zza oceanu, którzy nie mieli wątpliwości umieszczając go obok diamentów z Barcelony, Chelsea i Bayernu. Krzyśku, tyle osób nie mogło się mylić!

Tomasz Sobczyk

Dobry biznes Legii

Nie ukrywam, jestem zaskoczony transferem Rafała Wolskiego do Fiorentiny. Chłopak przez kilka miesięcy nie kopał piłki, a mimo to podpisał kontrakt z silnym zespołem z Serie A. Legia zarobiła na transferze całkiem spore pieniądze. Można nawet powiedzieć, że zrobiła dobry (złoty to byłoby jednak za duże słowo) interes.

Tomasz, trochę rozbawiłeś mnie z tymi 13 milionami. Nawet, gdyby Wolski utrzymał przez dwa lata formę sprzed kontuzji, to nie wierzę, że jakiś klub wyłożyłby za niego takie pieniądze. Jeszcze trochę poczekamy aż zagraniczne kluby będą płaciły po 10 i więcej milionów euro za polskich ligowców. W tym przypadku to Legia zrobiła dobry biznes.

Wolski to bez dwóch zdań utalentowany zawodnik z tzw. „papierami na grę”. Na tle ligowej młócki wyróżniający się techniką i inteligencją w grze. Jego wielkim atutem jest także wiek. Skoro taki utalentowany, to dlaczego dziwi mnie jego transfer do Włoch? Już tłumaczę.

Otóż wybitne występy Wolskiego w ekstraklasie można policzyć na palcach jednej ręki. No dobra – dwóch rąk. W europejskich pucharach grywał on tylko ogony, a w reprezentacji Polski jeszcze nie zaistniał. Krótko mówiąc – Wolski z dużą piłką nie miał jeszcze kontaktu.

Polak sporo ryzykuje jadąc do Włoch. Nie twierdzę, że przepadnie tam z kretesem, ale mam też spore wątpliwości czy sobie poradzi w Serie A. Po pierwsze, będzie musiał odbudować formę po kontuzji (w Polsce byłoby mu łatwiej). Po drugie, zmierzy się z inną piłkarską rzeczywistością.

Fiorentina sprowadzając Wolskiego też podjęła ryzyko. Można nawet powiedzieć, że kupiła kota w worku. Bo niby Wolski ma potencjał, ale – jak już wspomniałem – wielką piłkę oglądał tylko w telewizji. Dopiero Serie A zweryfikuje jego umiejętności.

Tomasz, skauci to tylko ludzie – również się mylą. Dla przykładu podam jedno nazwisko – Dawid Janczyk. Nie chcę być złym prorokiem w przypadku Wolskiego, ale przewiduje, że Polak zasiądzie na ławce. Oby się tylko do niej nie przykleił na stałe. A tak opcja niestety wchodzi w grę.

Krzysztof Smajek

 

 

 

Udostępnij: Wszystkie bramki Legii w Lidze Europy

Odpowiedzialny biznes

W obronie kibica Legii obrażanego na Facebooku

8 października 2013

W obronie kibica Legii obrażanego na Facebooku

Na profilu „Je… Legię”, który na Facebooku lubi ponad 7 tysięcy osób, opublikowano zdjęcie cieszącego się kibica Legii z dziecięcym porażeniem mózgowym. Sprawę nagłośnił Przemysław Iwańczyk, administratorzy FB zdjęcie usunęli, pozostało jednak zażenowanie i pytanie – czy piłka nożna to wartość, czy raczej kopalnia chamstwa, chuligaństwa, rasizmu.

Zdarza się, że tymi pierwiastkami futbol emanuje – niezaprzeczalnie. Tyle tylko, że nawet jeśli jest to dziełem tysięcy kibiców, nadal w skali globalnej stanowi niewielki wycinek. Mało tego – będąc w centrum zainteresowania – piłka może łączyć, rozwijać, wywoływać dyskusje. W tym przypadku tak właśnie się stało – intencją było szykanowanie, efektem – masowa obrona skrzywdzonego chłopaka.

