
Dziś temat nieco na pograniczu cyberbezpieczeństwa. Zdarza się Wam czasami zdecydować się na jakąś usługę tylko dlatego, że sprzedawca oferuje okres próbny? W różnej wersji – czy to miesiąc za darmo, czy trzy w cenie jednego, generalnie coś, co ma nas skusić do przyjrzenia się bliżej jego usłudze. Jest tylko jeden potencjalny problem – musimy podać numer karty. W zasadzie dwa – potem musimy pamiętać, kiedy okres próbny się kończy.
Podstępny okres próbny
Macie swoje sposoby na oba problemy? Ja tak. O ile wszędzie, gdzie tylko mogę, płacę BLIKiem, przy usłudze internetowej podania numeru karty niestety nie uniknę. Dlatego do płatności internetowych używam tylko jednego z trzech posiadanych przeze mnie „plastików”, dodatkowo ustawiając na nim bardzo rygorystyczne limity płatności dziennych i miesięcznych. Nie zapomniałem oczywiście o komunikatach push z aplikacji mojego banku zawsze, gdy ma miejsce jakakolwiek transakcja. Wtedy nawet jeśli dane naszej karty gdziekolwiek wyciekną, przestępca nie wyda zbyt wiele pieniędzy, a najpewniej zdążymy szybko zareagować.
A co w przypadku końca okresu próbnego? Póki co, jeśli zapomnimy, to następnego dnia przekonamy się ile wynosi pełna cena usługi… Warto w takiej sytuacji zapisać sobie datę w kalendarzu, albo odłożyć maila na 29/89 dni później. Pewnie dlatego Mastercard wprowadza nowe zasady dla sprzedawców, które ograniczą ryzyko zapłacenia wbrew naszej woli za usługę, która jednak nam się nie podoba. Niebawem, gdy nadejdzie pora pierwszej płatności w pełnej wysokości, usługodawca będzie miał obowiązek odpowiednio wcześnie poinformować o tym klienta (mailem lub SMSem), ze szczegółową instrukcją rezygnacji z usługi.
Z jednej strony – super sprawa, tylko przyklasnąć. Z drugiej jednak – fala scamu z linkami do „rezygnacji z ofert” za 3… 2… 1… Pomysł jak najbardziej świetny, byleby tylko nie wylać dziecka z kąpielą.
A Wy, jak radzicie sobie w kwestiach płatności online?
Fot. flickr/Sean MacEntee na licencji CC BY 2.0
Komentarze
-
Z Netflixa zrezygnowałem na 7 dni przed upływem darmowego okresu, a mimo usługa wciąż był dla mnie dostępna aż do końca. Podobnie jest z platformą Origin. To jest najlepsze rozwiązanie ;)
-
Zdecydowanie najbardziej wolę tak, ale nie wszędzie się da. Poza tym... po co rezygnować z Netflixa? :)
-
-
Ja nie korzystam z okresów próbnych a danych karty staram się nigdy nie podawać. Wyjątkiem są linie lotnicze (zakup biletów) i czasem booking.com (często chcą dane karty do weryfikacji). A rozwiązaniem na to jest wg mnie karta prepaid (przedpłacona) - nie pobiorą więcej niż jest dostępne, wystarczy trzymać odpowiednio mało na niej. Ja osobiście w tym celu mam kartę Revolut (no może nie tylko w tym celu bo to przede wszystkim karta multiwalutowa, ale jako prepaid na Polskę też się sprawdza wyśmienicie) na którą przelewam tyle pieniędzy ile potrzebuję nie chomikując na niej oszczędności, a ponadto aplikacja na smartfonie oczywiście powiadamia w czasie rzeczywistym o wszystkich transakcjach. Narzekasz na falę scamu z linkami do wypisania z ofert? To chyba właśnie ekstra sprawa, bo nie musisz sam sobie przypominać (jak napisałeś - mailem z odroczoną wysyłką), oni to zrobią za Ciebie. Co za różnica czy dostałbyś maila od siebie czy od nich? A nie musisz tego przynajmniej dodawać do "to-do list" :-)
-
Na takie maile narzekał nie będę, to świetna sprawa jest. Boję się tego, że mogą je zacząć słać przestępcy, na takiej zasadzie jak "faktury Orange". Ślą do wszystkich, z nadzieją, że trafią na naszych abonentów.
-
-
Ja natomiast nigdy nie podaje numerów karty płatniczej nigdzie.Lubię płacić kartą lub robię blikiem to mi wystarczy.
-
Blok to jest to :)