
Ci z Was, którzy uczestniczyli w tegorocznym Orange Warsaw Festival pewnie zgodzą się, że zabawa wymagała mnóstwo energii, od uczestników, ale także ich telefonów. Na szczęście w Orange Strefie można było podładować telefony, m.in. dzięki bezprzewodowym, indukcyjnym ładowarkom. Twórcą rozwiązania jest startup Whirla, który zaczął z nami współpracę przez program Orange Fab.
Postanowiłam sprawdzić, skąd wziął się pomysł na indukcyjne ładowanie, kto stoi za tym rozwiązaniem i czy w najbliższym czasie bezprzewodowe ładowarki zastąpią tradycyjny kabel?
Zobaczcie nowy odcinek „Generacji Startup” (to już ósmy!) i dajcie znać, co sądzicie o tym rozwiązaniu. Możecie je także sami przetestować – wystarczy pobrać aplikację na telefon i skorzystać z jednego z punktów ładowania w Warszawie (więcej w video).
Komentarze
-
Fajny pomysł i wykonanie, na pewno chętnych do ulokowania w swoich lokalach 'ładowarek' nie zabraknie... Może nawet za granicą?
-
Podoba mnie się projekt. Pytanie tylko kto ponosi koszty tegoż rozwiązania. Rozumiem Marto że klient płaci swoim "oglądaniem reklam". A koszty wynajmu, energii właściciel danej lokalizacji, tak? A ponieważ jestem paranoikiem ciekawi mnie jakich uprawnień żąda aplikacja WHIRLA, bo ja osobiście jak bym zobaczył że żąda za dużo danych to w życiu bym jej nie zainstalował.
-
Robert, koszty instalacji i energii do naładowania ponosi właściciel lokalu. Jest to inwestycja - dzięki udostępnieniu ładowarek goście chętniej wchodzą do takich lokali i w przyszłości - chętnie wracają. W kwestii zbierania danych - aplikacja prosi o zgodę na używanie bluetooth’a oraz informację o lokalizacji - jest to niezbędne do wyznaczenia najbliższych punktów z ładowaniem oraz do uruchomienia ładowarek.
-
Mike, nie Robert. ;) Co do danych, nie ideał ale też wybitnej tragedii nie ma. Tym bardziej warte uwagi.
-
-