Zanim zdjęcie usunięto z profilu, zdążył je skomentować piłkarz Legii, Jakub Rzeźniczak. Oto fragment: „Ludzie, współczuję waszym rodzicom, że tak Was wychowali. Bartek, chłopak ze zdjęcia, powinien być dla Was przykładem i możecie mu jedynie buty czyścić (…)”. Kiedy później piłkarz wstawił link do tekstu o tej sprawie na swoim profilu, posypały się pozytywne komentarze internautów. „Choć jestem kibicem Lecha, to szacunek dla Rzeźniczaka, że tak zareagował”, „Nieważny kolor szalika. Jakby to był kibic Lecha czy Wisły czy Sandecji Nowy Sącz to świństwo byłoby takie same. Pamiętajmy o tym!”. Jak pisał sport.pl, niepełnosprawni fani Legii chcą poruszyć ten temat na spotkaniu z przedstawicielem Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych.

Zdjęcie i szykana przypomniały zatem coś ważnego – to, co złe w piłce, wypływa od mniejszości i natychmiast jest gaszone przez znacznie szerszy krąg tych, którzy w piłce chcą widzieć pozytywne wartości. Słynni piłkarze wywodzący się ze slumsów nauczyli nas, że piłka nożna daje szansę każdemu. Nawet dzieciak, który nie chodzi do szkoły i nie ma butów z chipem, może pewnego dnia zadziwić nas na ekranie telewizora. Ale jest coś jeszcze – każdy człowiek z drugiej strony, ten, który w ekran się wpatruje – może czerpać z futbolu garściami. Więź, radość, gorycz. Niezależnie od tego, kim jest, jak wygląda i co czuje.

Sportowcem i kibicem może być każdy. Dziękujemy chłopakowi ze zdjęcia, że nam o tym przypomniał.

Udostępnij: W obronie kibica Legii obrażanego na Facebooku

Odpowiedzialny biznes

Legia Wielka Lipa

4 października 2013

Legia Wielka Lipa

Wobec przepychanek akcjonariuszy w Śląsku Wrocław mówiło się o możliwej degradacji zespołu do IV ligi, gdzie na pięknym stadionie miałyby się toczyć mecze z takimi drużynami jak Sokół Wielka Lipa. Z całym szacunkiem dla tej wioski o niefortunnej nazwie – z punktu widzenia młodzieżowego slangu – wczoraj zobaczyliśmy Legię „Wielką Lipę”, i to nie w lidze regionalnej, lecz w tej europejskiej.

Jest w tejże lidze 48 drużyn, a Legia jest jedną z sześciu najsłabszych, które nie zdobyły dotąd punktu. Skoro cięgi w Lidze Mistrzów zbiera Steaua, od której Legia była słabsza, a i w Lidze Europy polski zespól dostaje łomot, to jak dramatyczny musi dziś być poziom polskiej piłki?!

Kiedy decydujące o awansie do LM mecze oglądali z wysokości trybun Dwaliszwili i Pinto, w mediach nieco podważano decyzje trenera Urbana. Za postawę we wczorajszym spotkaniu krytykowani są obaj gracze. Podobnie oceniono grę Michała Żyry, którego forma wydawała się zmierzać wreszcie w dobrym kierunku po dobrym występie ligowym. Adam Godlewski, pisząc list otwarty do Waldemara Fornalika na łamach „Piłki Nożnej”, znalazł nawet miejsce dla Żyry w reprezentacji Polski, dodając, że tę kandydaturę podsuwali też inni eksperci. Niestety, to po błędzie Żyry padł wczoraj gol, przy którym zawinił też Wojciech Skaba, który nie wykorzystuje szansy na wyjście z cienia kontuzjowanego Kuciaka. Kadra szeroka, Legia silna jak nigdy, ale wciąż mamy „wielką lipę”.

Humory poprawił nam Adrian Mierzejewski, strzelając gola i asystując w meczu przeciw Lazio. Inna sprawa, że Trabzonspor z Polakiem w składzie może w najbliższej kolejce kompletnie pozbawić Legię szans na awans do fazy pucharowej. Bramki PSV strzegł Przemysław Tytoń i nie dał się pokonać (wygrana 2:0 z Czarnomorec Odessa). Cały mecz rozegrali też Damien Perquis (Rijeka – Betis 1:1) i Jarosław Fojut (Tromso – Sheriff Tiraspol 1:1). W barwach Bordeaux w drugiej połowie meczu na boisko wszedł Ludovic Obraniak.

Udostępnij: Legia Wielka Lipa

Odpowiedzialny biznes

Hit na boisku, kit w telewizji a tytuł dla Legii

17 maja 2013

Hit na boisku, kit w telewizji a tytuł dla Legii

Jutro największy hit rundy wiosennej Legia -Lech i największy kit rundy wiosennej godzina transmisji wybrana przez TVP. Na stadionie będzie komplet widzów a przed telewizorami jakaś jedna piąta tych, którzy obejrzeliby mecz gdy był o 18.00 lub 19.00. O tej godzinie niestety nie można nadawać meczu bo leci w programie 1 TVP – „Ojciec Mateusz” odc. 120, później program rozrywkowy „Ale mądrale” i zaraz potem „Bob Budowniczy” i Wiadomości a na TVP 2  – Panorama, Sport, „Postaw na milion” odc. 61. Serdecznie dziękujemy.
Zanim jednak rozpocznie się jutrzejszy Bob Budowniczy na boisku wszystko się wyjaśni. Jeśli wygra Legia, będzie miała 5 punktów przewagi i  już tylko nieszczęście zabierze jej tytuł ( choć patrząc na ubiegły sezon – Legia potrafi zmarnować każdą przewagę). Jeśli będzie remis lub wygra Lech gramy do końca – bo każde potknięcie w ostatnich trzech kolejkach będzie na wagę tytułu. A ostatnie trzy kolejki to dla Legii mecze wyjazdowe z Wiedzem i Ruchem i ostatni pojedynek na Łazienkowskiej ze Śląskiem. Później ewentualna feta, które już obawiają się władze stolicy. Lecha czekają pojedynki  – na wyjeździe z Podbeskidziem i u siebie ze Śląskiem oraz Koroną. Więc w przypadku sukcesu feta i stres dla władz Poznania, po meczu z Kielczanami.
Zanim jednak ktoś będzie fetował jutro Legia w bardzo himerycznej formie musi powstrzymać Lecha, który od wielu tygodni rozjeżdża kolejne zespoły i w Warszawie to on dla wielu komentatorów jest faworytem. Każda seria kiedyś się kończy i piłkarze Legii dziś wierzą, że seria Kolejarza zakończy się właśnie w sobotę. Nie ośmielę się prorokować kto wygra lub czy będzie remis – bo w takich meczach ważna jest nie tylko forma, grają nie tylko nogi, ale nie mniej ważna jest głowa i odporność na stres. Mogę dziś jedynie strzelać jak każdy kibic. I strzelam. Będzie 3 do 1 dla Legii i to ona będzie świętować po latach tytuł.

Udostępnij: Hit na boisku, kit w telewizji a tytuł dla Legii

Odpowiedzialny biznes

Puchar znów w rękach Legii

9 maja 2013

Puchar znów w rękach Legii

Rewanżowy mecz w finale Pucharu Polski miał być formalnością. Legia miała dobić osłabionego rywala i po końcowym gwizdku unieść trofeum. Niepisany scenariusz środowego spotkania legł jednak w gruzach już w 2. minucie, gdy Michał Żewłakow zaliczył samobójcze trafienie.

Śląsk mógł odrobić przy Łazienkowskiej dwubramkową stratę z pierwszego meczu, ale podopiecznym Stansilava Levy’ego zabrakło skuteczności pod bramką Wojciecha Skaby. Piotrowi Ćwielongowi pewnie długo będą się śniły niewykorzystane sytuacje.

Legia na tle dobrze dysponowanego rywala wyglądała bardzo słabo. Stołeczny zespół nie miał żadnego pomysłu na grę. W Legii zawiedli zwłaszcza liderzy zespołu, którzy nie potrafili poderwać drużyny do walki. Ekipa Jana Urbana wypadła blado, a mimo to wywalczyła krajowy puchar.

Jednak słusznie po spotkaniu zauważył Stanislav Levy, który stwierdził, że w dwumeczu Legia była lepszym zespołem od Śląska. Finał Pucharu Polski przeszedł już do historii, ale w tym miejscu warto zastanowić się czy dwumecz w finale to dobry pomysł.

Niby dwa razy mogliśmy przeżywać emocje związane z finałem, ale mimo wszystko lepszym rozwiązaniem byłoby jedno spotkanie. Bo to trochę dziwne, gdy puchar do góry wznoszą piłkarze, którzy kilka chwil wcześniej przegrali mecz.

Udostępnij: Puchar znów w rękach Legii

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej